Białkę Tatrzańską okrył biały puch. Białe są łąki na stokach i grube czapy na dachach domów. Pod śniegiem uginają się ciemnozielone gałęzie świerków. Wędrujemy ścieżką wzdłuż lasu, w oddali majaczą Tatry Wysokie, drogą dostojnie suną sanie. Z przeciwka mknie psi zaprzęg, na stoku migają kolorowe sylwetki narciarzy. Białawe obłoki łagodnie otulają mroźną, zimową krainę.
Przed nami w niebo bucha słup pary. Nagle z mgły wyłaniają się przybysze z innej planety (a tak naprawdę prosto z Termy Bania w Białce Tatrzańskiej). W samych kąpielówkach i kostiumach obrzucają się śnieżkami. Ze zdumieniem przecieramy oczy, ale wcale nie znikają. Mało tego – wskakują do wody! To ona tak paruje. Ma prawie 40°C.
NA TEMAT:
– Wody geotermalne to nasz podhalański skarb. Mamy już wyciągi, stoki i hotele, postanowiliśmy więc pójść o krok dalej i połączyć narty z kąpielami – tak o początkach Termy Bania w Białce Tatrzańskiej opowiada dyrektor Paweł Pyż. Gdy wykonano odwiert i na głębokości 2500 m natrafiono na złoże o temperaturze ponad 70 stopni C, droga do realizacji planów stanęła otworem. Tuż obok ośrodków narciarskich Bania i Kotelnica wybudowano jeden z najnowocześniejszych i najładniejszych kompleksów basenów termalnych w Polsce.
Oto główne atrakcje Termy Bania.