JAK WYBRAĆ MIEJSCE
Dla mnie zasada jest jedna: im dalej od ludzi, tym bezpieczniej. To nie dzikie zwierzęta są największym zagrożeniem, tylko człowiek. Szczególnie taki, który po kilku piwach chce popisać się przed znajomymi. Może to obawy na wyrost, ale wolę dmuchać na zimne.
Zwykle nie planuję noclegu w konkretnym miejscu. Rozbijam obóz tam, gdzie złapie mnie noc. W Sopocie było to 500 m od luksusowego hotelu Sofitel. W Puszczy Zielonce pod Poznaniem położyłem się na drewnianym pomoście wędkarskim. Długo szukałem takiego, który mnie utrzyma i nie będzie zbutwiały, ale było warto. Miałem jezioro tylko dla siebie, a nad ranem widok na piękne mgły unoszące się nad wodą. W lesie zwracam uwagę na kilka rzeczy. Przede wszystkim – osłonięcie od wiatru. Nie rozbijam obozu na szczytach wzgórz, odsłoniętym lub wietrznym terenie ani w miejscach wystawionych na zachód – kierunek, z którego w Polsce przeważnie wieją wiatry. Nie ma śpiwora, który zapewni ciepło, jeśli cię podwiewa. Oddalam się od mrowisk, szlaków zwierząt i wodopojów, żeby uniknąć niechcianych spotkań. W północnej Argentynie przez przypadek rozbiłem się na trasie przemarszu mrówek. Najpierw przegryzły się przez podłogę namiotu, potem kąsały mnie niemiłosiernie przez resztę nocy. W Anglii nocleg przy szlaku zaowocował niezwykłym spotkaniem z borsukiem. Nigdy nie rozbijam się też w zagłębieniu, w którym podczas deszczu może zebrać się woda. Przyglądam się drzewom, sprawdzam, czy któreś z nich nie jest zbyt słabe i nie złamie się w razie wichury.
Patron artykułu:
NA TEMAT:
JAK ZBUDOWAĆ SZAŁAS
Budowanie szałasu to frajda, ale mało praktyczna i czasochłonna. Kiedy po całym dniu w terenie zatrzymuję się na nocleg, to ostatnia z rzeczy, na które mam ochotę. Jeśli już bardzo chcecie, najlepiej wykorzystać przewrócone drzewo i z jednej albo obu stron obłożyć je gałęziami, liśćmi. Zbudowałem sobie taki prowizoryczny szałas w górach pod Bratysławą. Przez dwie godziny znosiłem gałęzie, układałem i uszczelniałem, a w nocy, podczas deszczu, dach i tak przeciekał. Dlatego uważam, że szałas to gra niewarta świeczki. Wolę się położyć pod gołym niebem (jeśli nie pada), rozłożystym świerkiem albo wziąć ze sobą coś lekkiego, przeciwdeszczowego. To może być namiot, pałatka albo moja ulubienica – płachta biwakowa (tarp). Najlżejsza waży nawet 300 g, mieści się pod nią do czterech osób i rozpina się ją w pięć minut. Ma jeszcze ten plus, że w przeciwieństwie do namiotu nie tworzy bariery pomiędzy mną a lasem. Przyda się jednak moskitiera.
JAK PRZYGOTOWAĆ POSIŁEK
Miłośnicy survivalu miewają tysiąc rad na rozpalanie ognia i gotowanie. Ja mam jedną: im prościej, tym lepiej. Dlatego nie bawię się w pocieranie patyków i wygrzebywanie korzonków. Po prostu biorę z domu zapałki. Jeśli nie dajesz rady rozpalić ogniska po harcersku – jedną zapałką, podłóż pod nie całe opakowanie rozpałki na grilla. Jeśli chcesz się najeść, kup przed wyjazdem fasolkę w puszce, liofilizaty, albo tradycyjną kiełbasę i ziemniaki i wrzuć je w żar. Jeśli potrzebujesz czegoś bardziej wyszukanego, proponuję przepis: puszka tuńczyka w oleju, cebula, kasza jaglana, sos pomidorowy. Najpierw gotujesz torebkę kaszy, potem podsmażasz cebulę na oleju z tuńczyka, mieszasz z kaszą, rybą i dolewasz sosu pomidorowego. W opcji luksusowej – dodajesz awokado. Tak naprawdę to, co zjesz, nie ma wielkiego znaczenia. Czy to baton energetyczny, owsianka czy liofilizat – będą smakować lepiej niż w domu. Wszystko dzięki milion razy lepszej scenografii.
CZEGO SIĘ NIE BAĆ
Boję się wszystkiego: wchodzenia na drzewa, wskakiwania do rzeki, nocowania w sąsiedztwie niedźwiedzi. Ale jednak robię to wszystko, bo ciekawość i chęć przeżycia czegoś niezwykłego są we mnie silniejsze niż lęki. Strach przed zwierzętami opanowałem, czytając o ich zwyczajach. Wiem, że każdy nieoswojony niedźwiedź, wilk czy dzik bardziej boi się człowieka niż człowiek jego. Jak tylko więc go usłyszy, zobaczy lub wyczuje, ucieka. Jeśli coś rzeczywiście stanowi zagrożenie w lesie, to jest nim kleszcz. Odkleszczowe zapalenie mózgu oraz borelioza, choroby, które przenoszą te pajęczaki, nie należą do tych nagród, z którymi chciałbym wrócić z lasu. Rozwiązanie? Od lat to samo, polecane przez leśników i przewodników: odpowiedni ubiór. Wysokie buty i skarpetki, długie spodnie, bluza z długim rękawem lub koszula i czapka lub dżokejka. Kleszcze siedzą na trawach sięgających mniej więcej do kolan, więc trzeba im utrudnić wejście bezpośrednio na ciało (dlatego długie spodnie) i wbicie się (stąd koszula i czapka).
JAK POSPRZĄTAĆ
Zasada jest prosta: zostaw po sobie tylko udeptaną trawę. Organizacja Leave No Trace (ang. Nie zostawiaj śladów, www.lnt.org) proponuje listę zasad, których warto przestrzegać. W skrócie: szanuj dzikie zwierzęta, nie śmieć, nie niszcz, zadbaj. Dzieciakom zawsze mówię: „Macie być niewidzialni. Wyobraźcie sobie, że jesteście szpiegami, którzy muszą zatrzeć za sobą wszystkie ślady, żeby was nie znaleźli”. Wam też to polecam – bądźcie szpiegami, bądźcie niewidzialni!
KONIECZNIE ZABIERZ ZE SOBĄ:
- Spodnie na wyprawę
Helikon-Tex Hybrid Outback Pants® to hybrydowe spodnie outdoorowe, nadające się zarówno do długich wędrówek górskich, jak i biwakowania oraz bushcraftu. Z przodu i na pośladkach zastosowano wzmocnioną tkaninę, która po zaimpregnowaniu specjalnym woskiem staje się bardziej odporna na deszcz. Z tyłu mają elastyczny materiał typu softshell zapewniający swobodę ruchów i lepszą wentylację. Duży plus za liczne kieszenie i ściągacze na rzep wokół kostek. Model został opracowany przez polskich ekspertów od sprzętu bushcraftowego i militarnego. Cena: 319 zł. www.helikon-tex.com