Najpiękniejsze konie w Polsce
Z 200-letnimi dębami i otoczonym ogrodem angielskim pałacem w podobnym wieku stadnina w Sierakowie przypomina plan z filmu kostiumowego. Co prawda jeszcze nigdy nie zagrała w żadnej znanej produkcji, ale bryczki z tutejszej wystawy miały swoje pięć minut w „Ogniem i Mieczem”. Na co dzień służą turystom i okazyjnie zastępują karoce młodym parom, które na tle umundurowanych dorożkarzy wypadają dużo lepiej niż my. To wymarzone miejsce na plener fotograficzny – schowane gdzieś wśród jezior w Puszczy Noteckiej aż prosi się o udany kadr.
Parkujemy samochód w pobliżu dawnych koszarów, skąd rozchodzi się parskanie, wskazujące nam kierunek zwiedzania. Podekscytowani prawie biegniemy z wystawy starych bryczek do stajni, gdzie od przeszło 180 lat żyją najpiękniejsze ogiery w Polsce. Naczelny leśnik Królestwa Polskiego baron von der Brincken sprowadził je tu w 1829 roku, kładąc fundamenty pod najstarszą stadninę w kraju.
Gdy wchodzimy do stajni, napięcie w boksach rośnie. Jeden z koni wyraźnie lekceważy przywołujące go do porządku szczekanie stajennego kundla i co chwilę wali kopytem w furtkę, by zwrócić na siebie uwagę. "Stały numer zawsze działa" – ostrzega nas, widząc zainteresowanie, pani Anna, która od lat opiekuje się tym elitarnym, męskim gronem. Przesuwamy się więc o trzy boksy dalej. I tak jedyny w stajni koń arabski, przy którym spędziliśmy ostatni kwadrans, ostentacyjnie wyprasza nas ziewaniem.
Charakterny ogier okazuje się pięknym, przyjaźnie usposobionym koniem rasy małopolskiej o niewdzięcznym imieniu Łajdak. Podobnie jak jego sąsiedzi z Wielkopolski i Śląska, a także polskie konie szlachetne półkrwi, przeszedł surową selekcję, by tutaj trafić, i pełni dziś rolę głównie reproduktora. Tak jak każda indywidualność w stajni Łajdak posiada własną metryczkę, swoisty dowód tożsamości, dzięki któremu w końskich papierach zawsze panuje idealny porządek. Czytam więc: „lat 15, urodzony 15 marca”. Tego samego dnia, co ja.
NA TEMAT:
Ogiery dzielą stajnię z konikami polskimi, które w południe skubią trawę w zagrodzie. Na nasz widok rzucają dotychczasowe zajęcie i pędzą w stronę ogrodzenia, a tam? Zaczynają się przepychanki. Dobiegają jeszcze ostatnie źrebaki ze stada, które za chwilę upatrzy sobie inną grupkę turystów i machnąwszy ogonem, pobiegnie w jej kierunku. Tymczasem klacze z kilkudniowymi maluchami wyciągają łby po garstkę trawy, którą podczas takich spotkań wyskubały po obu stronach płotu.
Gdzie: ul. Stadnina 14, Sieraków
Co w okolicy: Wycieczki bryczką i nauka jazdy konnej pod okiem instruktorów z wieloletnim stażem. Niedaleko stadniny można wypożyczyć kajak i spłynąć Wartą. Trasa jest odcinkiem prawie 700-km szlaku wodnego zwanego Wielką Pętlą Wielkopolski.
Nocleg: W pałacyku z 1850 roku na terenie stadniny, pokoje 1-, 2- i 3-osobowe w cenie 50 zł/os, lub w ośrodku wypoczynkowo-szkoleniowym "Kama" przy ul. Orlej 13. Hotel położony w zacisznej okolicy blisko lasu i jezior. Na miejscu warto spróbować lokalnych smaków takich, jak powidła śliwkowe i autorskich potraw: szynki w chlebie, wędzonych ryb, dziczyzny; pokój 2-osobowy 170 zł/doba.
Wehikuł czasu
Namoczona wiklina jest giętka, dzięki czemu z łatwością daje się wiązać i przekładać między większymi kawałkami drewna. Wiklinowymi witkami oplatam drewniany cygański wóz, który po ukończeniu będzie doniczką albo schowkiem na książki. Gdy wikliniarstwo się znudzi, czas na rzeźbę. Rozpędzone koło garncarskie czyni cuda z bezkształtną masą gliny, którą nawet ja potrafię zamienić w dzbanek udający grecką wazę. Tyle że zamiast idealną linią, zdobioną bazgrołami pozostawionymi przez paznokcie. Z wiklinowym wozem i glinianym dzbankiem zmierzamy do kuźni – kuć pamiątkowe spinki. Z wiklinowym wozem, glinianym dzbankiem i pamiątkowymi spinkami idziemy do muzeum.
