Niełatwo włożyć mokrą piankę. Mocuję się z nią dłuższą chwilę. Idę po longboard dla początkujących. Owijam smycz wokół rufy i maszeruję na plażę. Po rozgrzewce trenujemy wstawanie na desce. To kluczowy moment. Jeśli zacznę za późno, za wcześnie lub zbyt powoli, nie złapię fali.
Słońce mocno grzeje, ocean kołysze się łagodnie. Na początku jest łatwo. Instruktor wypycha nas w odpowiedniej chwili, nadaje prędkość. Po kilku próbach staję na desce i sunę do brzegu! Nie mogę uwierzyć, jakie to proste. Do momentu, gdy mam wypłynąć sama. Przebicie się na głębszą wodę i wiosłowanie, by złapać falę, jest tak wyczerpujące, że nie potrafię wstać z deski. Porażka za porażką. Aż wreszcie daję z siebie wszystko – i jest! Pierwsza samodzielnie złapana fala daje smak zwycięstwa.
Mieszkając z surferami
Mieszkam w Lufi Surf House, kilkanaście kilometrów na południe od Lizbony. Dom stoi na wzgórzu, między sosnami rozpięte są hamaki. W każdym pomieszczeniu wiszą deski, własnoręcznie wykonane przez gospodarza. Lufi, czyli Luis Filipe Bento, sześciokrotnie stawał na podium w mistrzostwach Portugalii. Bardziej znany jest jednak z shapingu, czyli ręcznego wyrobu desek.
– Dobry shaper potrafi dopasować deskę do danego spotu – opowiada Lufi. Zajadamy się grillowanym robalo (okoń morski), popularną w Portugalii rybą. – Na Hawajach fale są potężne i szybkie, więc potrzebny jest większy rocker, wygięcie, dzięki któremu łatwiej jest manewrować – mówi. – Z kolei u nas, na Costa da Caparica, mamy łagodne fale i potrzebujemy bardziej płaskich desek. Na Hawajach fala cię pcha, a tutaj to ty musisz napierać na nią.
Surfing – drugi sport narodowy w Portugalii
Następnego dnia jadę do szkoły Lufiego w Caparice, by przyjrzeć się warsztatowi shapera. Zaglądam na piętro, gdzie tego roku zostało otwarte muzeum surfingu. Dawne modele lśnią wszystkimi kolorami tęczy, obok archiwalne zdjęcia, autografy, informacje o regionie.
Zarówno lizbończycy, jak i turyści przyjeżdżają na Costa da Caparica dla pięknych szerokich plaż o drobnym piasku, ciągnących się od miasteczka Caparica aż po Cabo Espichel. Z kolei surferzy zwracają przede wszystkim uwagę na swell – długie, pojawiające się w określonych sekwencjach fale.
Najstarsze zapiski o surfingu znaleziono w dziennikach Jamesa Cooka. Angielski żeglarz w 1779 r., podczas swej ostatniej podróży, trafił na Hawaje. Tam zobaczył, jak miejscowi z wielką prędkością suną na deskach na grzbiecie fal. Zdumiony przyrównał ich do stworzeń ziemnowodnych. Minęło jednak ponad 100 lat, zanim z Hawajów surfing trafił do USA i Australii. Na przestrzeni XX w. ewoluował i stał się jednym z najpopularniejszych sportów.
W Portugalii jego początki datuje się na późne lata 50., ale prawdziwy boom nastąpił w 80. Dziś Portugalczycy uznają go za drugi sport narodowy, zaraz po piłce nożnej.
***
Cały artykuł o surfingu w Portugalii przeczytasz w wydaniu specjalnym „Podróże Polecają. Aktywnie i sportowo ”.