Z każdym kilometrem śniegu jest więcej. W Jeleniej Górze ledwo wystawał ponad krawężniki. Na stacji Szklarska Poręba Górna są prawdziwe śnieżne zaspy. To zasługa specyficznego klimatu Gór Izerskich, pasma wysuniętego najbardziej na zachód Polski. Całe mają około 1000 km kw. W naszym kraju znajduje się ich północno-wschodnia część o powierzchni niespełna 400 km kw. Co i tak wystarcza, by okolice Szklarskiej Poręby odczuwały wpływ wilgotnego klimatu Gór Izerskich, przynoszącego najobfitsze w Sudetach opady śniegu i niskie temperatury.
NA TEMAT:
Góry Izerskie: Uroki Białej Doliny
Z malutkiej stacji wędruję przez Białą Dolinę, położoną na uboczu dzielnicę Szklarskiej Poręby, do leśniczówki Willa Anna. Prowadzi ją Piotr, miłośnik biegówek, działający w Lokalnej Organizacji Turystycznej. Wraz z kilkoma innymi amatorami sportów zimowych przekonał władze miasta, by nie wysypywać ulic i chodników dzielnicy solą ani piaskiem. Specjalny pług rozgarnia tylko nadmiar śniegu na boki, a pozostały ubija na jezdni. Dzięki temu nie tylko jest tu pięknie, ale w zasadzie od razu mogłabym przypiąć narty. W końcu po to tu przyjechałam.
Narty biegowe (fot. Mariusz Cieszewski, CC BY-ND, Flickr.com)
Wchodzę do dawnej leśniczówki, w której mieści się Willa Anna, by się przebrać i zostawić bagaż. I zaraz ruszamy z Piotrem na skuterze śnieżnym rozejrzeć się po okolicy. Oglądamy przygotowane pod narty biegowe ścieżki, wytyczone w Białej Dolinie i pobliskiej Hucie. Mają 1,5 metra szerokości, więc nie da się pobiec stylem łyżwowym. Ale za to można dzięki nim dotrzeć do stacji Szklarska Poręba Huta, skąd odjeżdża pociąg do Jakuszyc. Tutaj też urządzony został parking. Drugie miejsce parkingowe uruchomiono w tym roku przy schronisku U Rumcajsa, skąd prowadzi wyratrakowana, z założonym śladem 6-kilometrowa trasa do Jakuszyc. U Rumcajsa można też coś zjeść lub zatrzymać się na nocleg.
W sumie ścieżki i trasy na narty biegowe w Białej Dolinie i Hucie mają około 10 kilometrów długości. I jedną nad Jakuszycami przewagę: jest tu dość pusto. Dlatego wracam do leśniczówki, przypinam narty i ruszam w trasę.
Wędruję początkowo zaśnieżonymi ulicami Białej Doliny. Dzielnica, położona piętrowo na zboczach Gór Izerskich, przecięta linią kolejową prowadzącą ze Śląska do Czech, przypomina mały alpejski kurort. Są tu piękne drewniane pensjonaty w stylu niemieckiej secesji, wiejskie domy z elewacją z muru pruskiego i skośnym, ściętym od frontu dachem. Przy ulicy Żeromskiego zaczyna się ścieżka, którą wychodzę na nartach spomiędzy zabudowań i idę w kierunku schroniska U Rumcajsa. Rozkoszuję się ciszą w lesie i pięknymi widokami. Podnoszę głowę i szukam wzrokiem Wysokiego Kamienia (1058 m n.p.m.). Od 1996 r. szczytem gospodaruje Józef Gołba, który od lat buduje tu kamienne schronisko. Doprowadził już do otwarcia bufetu, na pokoje trzeba poczekać. Za to panorama widziana z tego szczytu należy podobno do najpiękniejszych w Sudetach. Brakuje mi czasu, by sprawdzić to osobiście. Wracam do Willi Anna po plecak i wsiadam w pociąg do Jakuszyc.
