Szczyt El Yunke górujący nad Baracoa
Kubańczycy są potomkami hiszpańskich kolonizatorów i niewolników z Afryki. Ich wiara, kultura, muzyka są mieszanką tych dwóch importowanych pierwiastków. Po indiańskim dziedzictwie nie zostało zbyt wiele poza pomnikiem Hatueya w Baracoa - pierwszego rebelianta Ameryki. Oto zdjęcia i historia „odkrycia” wyspy.
BARACOA – POCZĄTEK HISTORII
Baracoa odgrodzone jest od reszty kraju pasmem gór. To miasteczko nad samym wybrzeżem, w miejscu, gdzie rzeka o słodkiej nazwie Miel - czyli miód, wpada do morza. Piasek w Baracoa jest czarny, ale wystarczy przejść 15 minut spacerem, a plaża staje się biała i aksamitna. Choć Baracoa jest niewielkie, ma swój stadion, na którym odbywają się mecze baseballowe, a lokalna drużyna, choć bez butów, ogrywa uzbrojonych w podeszwy gości z Santiago de Cuba. Po wygranym meczu miasteczko szaleje, a trener stawia wszystkim przechodniom kieliszek rumu. A świętować jest gdzie, bo w Baracoa jest i casa de la musica, i casa de la trova, czyli miejsca, gdzie gra się tradycyjną muzykę kubańską, a są też i kluby, gdzie króluje reggaeton i Shakira. Nad
Baracoa góruje za to
El Yunque, co znaczy kowadło. To góra o pionowych zboczach i płaskim szczycie. "To
El Yunque Krzysztof Kolumb opisuje w swoich pamiętnikach, to do Baracoa przypłynął najpierw", dla mieszkańców jest oczywiste, że to właśnie oni pierwsi zostali "odkryci". Choć w innych miejscach na Kubie panuje odmienne zdanie na temat, gdzie
Krzysztof Kolumb zakotwiczył po raz pierwszy, jedno jest pewne: Baracoa, to pierwsza stolica Kuby, założona przez najsłynniejszego kolonizatora tych ziem - Diego Velazqueza.