1. Historia czai się na każdym kroku
Dwa razy w ciągu ubiegłego wieku (w 1939 r. i 1980 r.) historia Gdańska stawała się jednocześnie historią Polski i świata. Zwłaszcza pamięć o czasach narodzin Solidarności jest tu ciągle żywa. Przypominają o niej nazwy miejsc (lotnisko Lecha Wałęsy, Park Reagana) czy wyrastające ponad dachy sylwetki dźwigów Stoczni Gdańskiej. Tuż przy niej otworzyło się niedawno Europejskie Centrum Solidarności, które opowiada historię polskiej drogi do wolności. Odwiedzając je nie zapominajmy, że prawdziwa historia toczyła się tuż obok i zajrzyjmy na teren stoczni do słynnej Sali BHP, gdzie w sierpniu 1980 r. podpisano porozumienia strajkujących z rządem.
Europejskie Centrum Solidarności, fot. Marta Legieć
2. Gdańszczanie nie chodzą nad morze. Bo jest daleko
Może nie tak daleko jak np. w Szczecinie, ale wciąż wypad z centrum miasta na plażę zajmuje co najmniej pół dnia. Miejscowi, o ile nie lubią porannego joggingu czy jazdy rowerem z morską bryzą we włosach, przychodzą tu zazwyczaj, kiedy odwiedzają ich goście z głębi kraju. Plaże znajdują się jednak w granicach miasta i można dojechać do nich tramwajem. Najlepsza jest linia numer 8, która przebiega tuż obok głównego dworca kolejowego, a jej obie pętle leżą kilkaset metrów od plaży - jedna na Stogach, druga w Jelitkowie.
Europejskie Centrum Solidarności w Gdańsku, fot. shutterstock.com
NA TEMAT:
3. Street art świetnie wygląda na blokach z wielkiej płyty
Po co jechać na blokowisko? - zapyta niewtajemniczony turysta, przywykły by na wczasach spacerować wąskimi, urokliwymi uliczkami. Owszem, architektura PRL-u, którą zabudowana jest większość polskich miast, nie powstawała po to, by zachwycać, ale na gdańskiej dzielnicy Zaspa udało się z niej wykrzesać nieco piękna. Zaczęło się od muralu przedstawiającego Lecha Wałęsę, Jana Pawła II i inne motywy związana z Solidarnością (patrz punkt 1), który pokrył ścianę kilkupiętrowego budynku. Obecnie malowideł jest kilkadziesiąt i każdego roku podczas międzynarodowego Festiwalu malarstwa Monumentalnego pojawiają się nowe. Dokładne zobaczenie wszystkich może więc pochłonąć cały nasz weekend w Gdańsku. Trzy razy w tygodniu organizowane są też bezpłatne wycieczki z przewodnikiem po zaspiańskich muralach. Rezerwacja na www.muralegdanskzaspa.pl
4. Z wysoka miasto wygląda rewelacyjnie
Trochę jak Rio de Janeiro albo Nicea - tu też możemy spojrzeć ze wzgórza na morze i miasto. Blisko centrum znajduje się Góra Gradowa. Wysokość 46 m n.p.m. nie wygląda może imponująco, ale widok ze szczytu już tak. Genialnie dzieli się na pół między starą część miasta z czerwonymi dachami, a ową czyli tereny stoczniowe i bloki mieszkalne. W dali dostrzec można Sopot, Gdynię, statki na Morzu Bałtyckim, a przy dobrej widoczności nawet Półwysep Helski. Gdy przyjedziemy na weekend w Gdańsku i nocujemy w północnej części miasta, warto wdrapać się na oliwskie wzgórze Pachołek, gdzie dla ułatwienia obserwacji wybudowano wierzę widokową wyrastająca ponad gałęzie drzew. W deszczowy dzień panoramą miasta możemy cieszyć się w restauracji… Panorama usytuowanej na 16 piętrze wieżowca Zieleniak stojącego w samym centrum miasta.
