Muzeum w podziemiach Rynku w Krakowie to średniowiecze pokazane z rozmachem na miarę XXI wieku – za pomocą najnowszych osiągnięć technicznych. Wchodzimy do niego przez kurtynę parową, na której wyświetlane są hologramy spacerujących po Rynku kupców sprzed wieków i ich klientów. Następnie trafiamy na wielki, gwarny targ. Krzyczą przekupki, strofuje nas miejski strażnik, grzęźniemy we wszechobecnym błocie, na szczęście jedynie wirtualnym. Jest ono tutaj istotnym elementem – to dzięki niemu zagubione przez średniowiecznych przechodniów przedmioty: kościany grzebień, który wypadł z czyjejś sukmany czy denary, które wyleciały z ręki mężczyźnie potrąconemu przez uciekającego złodziejaszka, dotrwały do dzisiejszych czasów.
Muzeum w Podziemiach Rynku w Krakowie, fot. shutterstock.com
Narastające warstwy błota i odpadków powodowały, że od początku istnienia Krakowa do drugiej połowy XVI wieku, kiedy położono pierwszy bruk, poziom gruntu na Rynku w Krakowie podniósł się o kilka metrów. W muzeum pozostawiono fragmenty dawnych duktów oraz tzw. świadki ziemne (nienaruszone słupy gruntu ukazujące przekrój przez kolejne warstwy), które pokazują, jak podnosiła się powierzchnia ziemi. I warto pamiętać, że dawne partery krakowskich kamienic są obecnie ich piwnicami.
NA TEMAT:
Sukiennice w średniowieczu
Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że Rynek w Krakowie w średniowieczu nie był pustym placem. Sukiennice były szersze niż obecnie, a na pozostałej przestrzeni mieściły się targi. Kraków był przecież ważnym miastem handlowym i to nie tylko lokalnie. Widać to na makiecie szlaków handlowych średniowiecznej Europy. Miasto bogaciło się na tranzycie i handlu m.in. ołowiem, miedzią czy solą. Ewenementem w muzeum jest odkryta krótko przed jego otwarciem bryła ołowiu – pieszczotliwie nazywana bochnem, czyli półprodukt, który kawałkowano i przetapiano w przedmioty użytkowe.
Podczas wykopalisk odnaleziono bochen ołowiu, fot. materiały prasowe
Ważący 11 cetnarów (693 kg) bochen przypuszczalnie „zapodział się” podczas buntu wójta Alberta, który rozpoczął się w 1311 r. Któryś z rzemieślników ukrył go wtedy przy Wielkiej Wadze, a 700 lat później znaleźli go archeolodzy. W średniowieczu w Wielkiej Wadze przechowywano wzorce odważników i oficjalną wagę miejską (wspólne miary dla całego świata wtedy nie istniały, a korzystanie z miejskiej wagi gwarantowało kupcom, że unikną oszustwa). Dziś w muzeum możemy się zważyć w przeróżnych średniowiecznych jednostkach.
Kuźnia i cmentarz w podziemiach Rynku w Krakowie
W Krakowie obok handlu rozwijało się i rzemiosło. W podziemiach krakowskiego rynku odwiedzamy kuźnię, warsztat złotnika, podglądamy, jak wyglądała przed wiekami praca krakowskich rzemieślników. Po odwiedzeniu części handlowej cofamy się w czasie. Najpierw do 1241 roku, kiedy Tatarzy spalili znajdującą się w tym miejscu osadę. Potem trafiamy na pradawny cmentarz. Główna sala muzeum znajduje się w miejscu, gdzie ponad 900 lat temu grzebano mieszkańców. Według muzealnych informacji część z nich po śmierci została skrępowana i pochowana w sposób, który wskazywałby na to, że zostali uznani za wampiry.
Cmentarz w podziemiach Rynku w Krakowie, fot. materiały prasowe
Znalezione podczas wykopalisk kości trafiły do podziemi Kościoła Mariackiego, ale 4 szkielety pozostawiono w muzeum. Fragment cmentarza został odtworzony, a w gablocie możemy obejrzeć znalezione w grobach przedmioty. Obok umiejscowiono makietę Krakowa u schyłku średniowiecza. To jedyny fragment wystawy, do którego dociera światło słoneczne. Warto spojrzeć w górę. Znajdujemy się pod szklaną fontanną na Rynku. Widok na wieże mariackie jest niepowtarzalny.
Jak wygląda praca archeologa?
Wystawa jest ciekawa także dla tych, którzy interesują się archeologią i zastanawiają się, jak wygląda praca badaczy. Przestrzeń muzeum została zaaranżowana na poziomie, po którym chodzili pierwsi osadnicy w X wieku, właśnie w miejscu prowadzenia wykopalisk. Prace archeologiczne na krakowskim Rynku trwały pięć lat. Z gigantycznej dziury wykopanej z myślą o przyszłym muzeum (porównywalnej wielkością z niejedną stacją warszawskiego metra) podczas badań wydobyto 5 tys. najróżniejszych, doskonale zachowanych przedmiotów, od biżuterii, przez ceramiczne koniki, po fragmenty uzbrojenia. Wiele znalezisk jest unikalnych w skali Europy.
Warto pójść ślepym korytarzem w stronę Wielkiej Wagi, która nie została jeszcze włączona do muzealnej trasy, by obejrzeć zdjęcia dokumentujące wykopaliska. Na wystawę z powodzeniem można zabrać dzieci. Nawet te najmłodsze. Z myślą o nich przygotowano specjalny kącik edukacyjny, z którego frajdę mają także dorośli. Na życzenie odtwarzany jest spektakl z pneumatycznie poruszanymi kukiełkami, które opowiadają o legendzie Smoka Wawelskiego i o księciu Kraku. Dzieci śledzą opowieść z otwartymi buziami.
Podziemia Rynku w Krakowie, fot.shutterstock.com
Informacje Praktyczne
Gdzie
Muzeum znajduje się pod płytą Rynku Głównego. Wejście w rogu Sukiennic po stronie fontanny. „Podziemia Rynku” przystosowane są w pełni dla osób niepełnosprawnych na wózkach inwalidzkich.
Ceny
Bilety warto wcześniej zarezerwować je za pośrednictwem internetu. Wystawa jest zamknięta w drugi poniedziałek każdego miesiąca. We wtorki wstęp bezpłatny. Bilet normalny 19 zł, ulgowy 16 zł, dzieci do lat 7 – bezpłatnie.