W połowie XIX w. z Norwegii przyjechały w Karkonosze dwa drewniane przezenty. Do Karpacza trafił zrekonstruowany deska po desce kościół Wang, a do Szklarskiej Poręby para nart. Pojawianie się kolejnych sztuk budziło małe sensacje. Odnotowywała je lokalna prasa.
W Szklarskiej Porębie narty były bowiem zupełnie nowym wynalazkiem. Wcześniej powszechnym sposobem poruszania się po śniegu były tu karple – owalne obręcze z wyplataną wewnątrz siatką. Założone na nogi utrudniały zapadanie się w kopny śnieg. Zachowane stare karple oglądam w Muzeum Sportu i Turystyki w Karpaczu, które gromadzi dawne sprzęty do eksploracji gór. Karple nowej generacji, czyli rakiety śnieżne, zakładam następnego ranka w Jakuszycach, najwyżej położonej dzielnicy i jednej z głównych atrakcji Szklarskiej Poręby. Po raz pierwszy będe chodził po śniegu z pomocą tego sprzętu
NA TEMAT:
Szklarska Poręba – idealne warunki na rakiety śnieżne
Przyjechaliśmy do Szklarskiej Poręby z drugiego krańca Karkonoszy ze względu na sprzyjające warunki. Co prawda w Karpaczu też leżało nieco śniegu, ale rakiety śnieżne jest sens zakładać dopiero, kiedy dają ewidentną przewagę nad butami, czyli gdy śnieg sięga powyżej kolan, do pasa, a najlepiej po pachy. Szukając takich warunków śniegowych, musielibyśmy wdrapać się na Śnieżkę i wędrować graniczną granią Karkonoszy. Jednak w Jakuszycach panuje specyficzny mikroklimat, który sprawia, że głęboki śnieg zalega tu obficie również na niższych wysokościach. Doceniają to miłośnicy biegówek - wokół Jakuszyc wytyczono najlepsze trasy na narty biegowe w Polsce, gdzie ślizgać sie można przez 5 miesięcy w roku. My w środku relatywnie mało śnieżnej zimy trafiamy tu na dwumetrowe zaspy.
Na styku i Gór Izerskich i Karkonoszy warunki śniegowe są z reguły wyjątkowo dobre, fot. Maciej Landsberg
Genialną prostotę rakiet śnieżnych doceniam niemal od razu, gdy skręcamy z drogi w zaspę, a właściwe na zaspę i suniemy po jej powierzchni. Prowadzi nas Sławek Stankiewicz, który na niedługim spacerze chce udowodnić, że w rakietach chodzić może każdy. Rzeczywiście na płaskim terenie jest to bajecznie proste, trzeba tylko trzymać się z dala od drzew i krzewów, gdyż przy nich śnieg może być wytopiony i ryzykujemy zsunięciem się w śnieżną jamę głęboką aż po szyję.
Trudne jest tylko poruszanie się w terenie górskim i to ćwiczymy na skałach. Wspinamy się zasypanym żlebem, a ze szczytu zsuwamy się po łagodnym zboczu. Po dwóch godzinach marszu czuję, że byłbym w stanie tak przemierzać tajgę.