Olga Mecking pochodzi z Warszawy, ale od kilku lat mieszka z rodziną w Holandii. Jest dziennikarką, blogerką i tłumaczką. Niedawno serwis BBC Travel opublikował jej artykuł o jednym z największych skarbów Podhala – oscypku.
Autorka prowadzi czytelników przez Krupówki i wzmiankuje lokalne produkty, które sprawdzą się jako pamiątki – tradycyjną biżuterię, parzenice i oczywiście oscypki. We wstępie podkreśla jednak, że w Zakopanem coraz trudniej znaleźć oryginalny wędzony ser.
Ten prawdziwy został zarejestrowany na liście produktów regionalnych i jest chroniony prawem Unii Europejskiej, w związku z czym musi spełniać szereg wymogów.
NA TEMAT:
Prawdziwy oscypek – po czym go poznać
Certyfikowany oscypek ma wrzecionowaty kształt i dokładnie sprecyzowane wymiary. Jego waga musi zmieścić się w przedziale 600-800 g, natomiast rozmiar w przedziale 17-23 cm. W składzie musi mieć co najmniej 60% owczego mleka. Można produkować go jedynie w okresie od maja do września (czyli w czasie, gdy owce pasą się na halach świeżą trawą), a sprzedawać do października.
Produkty niespełniające tych kryteriów w świetle prawa oscypkami nie są. To sery góralskie, podhalańskie, serki bacy czy scypki – kreatywność górali nie zna granic. Główkowanie popłaca – za bezpodstawne użycie nazwy „oscypek” grozi grzywna.
Oscypek podbija świat
Autorka przybliża czytelnikom proces produkcji oscypków i opisuje ich niepowtarzalny smak. Zwraca również uwagę na wygląd serków – również niecertyfikowanych, jako że te występują w najróżniejszych formach.
Post na Facebooku z linkiem do artykułu „zgarnął” prawie 550 reakcji. Udostępniono go 96 razy, a w komentarzach nie brakuje pochwał dla skarbu Podhala. „Kupiłem trochę dekady temu – coś wspaniałego”, „Macie naprawdę ładny ser!”, „To nie tylko ser, to sztuka!” – to tylko niektóre z pochlebnych opinii.
Wygląda na to, że Podhale bez problemu rozkocha w sobie zagranicznych turystów. W końcu droga do serca prowadzi przez żołądek.