Nad Starym Domem Zdrojowym unosi się biała wstęga dymu. Przymglone popołudnie nadaje całej miejscowości senny charakter. Neorenesansową fasadę pałacu przesłaniają mi palmy, rosnące w ciepłych wnętrzach Pijalni Głównej. Po deptaku spaceruje ledwie kilka osób. Przyjechałam tu na kilka dni przed Bożym Narodzeniem – w sam raz, by przyjrzeć się tutejszym uzdrowiskom i poczuć atmosferę gór, zanim na zimowe wakacje zjadą się goście z całej Polski. W styczniu czy lutym wszystko będzie się toczyć wokół przyjezdnych. Teraz mieszkańcy powoli szykują się do sezonu, a pośród przygotowań łatwo znaleźć czas na pogawędkę.
Atrakcje Krynicy-Zdroju
Myślałam, że będziemy rozmawiać o Kryniczance, Słotwince, Janie, ale plany Małgorzaty Komarnickiej daleko wykraczają poza tradycyjne wyobrażenia o Krynicy-Zdroju jako sanatorium. Odkąd kieruje Pijalnią, wody mineralne już nie są jedynym powodem, by odwiedzić gmach w centrum. Współpraca z władzami Krynicy i tutejszym Centrum Kultury zaowocowała bogatym kalendarzem wydarzeń.
– W 2014 r. zakończyliśmy restrukturyzację. Wszystko jest świeże, nowoczesne. Sprzęt audiowizualny mamy na poziomie najlepszej opery. I świetną akustykę – podkreślają to wszyscy wykonawcy – tak działa metal i szkło, z których Pijalnia jest zbudowana. Jesteśmy nastawieni na konferencje, sympozja, duże imprezy. Zeszłej zimy mieliśmy cykl wydarzeń kulturalnych, w którym brało udział po dwa tysiące osób co wieczór! – Dwa tysiące? – trudno mi ukryć zdziwienie. – Tak, telefony się dosłownie urywały. Było sporo osób z Warszawy, Krakowa, Rzeszowa, Łodzi. W tym roku robimy powtórkę, II Zimowy Cykl Wydarzeń potrwa od 16 stycznia do 5 marca. Pojawi się dużo znanych wykonawców, między innymi Kayah, Hey, Kamil Bednarek, Feel.
Mimo zmian Pijalnia nie zapomniała jednak o swej podstawowej funkcji. Jest otwarta dla wszystkich: bramki przy wejściu służą jedynie liczeniu gości. Z dolnej płyty, gęsto obsadzonej roślinnością, wchodzi się na górną, gdzie na stoisku z wodami mineralnymi można nabyć produkty uzdrowiskowe. Nieopodal jest kawiarnia. – Śmiem twierdzic, że robią najlepszą kawę w mieście – wtrąca z uśmiechem pani Małgorzata.
Nowości w Krynicy-Zdroju
Przejeżdżam przez miasteczko w stronę kolejki gondolowej. Dziś na Jaworzynę (1114 m n.p.m.) wjeżdża się w osiem minut. Dawniej modne były wycieczki przez Słotwiny, wozem zaprzęgniętym w konie. Droga do kolejki w niektórych miejscach prawie zbiega się z wytyczoną w 2014 r. nową trasą biegową, z Góry Parkowej aż do Tylicza. To kolejna – obok profesjonalnego snowparku na stokach Jaworzyny, hali lodowej i toru saneczkowego – inwestycja w Krynicy.
Największe uzdrowisko w Polsce słynęło kiedyś z odwiedzin znanych pisarzy i artystów. Reymont, Konopnicka, Modrzejewska, Wyspiański, Zapolska, Kiepura – kogo tu nie było. Dziś też pojawiają się tu znane osobistości, choć częściej ze świata polityki niż sztuki. Jesienią, na organizowane od ponad dwudziestu lat Forum Ekonomiczne, przyjeżdża elita gospodarczo-polityczna. Prezydenci, premierzy, goście z całego świata.
Nie oni jednak są główną siłą napędową zmian, ale młodzi ludzie i rodziny z dziećmi w okresie zimowym. Z myślą o nich pojawiają się udogodnienia. – Właśnie wprowadzono zakup karnetów online, co bardzo ułatwia życie narciarzom – kiedyś były ogromne kolejki do wyciągów. Miasto naprawdę się rozwija. Od tego roku są również darmowe parkingi. To wszystko przyciąga młodych ludzi, którzy liczą każdą złotówkę – opowiada Anna Styrna z hotelu Dr Irena Eris. – Obok instruktorów, narciarzy i małżeństw z dziećmi jest też grupa tych, którzy wędrują po górach, nie boją się ośnieżonych szlaków, coraz więcej ludzi chodzi w rakietach. Fajnie przyjęły się biegówki – na Jaworzynie i na Słotwinach pojawiły się nowe trasy – dodaje.
Cały artykuł o Beskidzie Sądeckim przeczytasz w lutowym wydaniu miesięcznika „Podróże”.