Ile rowerów masz w garażu? Jeden na wycieczki do lasu, kolejny do szybkiej jazdy po asfalcie, na górskie wertepy i jeszcze stylowy na miejskie bulwary? Dożyliśmy czasów, w których każda aktywność wymaga – teoretycznie – innego jednośladu. Większość z nas nie ma jednak garażu wielkości hali i musi znaleźć ten jeden, najlepiej pasujący do potrzeb. Oto krótki przewodnik, który pomoże rozszyfrować ofertę i zapoznać się z kolarskim słownikiem.
Skupiamy się na sprzęcie do szeroko rozumianej turystyki – terenowej i szosowej, weekendowej i wielomiesięcznej, wyczynowej i rodzinnej. Podział nie jest sztywny. Czasem, szczególnie w przypadku tanich konstrukcji, trudno zakwalifikować rower do konkretnej grupy.
Od atrakcyjnego nazewnictwa i efektownego wyglądu ważniejsza jest jednak solidna rama i komponenty. Zdecydowanie radzimy kupować rowery w sklepach rowerowych, gdzie profesjonalni sprzedawcy doradzą nam najlepsze rozwiązania. Będzie drożej niż w supermarkecie, ale zaoszczędzimy na bólu pleców, stawów i serwisie, a na dobrze dobranym sprzęcie jeździ się o niebo przyjemniej.
NA TEMAT:
Rowery górskie (MTB)
Wciąż najpopularniejszy, choć niekoniecznie najbardziej uniwersalny rodzaj rowerów. Nazwa wskazuje na przeznaczenie do jazdy po górach, ale nie zawsze będzie to prawda. Mniej specjalistyczne górale dobrze sprawdzą się na nieutwardzonych drogach i w lasach w całej Polsce, lepiej jednak nie próbować wjeżdżać nimi na poważne trasy downhillowe.
To również całkiem niezły wybór do jazdy w mieście, gdzie nawierzchnia często przypomina tor przeszkód. Żywiołem górali jest jednak teren, gdzie jazdę ułatwiają tłumiący drgania amortyzator i szerokie opony z agresywnym bieżnikiem, które z kolei średnio sprawdzają się na długich dystansach po asfalcie.
Rozmiar kół wynosi 26, 27,5 lub 29 cali. Do turystyki najlepsze są hardtaile, czyli modele ze sztywną ramą i amortyzowanym widelcem. Osobna kategoria to fatbajki, wyposażone w ultraszerokie (min. 4 cale) opony i stworzone do jazdy po śniegu, błocie lub piachu. Twarde nawierzchnie i miasto nie są ich żywiołem, ale trzeba przyznać, że wyglądają wspaniale.
Rowery szosowe
Przeznaczone do jazdy po asfalcie, umożliwiają rozwinięcie prędkości nieosiągalnych dla innych typów rowerów. Ich cechą charakterystyczną jest zagięta kierownica (tzw. baranek) oraz 28-calowe koła z wąskimi (23-25 mm) i gładkimi oponami.
W „szosach” hamuje się i zmienia przełożenia za pomocą klamkomanetek, które umożliwiają wykonywanie obu czynności bez odrywania rąk od kierownicy. W turystyce sprawdzą się zwłaszcza modele endurance. Umożliwiają jazdę w bardziej komfortowej, a mniej aerodynamicznej pozycji, co na długich dystansach docenią nasze plecy.
Stosunkowo nowym, zdecydowanie najbardziej uniwersalnym podgatunkiem są rowery gravel, zwane po polsku szutrówkami. Łączą zalety kolarzówek i górali. Nieco szersze opony (do 50 mm), hamulce tarczowe, wygodniejsza geometria ramy i kierownica baranek sprawiają, że będziemy czuć się dobrze zarówno na drogach gruntowych, jak i asfalcie.
Wymykające się klasyfikacjom rowery fitness to w uproszczeniu szosówki z prostymi kierownicami, lepiej nadające się do jazdy po mieście.
Rowery trekkingowe i crossowe
Rowery trekkingowe powstały z myślą o pasjonatach dalekich wypraw. Stworzono je po to, aby prosto ze sklepu, bez dalszych przygotowań, można było wyruszyć w podróż życia. Są wyposażone w bagażnik, błotniki, kierownicę z rogami, często również oświetlenie z dynamem. Ich koła najczęściej mają średnicę 28 cali, opony są szersze niż w szosówkach, lecz węższe niż w góralu, a geometria ramy zapewnia wygodną, wyprostowaną pozycję. Są solidne, ale zarazem dość ciężkie.
Jeśli ktoś chce sam wyposażyć swój pojazd na wyprawę, powinien zastanowić się nad rowerem crossowym, bardzo podobnym do trekkingowego (czasem o nieco bardziej sportowej geometrii ramy), ale odchudzonym z wszelkich turystycznych dodatków. To najbardziej uniwersalny typ roweru do amatorskiej jazdy po drogach utwardzonych i w terenie. Obie odmiany pojazdów dobrze sprawdzą się też w mieście.
Rowery miejskie
Sprowadzane z Zachodu, używane „holenderki” kosztują grosze, a umożliwiają wygodną jazdę po ulicach i ścieżkach rowerowych w sukience czy garniturze. Cechą charakterystyczną porządnych mieszczuchów są hamulce rolkowe, przekładnia biegów ukryta w tylnej piaście i pełna osłona łańcucha, zapobiegająca brudzeniu się nogawek.
Do tego segmentu możemy zaliczyć również składaki, które bez problemu przewieziemy w metrze lub autobusie. Łatwo spakujemy je też do samochodu i zabierzemy w podróż. Ze względu na wąskie opony, wyprostowaną pozycję i niewielki zakres przełożeń słabiej radzą sobie jednak podczas wycieczek w teren.
E-bike
Każda z opisanych wyżej grup (z wyjątkiem szosówek) ma też wersję elektryczną. Rowery te, wciąż mało popularne w Polsce, w Europie Zachodniej stały się standardem. Na alpejskich trasach nikogo nie dziwią elektryczne, przeznaczone do ambitnej jazdy w terenie pojazdy typu enduro czy trail, a na nizinach – trekkingi. W miastach elektryczne składaki nie są obciachem dla panów w garniturach. Ich silnik wspomaga nas, ale nie wyręcza całkowicie i działa, tylko gdy pedałujemy. Po przekroczeniu prędkości 25 km/h automatycznie się wyłącza i musimy radzić sobie sami.