Weekend w Toruniu - nowoczesny zabytkowy młyn
Rano ruszamy do Centrum Nowoczesności Młyn Wiedzy. Trochę obawiam się, czy interaktywne ekspozycje zainteresują moje małe siostrzenice, z którymi spędzam weekend w Toruniu. Centrum nauki mieści się w zmodernizowanym XIX-wiecznym Młynie Richtera przy ulicy Władysława Łokietka.
Błyszcząca, chromowana kula rytmicznie porusza się w tę i we w tę na długiej, 33-metrowej linie, biegnącej przez osiem pięter dawnego młyna Leopolda Richtera. To najdłuższe w Polsce wahadło Foucaulta – dzięki niemu możemy naocznie stwierdzić, że Ziemia obraca się wokół własnej osi. Ale nie podejmuję się wytłumaczyć tego dziewczynkom.
NA TEMAT:
Weekend w Toruniu. Wjeżdżamy na 5. piętro, by rozpocząć zwiedzanie na górze. Gdybym tylko wiedziała, że obok wystawy „Barwy ze słońca” ustawiono spory kojec z ogromnymi klockami Lego w środku... Wewnątrz siedzi już grupa gimnazjalistów, pochłonięta zamurowywaniem swego kolegi, a zaraz dołączają do nich moje dziewczynki. Najpierw się cieszę, bo sama w spokoju mogę zanurzyć się w świat kolorów i trochę poeksperymentować, ale kiedy chcę zejść piętro niżej, na kolejną wystawę, nie pomagają żadne namowy.
– Ciociu, jeszcze chwilę! Ciociu, jeszcze tylko minutkę! Kiedy wreszcie je wyciągam, mam świadomość, że teraz muszę zaprezentować im atrakcje, które przyćmią wielkie Lego. Liczę na ogromny kalejdoskop, ale szybko tracą nim zainteresowanie. Przy kolejnych eksponatach jest podobnie – zanim zdążę przeczytać instrukcję i zorientować się, o co chodzi, dziewczynki są już parę metrów dalej.
Weekend w Toruniu. Wreszcie ich uwagę przykuwają zabawne lustra, wydłużające a to tułów, a to nogi. Jedno z nich jest dwustronne – stojąc naprzeciwko, Zosia i Hania nakładają się na siebie. Ale najlepszy jest kalejdoskop twarzy – wkładamy z dwóch stron głowy do trójkątnego graniastosłupa, wyłożonego wewnątrz lustrami i widzimy, jak w ułamku sekundy nasze buzie mnożą się w nieskończoność. Wreszcie słyszę pierwsze „woow”. Uff!
To dopiero początek. Schodzimy dalej – na drugim piętrze utworzono koryto rzeki, w którym przyglądamy się najróżniejszym zjawiskom hydrologicznym i oczywiście wkładamy ręce do wody, moczymy rękawy, strzelamy z pistoletu wodnego, by wprowadzić kolorowe piłeczki na rampę, śliskimi otoczakami zmieniamy przebieg nurtu – radochy jest co niemiara!
W sali obok kolejne niespodzianki. Na wystawie czasowej „Życie” wędrujemy przez świat anatomii. Przekonuję się, jak świetnie działa wyobraźnia dzieci, gdy mamy włożyć rękę do pudełka i odgadnąć, jaka to część ciała. W przeciwieństwie do mnie, Zosia bezbłędnie trafia za każdym razem: – Nos! Ucho! Usta!