Fot.: Archiwum Easter Island Traveling
Tau'a Rapa Nui, Wyspa Wielkanocna
Dziś ponoć wszyscy się dokądś spieszą. Do pracy, na spotkanie, do domu. Oni też pędzą na złamanie karku, ale do mety, od której dzieli ich palący piasek, bezkresny step lub zamarznięta tafla jeziora. W tych wyścigach uczestnicy walczą nie tylko z dystansem. Liczy się pokonanie własnych barier.
Tau'a Rapa Nui, Wyspa Wielkanocna
Zdarzyło wam się ścigać autobus, mając w rękach torby pełne zakupów? Ramiona opadają z sił, reklamówki plączą się, obijają i, o zgrozo, przedzierają. Ale do przystanku już tak niedaleko, więc przebieracie nogami mimo niewygodnego ciężaru. Teraz łatwiej wyobrazić sobie trud wyścigu Tau’a Rapa Nui organizowanego podczas festiwalu Tapati na
Wyspie Wielkanocnej. Uczestnicy okrążają jezioro Rano Raraku, dźwigając dwie potężne kiście bananów. Tak biegną z naręczem owoców, w dodatku prawie nago i boso. Po pierwszym okrążeniu zrzucają banany i kontynuują bieg.
Ostatnim etapem tego niecodziennego triatlonu na
Wyspie Wielkanocnej jest przepłynięcie jeziora. Wyścig jest tylko jedną z wielu konkurencji organizowanych podczas Tapati. Mieszkańcy dzielą się na drużyny, które walczą o koronę dla swojej królowej, czyli dla piękności wybranej spośród nich jeszcze przed rozgrywkami. Festiwal odbywa się co roku na przełomie stycznia i lutego i trwa aż dwa tygodnie.