Aktualności

Co dalej z końmi nad Morskim Okiem? Zapytaliśmy Was o zdanie [SONDAŻ „PODRÓŻY”]

Agnieszka Janczura, 14.12.2018

Wóz w drodze na Palenicę Białczańską

fot.: shutterstock.com

Wóz w drodze na Palenicę Białczańską
67% Polaków uważa, że fasiągi na trasie do Morskiego Oka powinny zostać wycofane – wynika z sondażu Instytutu Badań Pollster dla „Podróży”. Z powodu złego traktowania koni coraz więcej osób decyduje się pokonać 9-kilometrowy szlak pieszo.

O furmankach na trasie do Morskiego Oka jest głośno zwłaszcza w ostatniej dekadzie. W 2009 roku padł zaprzężony do wozu Jordek – oficjalnie z powodu kolki. Do podobnej sytuacji doszło w 2014 roku, gdy w drodze nad jezioro śmiertelnemu wypadkowi uległ Jukon – stwierdzono pęknięcie tętnicy i zawał serca. Zwierzęta były młode, nie ukończyły 10. roku życia. W podobnym wieku po kilkunastu miesiącach zniknęły z trasy inne – trafiły do rzeźni.

NA TEMAT:

Sfilmowana i upubliczniona przez turystów śmierć obu koni zapoczątkowała burzliwą dyskusję nad przeciążaniem zwierząt pracujących na odcinku Palenica Białczańska – Morskie Oko. W sieci zaczęło przybywać nagrań z furmankami wiozącymi nadprogramową liczbę pasażerów (każdy taki przypadek należy zgłosić TPN). Coraz częściej pojawiają się też takie, na których starsze lub niepełnosprawne osoby wyprzedzają wóz pełen młodzieży. Choć w szczycie lata do furmanek nadal ustawiają się kolejki, są mniejsze niż kiedyś. – Świadomość problemu wśród ludzi wyraźnie rośnie. Zainteresowanie furmankami jest w tym roku dużo słabsze, na co narzekają sami fiakrzy. To sukces naszej kampanii – mówi Anna Plaszczyk z Fundacji Viva!, koordynatorka akcji ratującej konie nad Morskim Okiem. Jaki jest trend, pokazują też wyniki badania Instytutu Pollster przeprowadzonego na zlecenie „Podróży” – 67% Polaków jest przeciwnych transportowi konnemu nad Morskim Okiem. 15% osób nie ma w tej kwestii zdania.

Hipolodzy vs. fizycy

Organizacje prozwierzęce zaczęły domagać się szerszych badań, zarówno koni, jak i warunków, w jakich pracują. Powołano specjalistów reprezentujących TPN i Fundację Viva! Mimo że analizowano te same zagadnienia, ostateczne wyniki ekspertyzy różnią się... „Dotychczasowe badania nie wykazały przeciążeń koni, a opinie specjalistów przeczą tezom o przemęczaniu koni” – pisze do nas Szymon Ziobrowski, dyrektor TPN. Jego zdaniem reprezentujące Fundację Viva! osoby nie mają kompetencji do wypowiadania się w tej sprawie.

„Pragniemy podkreślić, że los koni nie jest nam obojętny, jednak dopóki szanowani w kraju i na świecie specjaliści od koni nie opowiedzą się za likwidacją tej formy transportu w Morskim Oku, nie możemy ulegać naciskom kilku organizacji prozwierzęcych, których przedstawiciele nie mają kwalifikacji do wypowiadania się na temat zdrowia koni. Zarzuty o znęcanie czy zamęczanie koni na tej trasie można rozpatrywać w kategorii pomówień, gdyż nie znajdują potwierdzenia w wypowiedziach osób kompetentnych w tej dziedzinie ani w wynikach badań” – pisze Szymon Ziobrowski. 

Fundacja Viva! z kolei wskazuje w swoim raporcie błędy, jakimi obarczone są analizy zaakceptowane przez TPN.

Decyzje zarówno dyrekcji parku, jak i fundacji opierają się na opiniach doświadczonych specjalistów. Są wśród nich profesorowie i inżynierowie. TPN polega na ocenie głównie hipologów i weterynarzy (na prośbę Vivy! skład komisji badającej konie powiększono o weterynarza-ortopedę), Fundacja Viva! oprócz opinii tych ostatnich bierze pod uwagę także ekspertyzy fizyków i mechaników, jako że konie pracują w wymagających, górskich warunkach. Nie otrzymaliśmy od TPN odpowiedzi na pytanie, dlaczego zdanie tych ostatnich jest mniej (lub wcale) nieznaczące.

Konie pracujące na trasie do Morskiego Oka
Konie pracujące na trasie do Morskiego Oka, fot. shutterstock.com

Koniom lżej

W regulaminie parku ograniczono liczbę pasażerów wozu z 14 osób do 12 plus fiakier (w górę) i maksymalnie pięciorga dzieci do 4. roku życia. Zdaniem Vivy! nie rozwiązuje to problemu, ponieważ decyzję o odciążeniu furmanki o 2 osoby podjęto na podstawie błędnych danych (np. zaniżonej wagi wozu). Przeciążenia nadal występują. – Domagamy się nowego regulaminu. Chcemy, aby z powodu istniejących przeciążeń wycofano transport konny z trasy na Morskie Oko lub przynajmniej dostosowano ciągnięty ciężar do wagi zwierząt, biorąc pod uwagę rzetelne badania – mówi Anna Plaszczyk.

Aby pogodzić potrzeby różnych stron, TPN zaproponował wprowadzenie wozów ze wspomaganiem elektrycznym. Prototyp przeszedł fazę testów. „Mamy nadzieję, że jeśli uda się to rozwiązanie wprowadzić w życie, rozwieje to już na dobre wszelkie wątpliwości dotyczące tego, czy konie w Morskim Oku pracują ponad siły” – pisze Szymon Ziobrowski, podkreślając, że „organizacje prozwierzęce nie wyraziły chęci udziału w opracowywaniu wozu. Wręcz przeciwnie, od samego początku były negatywnie nastawione do tego projektu”.

W odpowiedzi Anna Plaszczyk informuje nas, że podobne pojazdy były testowane w innych krajach Europy, m.in. w Austrii, i nie zdają egzaminu w warunkach górskich. „Są wręcz niebezpieczne z uwagi na ryzyko awarii i pożaru” – co rzeczywiście wydarzyło się w styczniu 2017 roku. Podczas ładowania baterii wóz hybrydowy częściowo spłonął, prawdopodobnie wskutek zwarcia instalacji elektrycznej. Poprosiliśmy TPN o komentarz w tej sprawie, jednak nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Pod znakiem zapytania pozostaje też najważniejsze pytanie: co dalej z końmi na trasie do Morskiego Oka?

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.