„Felicja na fotografiach zwykle ubrana jest w piękny, barwny strój ludowy. Pięknie się w nim prezentowała, dumna z regionalnego ubioru charakterystycznego dla Powiśla Dąbrowskiego. Uszyła go i wyhaftowała własnoręcznie” – czytam na tablicy informacyjnej w Zagrodzie Felicji Curyłowej w Zalipiu. Wieś położona w gminie Olesno, ok. 35 km na północ od Tarnowa, słynie z malowanych chat. Jedną z najbardziej znanych malarek była właśnie Felicja.
Skąd w Zalipiu zwyczaj malowania chat?
Pod koniec XVIII wieku izby ogrzewano, rozpalając ognisko w środku pomieszczenia. Ściany bardzo szybko szarzały, wnętrze stawało się zakopcone i ponure. Gospodynie pokrywały zabrudzone miejsca wapnem, tworząc tzw. packi, czyli jasne plamy. Najczęściej do malowania używały pędzli prosianych – wykonanych ze słomy prosa. Czasami posługiwały się również gałązkami brzozy lub wierzby.
Kiedy w izbach pojawiły się piece, które odprowadzały dym do komina, czyste ściany stały się tłem kolorowych dekoracji. Motywy kwiatowe początkowo pojawiały się tylko wokół obrazów i pieca. Z czasem zaczęły pokrywać większe powierzchnie, w tym powały oraz sprzęty codziennego użytku.
Malowanie najwyraźniej przypadło gospodyniom do gustu. Uznały, że ich twórczość musi ujrzeć światło dzienne – zewnętrzne ściany domów również pokryły się wzorami.
Zalipie jest znane jako malowana wieś, fot. Karolina Tomas
Zagroda Felicji Curyłowej w Zalipiu
Zalipie miał „odkryć” na początku XX w. Władysław Hickel – mieszczanin z Krakowa zafascynowany sztuką ludową. Wzmiankę o pięknych motywach kwiatowych zamieścił w jednej ze swoich relacji opublikowanych na łamach „Ludu” – czasopisma etnograficznego i folklorystycznego. Jego relacje sugerowały, że malowane chaty można było zobaczyć na większym obszarze w widłach Wisły i Dunajca.
Największą rolę w rozsławieniu Zalipia odegrała jednak Felicja Curyłowa. Urodziła się w 1904 r. Jej matka była malarką, a ojciec cieślą – zdolności artystyczne miała więc we krwi. Od dziecka zajmowała się malarstwem i haftem. Znawcy sztuki ludowej składali jej wizyty, doceniając motywy, którymi ozdobiła swój dom.
Po śmierci artystki nie zmieniono wystroju. Ściany izby czarnej są bogato udekorowane malaturami. Wiszą na nich również obrazy świętych. Na łóżku wciąż leży poskładana pościel, białe poszewki ozdobione są pięknym haftem. Obok stoi pokryta motywami kwiatowymi skrzynia posagowa. Uwagę przykuwają również ozdoby z bibuły i wycinanki z papieru. W rogu znajduje się niebieski (zdobiony – jakżeby inaczej) piec, a na nim naczynia pomalowane przez Felicję.
Izba czarna w domu Felicji Curyłowej w Zalipiu, fot. Karolina Tomas
Trudno w to uwierzyć, ale izba biała jest jeszcze bardziej pstrokata. Wzorów jest więcej, można tu także przyjrzeć się strojowi powiślańskiemu wykonanemu przez artystkę. Wśród tych wszystkich malatur, malowanek i wycinanek wyróżnia się godło. Orzeł powstał bowiem z... łusek szyszkowych.
Izba biała w domu Felicji, na ścianie widać orła wykonanego z łusek szyszkowych, fot. Karolina Tomas
Na terenie zagrody można zajrzeć jeszcze do stodoły i stajni, przy której stoi malowana psia buda.
Zwiedzanie malowanej wsi
Felicji zależało, by tradycja malowania chat przetrwała jak najdłużej. Sztuki ich zdobienia uczyła młodsze kobiety. Cechował ją silny charakter, dzięki czemu była w stanie zapewnić Zalipiu rozgłos. Nie tylko aktywnie promowała zalipiańskie zwyczaje, działała również na rzecz modernizacji wsi. Dzięki jej wrodzonemu talentowi do zyskiwania przychylności władz Zalipie doczekało się elektryfikacji wcześniej niż okoliczne miejscowości, poprawiła się również jakość dróg.
Z jej inicjatywy powstało stowarzyszenie „Wieś Tworząca”, była także współorganizatorką konkursu na malowanki ścienne. Od 1976 r. co roku odbywał się konkurs „Malowana Chata”. Pod koniec życia udało jej się jeszcze wywalczyć postawienie w Zalipiu Domu Malarek – domu kultury, w którym kobiety wciąż mogą się spotkać i tworzyć swoje dzieła, a turyści odpocząć i posilić się przed dalszym zwiedzaniem.
Ogród przy Domu Malarek w Zalipiu, fot. Karolina Tomas
A zwiedzanie Zalipia nie jest wcale takie proste, malowanych domów trzeba się trochę naszukać – są rozrzucone po całej wsi. W większości są to współczesne budynki, a wzory kwiatowe widnieją na kolorowych elewacjach. Wciąż można natknąć się na kilka perełek, ale bledną w cieniu domu Felicji.
Więcej zdjęć Zalipia zobaczycie w naszej galerii.
Zwiedzanie Zagrody Felicji Curyłowej:
Od maja do września dom można zwiedzać od wtorku do niedzieli w godz.: 10:00-18:00. Między październikiem a kwietniem jest otwarty dla zwiedzających dwie godziny krócej.
Bilet normalny kosztuje 8 zł, ulgowy 5 zł.