Tereny stoczniowe mają dziś więcej wspólnego z niezależną kulturą, sztuką i rozrywką niż budową statków. Niemniej odwiedzenie ich wymaga przejścia przez jedną z najsłynniejszych bram w Polsce, tzw. bramę historyczną tuż obok Pomnika Ofiar Grudnia 70. Jest pewna ironia w tym, że jedno z kluczowych miejsc w historii walki o demokrację i suwerenność obywateli zmieniło się we wrota do zabawy i pokazów sztuki alternatywnej. Przechodząc przez bramę, należy spojrzeć na dekoracje umieszczone na jej kratach przez tych, którzy „ciągle pamiętają” i zapytać strażnika o drogę do Instytutu Sztuki Wyspa (www.wyspa.art.pl) . To placówka kulturalna pod przewodnictwem Grzegorza Klamana, rodowitego górala i profesora gdańskiej ASP oraz Anety Szyłak, prawdziwej Kaszubki, którzy od ponad 20 lat zawiadują sceną galeryjną Gdańska.
NA TEMAT:
Festiwal sztuki i kluby w Stoczni
Dobrze jest odwiedzić Wyspę w trakcie jednej z regularnie organizowanych wystaw. W maju 2011 ruszył dwuletni cykl m iędzynarodowych wystaw i wydarzeń artystycznych pod szyldem Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Alternativa (www.alternativa.org.pl). Wizytę w galerii można połączyć z zabawą w Buffecie, niedawno otwartym klubie, gdzie młodzi hipsterzy, potencjalni trendsetterzy oraz elity artystyczne bawią się razem do białego rana. Monika Małachowska, menedżerka lokalu, w oddalonej lokalizacji dostrzega jedną z największych atrakcji klubu. „To, że znajdujemy się w industrialnych przestrzeniach stoczni, że dookoła jest masa nieuporządkowanego terenu, a po ciemku nic nie oświetla drogi, sprawia, że z jednej strony ludzie zostają na dłużej, a z drugiej zniechęca to przypadkową klientelę.” W efekcie powstaje idealna imprezowa mieszanka, którą tylko czasami przerywają interwencje sąsiadów narzekających na zbyt głośną muzykę.
Atrakcje Stoczni Gdańskiej
Dla tych, którzy po trudach nocnej zabawy chcieliby eksplorować tereny samej stoczni i zwiedzić jej ogromną przestrzeń, mam jednak smutną wiadomość: jest to bardzo trudne. Obecnie tereny stoczni są dobrze strzeżone, a poruszanie się na własną rękę po ciemku ryzykowne. Co innego za dnia – ogromne przestrzenie zachęcają do wędrówek. Monika poleca nam trzy miejscówki do odwiedzenia – pochylnię do wodowania statków znajdziemy, skręcając w prawo po przejściu bramy historycznej, a udając się ciągle na wprost dotrzemy do byłego budynku dyrekcji, w którym biura firm działających na terenie stoczni koegzystują z pracowniami artystów i offowym towarzystwem. Najstarsza część stoczni to Stocznia Cesarska – założona została w XIX wieku dla budowy niemieckich okrętów wojennych – jej poszczególne gmachy zachowały się do dziś. Opuszczając ten teren, zajrzyjmy jeszcze na chwilę do Pubu Doki, tuż po lewej stronie, gdzie zrobimy sobie pamiątkowe zdjęcie z autentycznym kombinezonem stoczniowego nurka.