Mieszkać w Bytomiu, myśleć jak w Berlinie
„Bytom to miasto, w którym wojna skończyła się wczoraj”, żartuje Stach Ruksza z Centrum Sztuki Współczesnej „Kronika”. Rozglądam się po rynku i nie wiem, o co mu chodzi. Odnowiony plac, oświetlone drzewa, rzędy kamienic. Wchodzimy do domu przy Rynku 26 z piękną przeszklona windą. „Przez dwa lata Kronika była bezdomna, ponieważ trwał tu remont generalny”, wspomina Ruksza. „Jak cały Śląsk Bytom się sypie, złe zabezpieczenia wydobywania węgla sprawiły, że miasta zaczęły się zapadać. Ta pożydowska kamienica również nie trzymała pionu, była cała połatana i poklamrowana. Gdy byliśmy bez murów, działaliśmy równie prężnie, naszym terenem było miasto”. Dziś Kronika jest jedną z ważniejszych galerii nie tylko w Polsce, ale i w Europie Środkowo-Wschodniej. Stała się również siedzibą śląskiego oddziału „Krytyki Politycznej”. Nazwiska takie jak Sasnal, Sosnowska, Żmijewski to tylko kilka przykładów gości, którzy się w niej pojawiają. „Nie zawsze jesteśmy rozumiani, odbyło się już kilka komisji debatujących nad tym, czy to, co pokazujemy, jest sztuką. Mamy też na koncie oskarżenie o obrazę uczuć religijnych. Wszystko za sprawą pracy czeskiej Grupy Guma Guar przedstawiającej papieża Benedykta XVI trzymającego zakrwawioną głowę Eltona Johna”. Obraza uczuć religijnych to w Polsce klasyk, ale chyba nigdzie nie można by się spodziewać tak spontanicznej reakcji na sztukę jak wyniesienie jej pod pachą z galerii. „Zginęła nam jedna z prac Pawła Kulczyńskiego. Było to zdjęcie czerwonej beemki ze spojlerami. Znaleziono je u jakiegoś nastolatka”, opowiada Stach. „Jak widzisz, praca tutaj jest wyzwaniem, ale niezwykle stymulującym”,
NA TEMAT:
Przemo Łukasik również postawił na Bytom. Odwiedzamy go w nowej siedzibie biura architektonicznego Medusa Group na ulicy Józefczaka, rzut kamieniem od rynku. Przez czarną blaszaną bramę wchodzimy na podwórko z czerwonej cegły. Tylko parter ma przeszkloną ścianę z logo firmy, reszta pozostała nietknięta. „Naszym założeniem jest jak najmniejsza ingerencja w istniejący budynek. Do zmiany bramy byliśmy zmuszeni, ponieważ ażurową, która tu wcześniej stała, wandale traktowali jak drabinę i wynosili, co tylko się da”. Najbardziej znanym projektem Przema jest własne mieszkanie, Bolko Loft, który powstał w starej lampiarni zespołu górniczo-hutniczego Orzeł Biały. W 2006 roku znalazł się na liście „Ikony Architektury” jako jeden z 20 najciekawszych projektów w Polsce po 1989 r. „Bytom ma niesamowity potencjał, tutejsza architektura daje wiele możliwości, jest autentyczna. Poza tym sztuka jest tu mocno obecna, to nie tylko Kronika, ale opera, szkoła baletowa, zespół tańca, kluby. Sytuacja kojarzy mi się z tym, co dzieje się w Berlinie Wschodnim. Nie wszystko opiera się na kasie, ale na dobrym pomyśle, jak wykorzystać to, co się ma. Staramy trzymać się zasady: mieszkać w Bytomiu, myśleć jak w Berlinie”.
Zdążyć Przed Boomem
Gdy się żegnamy, Stach zaprasza nas na wiosnę. „W kwietniu rusza festiwal promujący architekturę postindustrialną, która została zlandszaftowana i odarta ze znaczenia. Chcemy pokazać, że może to być sposób na życie. Otwieramy pierwszy postindustrialny hostel, zorganizujemy wycieczki, zaprosimy artystów, stworzymy bazę wypadową”, opowiada Ruksza i uświadamia mi, że na Śląsk należy się spieszyć. „Chcę, żeby za dziesięć lat ktoś powiedział: E, do Bytomia to już nie ma co jechać, przereklamowany. Bo to by oznaczało, że cel został osiągnięty”.