Plac Grzybowski rozbrzmiewa dźwiękami kontrabasu, saksofonu, akordeonu i skrzypiec. Na scenie The Klezmatics – nowojorska grupa śpiewająca po angielsku i w jidysz żydowskie klezmerskie melodie. Próżna wypchana jest po brzegi, tak że dojście z metra Świętokrzyska na plac zajmuje parę ładnych minut. Co roku od 2004 organizowany jest tu festiwal Warszawa Singera, przypominający nie tyle postać pisarza noblisty, tworzącego w jidysz, co całą kulturę i historię żydowskiej, przedwojennej Warszawy, miasta gdzie ¼ mieszkańców stanowili właśnie Żydzi. To oni, wraz z Polakami i Rosjanami tworzyli tkankę miasta lat 20. i 30. XX wieku. Wielokulturowość stolicy nie jest więc niczym nowym, zmienili się jednak ludzie, ich wierzenia, smaki i zwyczaje, które przywożą ze sobą.
NA TEMAT:
Pstrokacizna
Czy o dzisiejszej Warszawie też można powiedzieć, że jest wielokulturowa? Jak to zwykle bywa, co rozmówca to inna opinia. – Absolutnie nie – mówi Jakub Królikowski z fundacji Arteria – wystarczy pojechać do którejś z największych europejskich stolic i porównać jej koloryt z warszawskim. U nas egzotyczny wygląd, to wciąż jeszcze wydarzenie. – Jak najbardziej – mówi Anna Tomaszewska, prowadząca portal Kontynent Warszawa – prawdziwą skarbnicę wiedzy o wielokulturowości. Stronę www.kontynent-warszawa.pl wypełniają informacje na temat grup tanecznych, wystaw, warsztatów i koncertów. Egzotyczne oblicze miasta staje się wyraźniejsze także podczas festiwali, takich jak październikowy Festiwal Filmowy Pięciu Smaków, prezentujący kino azjatyckie, listopadowy Sputnik z filmami rosyjskimi czy spektakle z udziałem obcokrajowców przygotowywane przez fundację Strefa WolnoSłowa. Współczesną egzotykę miasta w pełni widać raz do roku, na Krakowskim Przedmieściu podczas Wielokulturowego Warszawskiego Street Party. W ostatnią niedzielę sierpnia kolorowa parada maszeruje z placu Bankowego, aby na jeden dzień na Trakcie Królewskim stworzyć międzynarodowe miasteczko, zaprezentować swoją kuchnię, muzykę, taniec. Czy w 2013 roku Street Party się odbędzie? Tego nie wiadomo, władze miasta zapowiedziały, że pstrokacizna musi poszukać miejsca gdzie indziej, nie historycznego szlaku.
Cały artykuł przeczytasz w najnowszym wydaniu magazynu Podróże.