5. Na imprezy jeździ się do Sopotu
W każdym większym mieście w miarę napływu kolejnych roczników studentów pojawia się dzielnica, która nigdy nie zasypia. Tutaj jest trochę inaczej. Choć w okolicach gdańskiej starówki nie brakuje ciekawych lokali do posiedzenia przy fajnej muzyce i w wesołym towarzystwie, to rolę centrum życia nocnego w Trójmieście pełni Sopot. Wystarczy spędzając weekend w Gdańsku spróbować wsiąść w piątek wieczorem do SKM-ki (trójmiejskiej kolejki, najszybszego sposobu jadącej w kierunku Gdyni) by przekonać się , że nie jest to takie proste zadanie. W Sopocie pociąg pustoszeje. Rzeka ludzi wylewa się na peron i płynie w stronę głównego deptaka - ulicy Bohaterów Monte Casino zwanej popularnie Monciakiem. Może to i dobrze. W Sopocie dzieją się szalone imprezy, a gdańskie lokale są bardziej na wieczorny chillout.
6. Dzika natura jest łatwo dostępna. Zwłaszcza rowerem
Dwa kółka to w Trómieście bardzo dobry sposób na zwiedzanie. Jedna wycieczka rowerowa po Gdańsku może połączyć relaks nad morzem i wymagająca jazdę po leśnych wzgórzach. Należące do Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego Lasy Oliwskie przylegają bezpośrednio do terenów mieszkalnych, a ich krajobraz przypomina niemal tereny górskie. Zupełnie płaskie są z kolei tereny Żuław, które zaczynają się praktycznie zaraz z gdańskimi dawnymi bastionami obronnymi. Ciekawym celem wycieczki za miasto, gdy spędzamy weekend w Gdańsku, będzie Wyspa Sobieszewska, gdzie po około godzinie pedałowania od centrum trafiamy na zupełnie dziką plażę. Można na niej spotkać ok. 300 ptaków, które zatrzymują się podczas migracji.
Wycieczka rowerowa z Gdańska, fot. shutterstock.com
7. Bursztyn to wciąż najlepsza pamiątka
Po tym jak pod postacią wisiorków i biżuterii wszelakiej został nieodłączną częścią krajobrazu wakacyjnych kurortów nad Bałtykiem, stał się passé, ale powoli wraca do łask. Złoto Północy najłatwiej znaleźć na ulicy Mariackiej - niewielkiej przeznaczonej tylko dla ruchu pieszego uliczce uchodzącej za najładniejsza na gdańskiej starówce. Jeśli nie chcemy nic kupować, a „tylko popatrzeć”, ciekawszym miejscem okaże się zapewne Muzeum Inkluzji w Burszytnie, szczególnie, ze poza samymi kamieniami zobaczyć tu możemy zatopione w nich rośliny i zwierzęta.
Biżuteria z bursztynu na ulicy Mariackiej, fot. shutterstock.com
8. Starówka to nie wszystko
Nie rezygnuj z jej zobaczenia, ale gdy przejdziesz już cały Długi Targ i dotrzesz do Motławy... Idź dalej, aż przez Wyspę Spichrzów dojdziesz na Dolne Miasto. Ta do niedawna zaniedbana szemrana dzielnica gdańska odżywa dzięki zainteresowaniu artystów. Podobnie mają się sprawy na Oruni, gdzie najpopularniejszym hasłem stała się “rewitalizacja” a jej wizytówką została klimatyczna kawiarnia Kuźnia Cafe. Zagłębie lokalowe w stylu slow powstało z kolei na Wrzeszczu. Ulica Wajdeloty wyrosła na mekkę tutejszych hipsterów, a każdy, kto tu zajrzy, przekona się, że atrakcje Gdańska to nie tylko fontanny Neptuna i Żuraw nad Motławą.