Krakonosz, Sowiduch, Liczyrzepa, Pan Jan, Rübezahl czy Duch Gór – nazywany bywał przeróżnie. Postać tajemniczego wędrowca z długą siwą brodą jest ikoną Karkonoszy, pierwowzorem tolkienowskiego Gandalfa oraz bohaterem niezliczonych rozpraw naukowych i dzieł sztuki (w tym pięciu oper). Legendy o władcy gór rozpowszechniali w Europie już od średniowiecza poszukiwacze skarbów, minerałów i kamieni szlachetnych. Jako pierwsi Sudety Zachodnie penetrowali Walonowie – przybysze z terenów obecnego pogranicza Belgii i Francji. Odkryli m.in. złoto, piryty, granaty i bogate złoża kwarcu, w tym najbardziej kojarzonego z Karkonoszami ametystu. Duch Gór jawił im się jako strażnik ukrytych skarbów. Swoje znaleziska odnotowywali w specjalnych księgach w formie zwięzłych zaszyfrowanych notatek. Pozostawiali również po sobie tajemnicze symbole w terenie – wyryte w drzewach i skałach m.in. gwiazdy, słońca, widły, kilofy czy krzyże. Pełniły one funkcję znaków kierunkowych. Niektóre zachowały się do dziś. Obecnie średniowieczne tradycje podtrzymuje działające od dwudziestu lat Sudeckie Bractwo Walońskie. Organizuje liczne imprezy, takie jak Jarmark Waloński czy Bieg Terenowy po Złote Runo, warsztaty i pokazy np. szlifowania agatów.
Inną grupą penetrującą Karkonosze byli laboranci. Ich obiektem pożądania były górskie zioła. Początek tej profesji dali przybysze z Pragi, którzy zgodnie z renesansową modą na przyrodolecznictwo szukali nowych sposobów walki z chorobami w Karkonoszach. Za najstarsze przedstawienie laborantów uchodzi mapa autorstwa kronikarza, malarza i geodety Simona Hüttela z 1578 r. Oprócz odwzorowania terenu widać na niej również obrazki przedstawiające charakterystyczne zajęcia mieszkańców, np. wizerunek mężczyzny wykopującego motyką korzenie ziół oraz kobiety z łopatą. Poniżej napis w staroniemieckim: „Die natter wurtze”, czyli rdest wężownik. Roślina ta występuje na torfowiskach i polanach, znajdziemy więc ją choćby na Równi pod Śnieżką. Jej kłącze używane było przy biegunkach, problemach jelitowych czy jako specyfik tamujący krew.
Sprzedający swoje medykamenty na przeróżnych jarmarkach i odpustach laboranci uczynili swoim patronem Ducha Gór. Określali go mianem korzennika (niem. Wurzelmann) i jego podobizną ozdabiali kramy. Opowiadali o nim niestworzone historie mające na celu odstraszyć tych, którzy mogli wykraść wiedzę na temat miejsc występowania cennych roślin.
Kres ich działalności nastąpił po zajęciu Karkonoszy przez Prusy, bezpośrednim powodem był konflikt interesów z oficjalną medycyną i farmacją. Ostatni laborant Ernst August Zölfel zmarł w 1884 r. Po tej szczególnej profesji przetrwały przeróżne fiolki, słoiczki, puzderka, pudełeczka, w których przechowywali swoje medykamenty. Można je oglądać np. w Muzeum Karkonoskim w Jeleniej Górze.
***
Cały tekst Małgorzaty Straszewskiej przeczytasz w sierpniowym wydaniu magazynu „Podróże”.
NA TEMAT: