Przybysz ze zdyszanej Warszawy, zadeptanego przez turystów Krakowa, dziurawego Śląska czy przykurzonej Łodzi może zanurzyć się tu w atmosferze miasta prężnego, ale nietracącego głowy. Poznań oferuje wszystkie atrakcje metropolii na niewielkiej powierzchni, z rozległymi parkami i jeziorami oraz rezydencjami odległymi o pół godziny jazdy samochodem. Może więc dobrym patentem na weekend w Poznaniu jest przyjechać tu i nie zwiedzać za dużo, tylko po prostu sobie fajnie pożyć?
Zwiedzanie Poznania - Stary Rynek
Zrobiłem test na kilku tubylcach. Poprosiłem, żeby wskazali, gdzie dokładnie na ratuszu są słynne poznańskie koziołki i co robią. W końcu musiałem sprawdzić w internecie. Stoją nad ratuszowym zegarem i bodą się rogami, gdy wybija południe. II wojna światowa oszczędziła Poznań. Najbardziej ucierpiała starówka, ale po odbudowie wtopiła się z powrotem w miasto. Ponoć gdy przyjechali na objazd do Poznania studenci konserwacji z Torunia, zaczęli skrupulatnie szukać XVII-wiecznego koloru fasady Wagi Miejskiej na Starym Rynku. Nawet oni dali się nabrać na powojenną rekonstrukcję zabytku, który rozebrano w 1890 roku.
Kamienice na Starym Rynku w Poznaniu, fot. shutterstock.com
Poznań to także jedyne duże miasto w Polsce obok Krakowa, które nie przeżyło w ostatnich stu latach żadnej poważnej rzezi ani przymusowej wymiany ludności. Żydów było tu na tyle mało, że Holocaust nie spowodował bolesnej wyrwy w pejzażu społecznym jak choćby w Krakowie. Represje wobec Polaków nie miały zaś masowego charakteru. Na Sołaczu wiele willi nie zmieniło właścicieli od lat 20. „Tam trzecie pokolenie chodzi wokół tego samego stołu”, mówi Piotr Korduba, historyk sztuki z UAM, autor książki o sołackich domach i rodzinach, która ukaże się w tym roku. Podobnie jest na secesyjnych Jeżycach, Wildzie czy Łazarzu. Życie od stu lat toczy się tam wokół gwarnych rynków. Również śródmieście ma swój – na socrealistycznym placu Wielkopolskim. Najciekawiej i najpiękniej na targowiskach jest rankiem, gdy można zanurzyć się w owocowo-warzywno-kwiatowe zapachy i kolory. Im dalej w popołudnie, tym bardziej na rynku robi się niemrawo. Wieczorem zostają tylko sprzedawcy kwiatów – niektórzy handlują nawet całą dobę.
Gwara poznańska wiecznie żywa
Na targu można też podsłuchać jedną z głównych atrakcji Poznania - poznański akcent w najczystszej postaci. Nie przypadkiem maskotką miasta jest szkaradny pomnik mężczyzny z rowerem ustawiony na głównym deptaku – ulicy Półwiejskiej. To Stary Marych, którego gwarowe gawędy (blubry) przez dziesięciolecia przykuwały do radioodbiorników całe rodziny. I o ile kończenie każdego zdania pytającym „nie?” („No to cześć, nie?”) jest powszechne w całej zachodniej Polsce, a zaczepne „tej” prawie wymarło, to wszyscy – od taksówkarza po profesora – mówią „czeba” i „czydzieści”, lekko „domykajom” literę „ą” na końcu, wtrącają germanizmy i wiążą to wszystko zaśpiewem, który ze zdania oznajmującego czyni lekko pytające. Do tego słownictwo: „bimba” to tramwaj, „pener” to chuligan, a „fyrtel” to okolica czy osiedle. Dzielnicowy rynek to nie tylko żerowisko dla etnografa, ale i dobry punkt wyjścia do miejskiej włóczęgi. Ruszamy na nogach.
