10 osobowa grupa młodzieży przebywała w okolicy Bukowego Berda w ramach zimowego obozu organizowanego przez szkołę przetrwania z Wrocławia. Sytuacja wymknęła się jednak spod kontroli ze względu na trudne warunki pogodowe, do których grupa najwyraźniej nie była w pełni przygotowana. Dziś rano zawiadomili telefonicznie bieszczadzki GOPR z prośba o ewakuację. Sami nie są w stanie opuścić obozowiska. Ze względu na poważne odmrożenia nóg nie wychodzą z namiotów.
-Jeżeli do nich dotrzemy, to zacznie się bardzo długa, wielogodzinna akcja ewakuacyjna - informuje Grzegorz Chudzik, naczelnik bieszczadzkiej grupy GOPR. - Warunki są bardzo trudne, jeszcze do młodzieży się nie przebiliśmy - dodaje.
W akcji uczestniczy śmigłowiec, ratownicy próbują dotrzeć do obozowiska na skuterach śnieżnych. Bukowe Berdo to niebezpieczna góra, a działania ratunkowe utrudnia dodatkowo wiatr.
Obecnie w tej okolicy jest siedem stopni mrozu, prędkość wiatru dochodzi do 70 km/godz, obowiązuje też drugi stopień zagrożenia lawinowego. - Może być bardzo źle - twierdzą goprowcy. Miejmy nadzieję, ze nie potwierdza się ich obawy.
Obecnie w tej okolicy jest siedem stopni mrozu, prędkość wiatru dochodzi do 70 km/godz, obowiązuje też drugi stopień zagrożenia lawinowego. - Może być bardzo źle - twierdzą goprowcy. Miejmy nadzieję, ze nie potwierdza sie ich obawy.