Wokół Polany Jakuszyckiej
Dawna pasterska osada, a dzisiaj najwyżej (880 m n.p.m.) położona dzielnica Szklarskiej Poręby, leży na szerokim płaskowyżu Przełęczy Szklarskiej. Pogoda piękna, słońce, błękitne niebo, skrzący się śnieg. Nic dziwnego, że na Polanie Jakuszyckiej, gdzie zaczynają się trasy, jest pełno ludzi. Rodzice z dziećmi, grupki młodzieży, seniorzy. Sportowcy ubrani w profesjonalny strój i osoby, które wyglądają, jakby szły na spacer. I to właśnie jest piękne w biegówkach, że nie trzeba specjalnego przygotowania ani stalowej kondycji. Wystarczą dobre chęci.
Sprzęt można wypożyczyć w Jakuszycach. I ruszyć w trasę. Tras biegowych i ścieżek w okolicach Jakuszyc w Górach Izerskich jest około 100 kilometrów. Dłuższe i krótsze, dla zaawansowanych biegaczy i początkujących. Jest nawet trasa dla osób biegających na nartach z psami. Niektóre mają zaskakujące nazwy: Dzielne Klapki, Niematematyczna, Bez Łaski. Ruszam trasą KGHM Polska Miedź w kierunku schroniska Orle. Na trasie mnóstwo ludzi, ale ponieważ jest szeroka, każdy znajduje dla siebie miejsce. Niektórzy naprawdę biegają, większość niespiesznie spaceruje na nartach.
Góry Izerskie - narty biegowe na Polanie Jakuszyckiej / fot. shutterstock.com
Zatrzymując się co jakiś czas na zdjęcia, docieram do Stacji Turystycznej Orle. W pięknym kamiennym budynku jest duży bar, a w nim proste, ale sycące dania. Zjadam obiad, potem wędruję do położonego nieopodal drewnianego domu, gdzie zanocuję. Zostawiam plecak i ruszam jeszcze na wieczorny spacer w kierunku leżącej po czeskiej stronie Jizerki. Kawałek za schroniskiem Orle trasa skręca w lewo, biegnie przez most nad rzeką Izerą. Leżące w korycie rzeki duże głazy, przykryte czapami śniegu wyglądają jak białe balony. Za drewnianym mostkiem ścieżka robi się wąska, stroma, prowadzi między okrytymi bajkową szadzią świerkami.
Mijam szczyt Bukovec i po pół godzinie mozolnego wdrapywania się na górę moim oczom ukazuje się wieś rozrzucona na dużej otwartej przestrzeni. Drewniane chaty zasypane są po dach śniegiem. W oddali rysuje się Szrenica. Zjeżdżam szybko na dół. Kiedy docieram do schroniska, niebo jest czarne jak smoła. To jedno z najciemniejszych miejsc w Polsce. Znakomite do obserwowania gwiazd i planet. Dlatego powstał tu Izerski Park Ciemnego Nieba.
Góry Izerskie: tu się karmi!
O świcie termometr wskazuje –22°C. Mróz szczypie w nos i uszy. Poza mną nie ma nikogo. Dolatuje do mnie dziwny bulgot. To woda w potokach, które przykryte grubą kołdrą śniegu miejscami nie zamarzły. Bo trasa prowadząca ze schroniska Orle do Chatki Górzystów wiedzie Doliną Izery przez rozległe torfowiska.
Po dwóch godzinach wędrówki Górami Izerskimi docieram do schroniska Chatka Górzystów. Ten drewniany budynek jest pozostałością dawnej osady Gross-Iser. Rozgrzewam zgrabiałe ręce nad kominkiem i zamawiam śniadanie. Jest znakomite i duże. Chwalę gospodynię schroniska, która odpowiada filozoficznie: „W Izerach się karmi, a nie szczuje jedzeniem”. Całe szczęście. Bo czeka mnie jeszcze droga powrotna, przez Konną Ścieżkę i Dukt Konnej Jamy do Jakuszyc, a potem do Białej Doliny.