NA TEMAT:
Stare i nowe atrakcje Poznania
Ponad sto lat temu urbaniści wymyślili, że wjeżdżających do centrum od zachodu, od strony Berlina, witać powinny pomniki chwały Cesarstwa Niemieckiego – monumentalne gmachy służące imperium. To jeden z niezbywalnych elementów tutejszej egzotyki. Wzdłuż ringu wytyczonego śladem dawnych fortyfikacji (obecna al. Niepodległości) założono parki i skwery, przy których stanął niemiecki Teatr Miejski (dziś opera), Komisja Kolonizacyjna, Akademia Królewska, poczta, bank i strzelisty protestancki kościół. Góruje nad nimi Zamek Cesarski – jedna z najbardziej niedocenionych atrakcji Poznani i Polski w ogółe drzemiąca w środku ruchliwego miasta. Choć wygląda jak sprzed pierwszej wyprawy krzyżowej, został zbudowany przed I wojną światową jako rezydencja Kaisera Wilhelma. Od otwarcia w 1913 roku cesarz zdążył zaszczycić zamek jeszcze tylko dwukrotnie – raz na dwie godziny i raz incognito, podczas wojny.
Zamek Cesarski w Poznaniu, fot. shutterstock.com
Imperium się rozsypało, a Poznań został z gigantycznym symbolem pruskiej dominacji oraz z pytaniem: zburzyć, zostawić, oszpecić, przebudować? Ostatecznie okazał się przydatny. Podczas II wojny światowej zaczęto go szykować na rezydencję jeszcze mniej sympatycznego władcy – Adolfa Hitlera. Większość z unikalnych nazistowskich wnętrz przetrwała do dziś i wydawałoby się, że gmach o tak fascynującej historii, o tak ciekawych wnętrzach powinien być celem wycieczek, ale żyje sobie, wbrew całej pompie, dość prozaicznym życiem. W podziemiach działa klub Blue Note, w dawnej sali tronowej – kino Pałacowe, a monumentalne pomieszczenia wynajmowane są na konferencje i wystawy. W zajmującym większość budynku Centrum Kultury „Zamek” odbywa się ponad 600 imprez rocznie.
Poznawanie atrakcji Poznania na szczęście ułatwia skala miasta. Wszystko, co potrzebne miejskiemu zwierzęciu do przetrwania, znaleźć możnaw śródmieściu, a większość atrakcji dzieli odległość spaceru. Są oczywiście inne dzielnice, rozległe peryferie, ale kręcąc się po centrum, można nie zdawać sobie z tego sprawy. Warte uwagi są secesyjne Jeżyce i willowy Sołacz. Oddziela je od centrum szeroka ulica Roosevelta (czytaj: Roswelta) i wykop, którym na dworzec wjeżdżają pociągi (bany) od strony Warszawy, Berlina i Szczecina. Ale przeprawa przez tę rzekę żelastwa jest bezbolesna. Wystarczy wybrać jeden z trzech wiaduktów, które tu zwie się mostami, tak jakby nie o kolej, a o rzekę rzeczywiście chodziło.
Stary Browar - nowa atrakcja Poznania, fot. shutterstock.com
Poznań ceni sobie bowiem skromność i brak ostentacji. Nawet w najgorszych czasach nie brakowało tu zamożnych kosmopolitów. W czasie Międzynarodowych Targów Poznańskich dewizowcy zalewali hotele i restauracje, a choć byli to biznesmeni w delegacjach, w PRL-u musieli wyglądać jak rajskie ptaki pachnące Yardleyem. Targi były jak wielki peweks w środku miasta, okno na świat i okazja do robienia interesów dla samych poznaniaków. Ostentacja nie leży jednak w ich naturze. Może ta skromność powoduje, że Poznań nie od razu odsłania wszystkie swoje atuty i nie stara się kreować nowych atrakcji, a i te standardowe sprzedaje jakby bez przekonania. Trzeba trochę powęszyć i wydeptać w Poznaniu swoje ścieżki. Trzeba samemu wpaść na pomysł wejścia do zamku cesarskiego albo do palmiarni. Poprosić dozorcę, żeby wpuścił na chwilę do nieczynnego Okrąglaka, zajrzeć na basen w synagodze albo wykupić bilet na targi nieruchomości czy wystawę węży, by zobaczyć od środka niesamowitą halę sportową Arena. Trzeba samemu wpaść na to, by zajrzeć nie tylko do katedry, ale i za katedrę, do odciętej trasą szybkiego ruchu dzielnicy Śródka, która ma klimat wymarłego miasteczka na ziemiach odzyskanych. Do starej rzeźni miejskiej, gdzie w wyłożonej niebieskimi kafelkami chłodni działa komis z antykami. Na cytadelę z zaniedbanym obeliskiem ku czci Armii Radzieckiej i parkiem rzeźb Magadaleny Abakanowicz. Albo do Spotu – starej elektrowni na Wildzie zamienionej w miejsce do spędzania wolnego czasu. W odrapanym budyneczku, z dala od szlaków spacerowych, młoda i modna klasa średnia pałaszuje egzotyczne obiady, doprawiając dania za pomocą elektrycznych solniczek. Rusz więc szukać swoich zakątków (po poznańsku: eków).
