Z widokiem na Matterhorn
Z widokiem na Matterhorn
Nie ma takiej rzeczy w Zermatt, która nie byłaby sygnowana symbolem tej góry. Kartki pocztowe, koszulki, bluzy, znaczki, kubki, czekoladki (i to nie tylko słynne Toblerone), scyzoryki Victorinox i Wenger, a nawet... chleb. Sam zbieram najbardziej wyrafinowane pamiątki. Mam okolicznościową monetę, a swoim gościom podaję napoje w szklankach z widokiem Matterhornu i kostkami lodu w kształcie góry.
Jedna z najlepszych miejscówek widokowych w samym miasteczku to most tuż poniżej kościoła parafialnego. Jeszcze nie widziałem nikogo, kto by tu nie przystanął i nie wyciągnął aparatu. Prym – jak zwykle – wiodą Japończycy, których sprzęt może wywołać ukłucie zazdrości nawet u profesjonalistów. Paradoksalnie jednak samo Zermatt nie jest miejscem, gdzie turyści „szpanują” strojem czy sprzętem. Tu na porządku dziennym są buty turystyczne i kurtki goreteksowe, a nie kozaki czy futra. A jeśli spotkamy kogoś z nartami na ramieniu, oznacza to, że właśnie zjechał z nartostrady. Trasy narciarskie kończą się – niemal dosłownie – w centrum miasta.