Można tu przyjechać na rowerze, przyjść pieszo lub przypłynąć kajakiem. Tyniec, będący dziś częścią Krakowa, dzieli od centrum miasta tylko 12 km. Opactwo benedyktynów położone jest na terenie Bielańsko-Tynieckiego Parku Krajobrazowego. Mury klasztoru w Tyńcu wznoszą się na białych, wapiennych skałach, nad przełomem Wisły. Do dziś zachowały się tu pozostałości po XI-wiecznej świątyni romańskiej. Gdzie sztuka romańska, gdzie gotyk, a gdzie barok opowiadają oprowadzający po opactwie bracia-przewodnicy.
Zwiedzanie klasztoru benedyktynów w Tyńcu
Zwiedzanie opactwa benedyktynów w Tyńcu rozpoczyna się na gotyckim krużganku, łączącym część mieszkalną z kościołem. To także miejsce spotkań i rozmów z odwiedzającymi, służenie gościną wpisane jest bowiem w regułę klasztoru. Obowiązuje jedna zasada: kaptur mnicha na głowie to znak, że znajduje się on w trakcie modlitwy i z rozmową trzeba poczekać. Wewnątrz krużganka znajduje się, obowiązkowe w każdym klasztorze benedyktyńskim, wspomnienie raju – wiecznie zielony, niewielki ogród.
Z opactwa romańskiego, przebudowanego w XV wieku na gotyk, niewiele dotrwało do naszych czasów: pozostałości ścian, fundamenty, portal z pierwszego kościółka. Dzisiejszy kościół to świątynia barokowa – zdobiony ołtarz, kaplica i ambona powstały w wieku XVIII. Codziennie odbywają się tu msze i modlitwy, 40 mieszkających obecnie w Tyńcu benedyktynów spotyka się, by śpiewać chorały gregoriańskie. W lipcu i sierpniu, w ramach Benedyktyńskiego Lata Muzycznego, kościół staje się też salą koncertową.
By dowiedzieć się więcej o historii klasztoru w Tyńcu, trzeba zejść w podziemia. W odbudowanej w 2008 roku części opactwa urządzono muzeum. Tutaj zgromadzono romańskie detale: bazy kolumn, trzonki, kapitele, można też oglądać rekonstrukcję średniowiecznej posadzki kościoła. To, co nie przetrwało próby czasu, pokazują wizualizacje. Muzeum Opactwa jest nowoczesne i multimedialne, obok wystaw stałych organizowane są też czasowe. Połączenie dźwięku z obrazem i nowoczesna aranżacja zainteresują nawet twardo stąpających po ziemi.
Czego nauczą cię tynieccy benedyktyni?
Do klasztoru w Tyńcu można przyjechać na dłużej niż tylko na krótkie zwiedzanie. Organizowane są tu spotkania, warsztaty i medytacje. Dzieci mogą poznać historię książki od tabliczki po e-booki, uczą się rzeźbić w glinie na wzór romański. Dla dorosłych są warsztaty ze skutecznego przywództwa, układania kwiatów, zajęcia łączące medytację z poezją. W średniowiecznym skryptorium, przy pulpicie, z gęsim piórem w ręku, można poznać tajniki kaligrafii. Nad programem tynieckich warsztatów czuwa powstały w 2008 roku Benedyktyński Instytut Kultury. Kalendarz wypełniony jest po brzegi, wielką popularnością cieszą się też spotkania prowadzone przez ojca Leona Knabita.
W pokojach przypominających cele mnichów można zatrzymać się na noc. Przy kluczach zamiast numerków znajdują się wizerunki świętych, w gościnę zapraszają: św. Arseniusz, Grzegorz czy Scholastyka. Tyniecki klasztor łączy w sobie nowoczesność i tradycję, jest zabytkiem, atrakcją i żywym muzeum w jednym. Jak uprzedzają jednak mnisi: liturgia i wspólnota przede wszystkim.
Benedyktyńskie specjały
Precelki sióstr służebniczek, sos z porzeczek św. Hildegardy, musztarda zakonu templariuszy, landrynki anielskie o smaku owocowym – te i inne przysmaki kupić można w sklepach benedyktyńskich w Tyńcu i w parunastu innych w Polsce. Choć receptury są tylko inspirowane zakonną tradycją, a nazwy produktów to przede wszystkim dobry marketing, trzeba przyznać, że ich jakość jest wyjątkowa. Polecam herbatę korzenną rooibos! W opactwie działa też restauracja Mnisze co nieco, gdzie specjalnością jest żurek z białym serem.