Weekend w Poznaniu: co warto zobaczyć
Centrum Kultury Zamek
Demonstracje robotników, walki II wojny światowej czy spotkanie z Wilhelmem II i jego żoną, oto kilka wydarzeń, na które mogą natknąć się zwiedzający Poznański Zamek podczas wieczornych "drzwi otwartych", połączonych ze spektaklem "Szepty-Krzyki, czyli Głosolalia" teatru Usta Usta, www.zamek.poznan.pl
Jeżyce
Secesyjna dzielnica Poznania, nie są często wymieniane w przewodnikach turystycznych. Tymczasem tutejsze zabytki (większość zbudowana przed I wojną światową) stanowią piękny przykład kunsztu architektonicznego. Warto przyjrzeć się fasadom kamienic przy ulicy Roosevelta, które zdobią wieżyczki, motywy roślinne, a także baśniowa ornamentyka.
Jezioro Malta
To zielone płuca Poznania. Z jednej strony kompleks narciarski Malta Ski (www.maltaski.pl) z drugiej Termy Maltańskie z solankową wodą (www.termy maltanskie.com.pl) oferują możliwość spędzenia miejskiego weekendu w taki sam sposób, w jaki spędzilibyśmy go w górskim kurorcie. Idealne miejsce zarówno dla ducha, jak i dla ciała.
Park Linowy Pyrland Park
Park dysponuje trzema torami linowymi o zróżnicowanym stopniu trudności oraz trasą dziecięcą dla dzieci w wieku powyżej 3 lat, do dyspozycji pozostaje równiez blisko 1,5 hektara terenu leśnego na dodatkowe atrakcje, tyrolka
Palmiarnia
Dziesięć pawilonów wystawienniczych (w tym dział akwarium) oraz dwa pawilony zaplecza, w palmiarni rośnie ok. 17.000 roślin należących do 700 gatunków z krajów podzwrotnikowych i równikowych, palmiarnia posiada także kolekcję ryb egzotycznych.
Nowe Zoo
Na szczególną uwagę zasługują ptaki drapieżne reprezentowane przez ponad dwanaście gatunków, atrakcją Zoo są także zwierzęta rzadko pokazywane w polskich ogrodach zoologicznych takie jak nosorożec biały czy pantera śnieżna, a także Pawilon Zwierząt Nordyckich, Pawilon Owadów z Motylarnią oraz otwarta w 2009 roku Słoniarnia
Poznańskie koziołki
Codziennie w południe na wieży zegarowej ratusza podziwiać można pojedynek drewnianych figurek, które zaciekle bodą się rogami, jeden z najważniejszych symboli Poznania.
Tanie jedzenie - Pyra Bar
Pyry z gzikiem, pyry z boczkiem, brokułami, kurczakiem... łącznie kilkadziesiąt sposobów na podanie ziemniaków - tradycyjnego dania wielkopolskiego. Mała porcja już od 9 zł. W lokalu możliwość skorzystania z wi-fi., www.pyrabar.pl
Ekskluzywna klolacja - Vine Bridge
Najmniejsza polska restauracja oferuje gościom nietypowe formuły restauracyjnego relaksu: romantyczne "Kolacje na Moście", "Wieczory Kochanków" czy gotowanie z szefem kuchni. Daje też możliwość degustacji potraw z owadów.Miejsc jest mało, dlatego lepiej zarezerwować stolik z wyprzedzeniem. Cena za danie główne to koszt około 40-50 zł., www.vinebridge.pl