Z Centrum Edukacji Przyrodniczej i Regionalnej w Mniszkach dzieci nigdy nie wyjadą z pustymi rękami i nawet jeżeli nie urodziły się z rzeźbiarskim talentem, wrócą do domu bogatsze o wiedzę na temat ginących zawodów, o których opowiadają przewodnicy. Podczas wizyty szkolnych wycieczek, które bywają w Centrum najczęściej, XVIII-wieczny folwark żyje własnym życiem. Słychać kucie żelaza, pszczelarz pokazuje jak wyrabiać miód, a do sklepu spożywczego ustawiają się kolejki... turystów.
Gdzie: Mniszki 2/1, 19 km od Sierakowa
Konno przez Puszczę Notecką
Niedaleko stadniny w Sierakowie działa mniejsza, rodzinna, która też może pochwalić się długą tradycją. Wokół dawnej studenckiej bazy turystycznej w Bucharzowie, zwanej Chatą Zbójców, od ponad 40 lat koncentruje się życie lokalnych koniarzy, którzy wytyczają trasy konne w Puszczy Noteckiej. Chata, gdzie urządzono dziś pensjonat i ośrodek nauki jazdy konnej, leży na skraju lasu i wystarczy wyściubić nos przez okno, by chłonąć jego zapachy.
Zagłębiamy się w labirynt puszczańskich szlaków na niespełna 10-kilometrowym odcinku, którym może poruszać się bryczka. Tutejsze trasy konne liczą ok. 30 km, a w całej Wielkopolsce funkcjonuje aż pięć węzłów ze świetnie przygotowanymi szlakami, których długość przekracza sto kilometrów. Kuba i Jaś ciągną bryczkę w głąb puszczy ku wieży obserwacyjnej, skąd najłatwiej uzmysłowić sobie jej olbrzymią wielkość: na 1350 km kwadratowych powierzchni w widłach Noteci i Warty zmieściłby się cały Nowy Jork razem z obrzeżami. Punkt powstał po to, by kontrolować las pod względem zagrożenia pożarami, funkcję tarasu widokowego pełni przy okazji i przy okazji robi furorę wśród turystów. 32 metry wysokości dają mi się we znaki, zanim stąd ucieknę, okiem aparatu rzucam na okolicę, którą wypełnia soczysta zieleń drzew. I wbrew lękowi trudno mi odciągnąć od niej wzrok…
Gdzie: Bucharzewo 64, 7 km od Sierakowa
Chleb z Olandii
Skansen, do którego się udajemy, jest inny niż wszystkie, gdzie bywałam do tej pory, a podczas 5 lat studiowania etnografii było ich sporo. O Olędrach na studiach nie było ani słowa, więc reaguję zdziwieniem, gdy wyrasta przed nami jedyny w Polsce folwark upamiętniający fryzyjskich i niderlandzkich osadników. W XVI wieku sprowadził ich do Wielkopolski Michał Prusimski. Olędrzy założyli tu około 20 wsi i rozwinęli nowoczesną kulturę rolniczą. Polskę opuścili podczas rozbiorów, aby uniknąć służby w armii pruskiej, na co nie pozwalała im religia (byli mennonitami). Najciekawsza część skansenu, przy którym działa – uwaga, będzie tego sporo: fundacja, ośrodek konferencyjny, pensjonat w zabytkowym stylu, restauracja, spa i sala weselna, to zrekonstruowana w miniaturze osada olęderska, usytuowana na wzgórzu. Z góry widać między innymi dwór Michała Prusimskiego, oryginalny XVII-wieczny wiatrak, stojący pośrodku folwarku i jezioro, nad którym niosą się rozmowy i krzyki dzieci. By sprostać oczekiwaniom najmłodszych, w folwarku powstała jeszcze zagroda dla zwierząt i boisko do gry w siatkówkę, a w wolnej chwili, razem z animatorem, dzieciaki mogą piec chleb w prawdziwym kamiennym piecu.
Odrobina drożdży, mąka i pół dzbanka wody. Do smaku ziarna dyni, słonecznika, obowiązkowo żurawina. Składniki łączymy i przez dobrych parę minut, aż ręce opadną nam z bólu jak podczas dźwigania ciężarów na siłowni, wyrabiamy ciasto. Nie tracimy czasu na przygotowanie zakwasu, wlewamy chleb do formy i już. Pozostaje tylko czekać aż wyrośnie i nabierze kolorów w piecu. Pieczenie go zajmuje ok. 50 minut, w sam raz, by zjeść obiad przygotowany przez jednego z najlepszych kucharzy Wielkopolski, który rezyduje w pobliskim dworze. Ciepły, pachnący chleb zabieramy z Wielkopolski na pamiątkę.
Gdzie: Prusim 5, 12 km od Sierakowa