Ucieczki z pokojów rozsianych po mieście cieszą się coraz większą popularnością na całym świecie. Reguły zabawy są proste. Kilkuosobowa grupa zostaje zamknięta w tajemniczym pomieszczeniu. Ma godzinę, żeby rozwiązać różne zagadki, otworzyć mnóstwo kłódek i tym samym wygrać swoją wolność. Ale spokojnie, nie odnotowano przypadków trwałego zniewolenia. Po upływie 60 minut drzwi zostaną otwarte, nawet jeśli uczestnikom nie uda się rozwikłać wszystkich łamigłówek.
Rycerze łamigłówek
Spotykamy się przy Inżynierskiej 1 na warszawskiej Pradze. Co trzy głowy to nie jedna, liczymy więc na to, że pobijemy rekord i z Pokoju Rycerskiego wydostaniemy się w kwadrans (najwyżej w trzy). Przed wejściem próbujemy przypomnieć sobie wszystko, co wiemy o rycerzach. Templariusze, Zawisza Czarny, daty, wydarzenia... Na szczęście pracownicy Room Escape Warszawa uspokajają – znajomość historii nie jest wymagana, a nawet w niczym nie pomoże. Ta druga informacja niekoniecznie koi nasze nerwy, ale w skupieniu wysłuchujemy ostatnich wskazówek.
Najpierw oglądamy kłódki, z jakimi możemy zetknąć się w środku. Jedne są na klucz, inne na szyfr, lepiej zapoznać się wcześniej, żeby później nie było niespodzianek. Jeżeli w którymś momencie utkniemy, usłyszymy sygnał i na monitorze w pokoju pojawi się podpowiedź. Cała zabawa jest bowiem monitorowana (ale nie rejestrowana, filmu na pamiątkę nie będzie). Nie będziemy musieli przesuwać też mebli, podpowiedzi są ukryte, ale łatwo dostępne. Zamiast ruszać ciężkie obiekty, trzeba ruszyć głową. Cóż, na pewno będzie lżej, ale czy łatwiej?
Czas, start!
Drzwi zatrzaskują się. W środku jest ciemno, z kąta dochodzą odgłosy cieknącej wody. Ekscytacja miesza się ze zdenerwowaniem, daliśmy się w końcu zamknąć obcej osobie w ciemnym pokoju bez telefonów (rzeczy osobiste zostały po drugiej stronie drzwi, w zamykanej na klucz szafce).
Fot. Materiały prasowe
Nagle nad naszymi głowami rozświetla się niewielki ekran. Oglądamy krótką zapowiedź tego, z czym przyjdzie nam się zmierzyć i z niecierpliwością czekamy na pierwszą wskazówkę. Film się kończy i w jego miejsce na ekranie pojawia się wielki zegar. Zapala się światło. 60 minut, 59 minut i 59 sekund, 58, 57... Ale zaraz, gdzie pierwsza instrukcja? Rozglądamy się dookoła, spoglądamy na siebie, potem na wielki czerwony guzik przy drzwiach. Jeżeli zabawa nie przypadnie do gustu, można w każdej chwili go nacisnąć. Drzwi się otworzą, a gra skończy się walkowerem. Decydujemy się omijać przycisk szerokim łukiem.
Powrót z tarczą
To, co działo się w środku, niech w środku pozostanie. Szkoda byłoby psuć zabawę innym. Rekordu nie pobiliśmy, ale wyszliśmy przed upływem 60 minut. Dźwięk podpowiedzi rozbrzmiewał w tym czasie kilkakrotnie, ale mimo to opuszczamy pokój z wysoko uniesionymi głowami, gratulując sobie wzajemnie bystrości umysłu w najbardziej zagmatwanych momentach. Próbujemy przypomnieć sobie wszystkie zagadki, ale było ich tak dużo, że gubimy ciągłość zdarzeń.
Fot. Archiwum redakcji
W Pokoju Rycerskim wszystkie zagadki układają się w spójną całość. Rozwiązanie jednej daje dostęp do kolejnej. Poziom trudności oceniono na 5 w sześciopunktowej skali.
Room Escape Warszawa oferuje w stolicy jeszcze 5 innych pokoi. Trzy z nich znajdują się w centrum, przy ul. Śniadeckich, pozostałe na Pradze, przy Inżynierskiej. Pokój Rycerski jest jednym z trudniejszych.
Takiej samej skali trudności można oczekiwać w pokojach: Indiana, Laboratorium i Wehikuł Czasu. Wydostanie się z Piwnicy i Muzeum jest nieco łatwiejsze.
W grze może wziąć udział od 2-5 osób. Za zabawę trzeba zapłacić 180 zł (koszt pokoju, cena nie zależy od liczby graczy). Od poniedziałku do piątku do godz. 15:00 zapłacimy 150 zł.
Więcej informacji: www.escaperoom.pl