W sezonie przychodzi tu codziennie. Nawet w upał elegancki, w cylindrze. A gdy pada, to razem z papużkami chowa się pod parasolką – młoda ekspedientka skinieniem głowy wskazuje na przeciwną stronę kołobrzeskiej promenady i nakłada na gofra bitą śmietanę. Dziś pogoda sprzyja kataryniarzowi. Rześko, wieje silny wiatr.
Nad samym Bałtykiem spacerowiczów niewielu, tylko kilka osób w koszach plażowych wystawia twarze do słońca. Większość kuracjuszy i turystów woli przechadzać się po deptaku, gdzie podmuchy nie są tak mocne. Przystają na moment, by posłuchać melodii z „Titanica”, niektórzy robią zdjęcia. Papużki na zmianę podnoszą dziobami monety z dłoni słuchaczy i wrzucają z brzękiem do blaszanych miseczek.
Takie scenki można obserwować przy kołobrzeskim molo od dawna. Współczesna, żelbetonowa konstrukcja ma nieco ponad 40 lat, ale dawniejszą, drewnianą wybudowano już pod koniec XIX w.
Uzdrowisko i spa
Uzdrowiskowe tradycje Kołobrzegu sięgają pierwszej połowy tego stulecia. Lecznicze właściwości wód solankowych jako pierwszy postanowił wykorzystać Gottlieb Keutel i w 1830 r. założył zakład kąpielowy. Wkrótce w jego ślady poszli inni. Obecnie działa tu kilkadziesiąt sanatoriów i eleganckich hoteli z ośrodkami spa. Tworzą one odrębną dzielnicę, rozciągającą się wzdłuż nadmorskiego parku i ul. Marii Rodziewiczówny, którą codziennie przechadzają się tłumy kuracjuszy.
Latarnia morska
Nie zawsze jednak historia toczyła się w Kołobrzegu w spokojnym, spacerowym tempie. To nie tylko miasto-uzdrowisko, ale i miasto-twierdza. Najlepszym dowodem militarnej przeszłości jest drugi, obok molo, symbol Kołobrzegu – latarnia morska.
Ceglaną wieżę wzniesiono w 1945 r. na platformie dawnego fortu Ujście. To jeden z elementów XVIII-wiecznych fortyfikacji, dzięki którym pruski garnizon przez trzy miesiące opierał się oblegającym miasto oddziałom napoleońskim. Z tarasu widokowego na szczycie latarni morskiej widać inny zachowany fragment umocnień – Redutę Morast. W 2011 r. powstała tu nowoczesna Marina Solna.
Przy wąskich kejach cumują jachty pełnomorskie i pękate, szkoleniowe dezety. W dawnym forcie wieczorami rozbrzmiewają szanty i roznosi się zapach pieczonego na ruszcie mięsa. Pokojowe zastosowanie znaleziono też dla Kamiennego Szańca przy plaży, gdzie obecnie można zajrzeć na smażoną rybę i piwo. Na deskach urządzonego w Forcie Wilczym amfiteatru przez lata odbywały się z kolei koncerty Festiwalu Piosenki Żołnierskiej.
Wokół gotyckiej katedry
Fortyfikacje to niestety jedne z niewielu zachowanych w Kołobrzegu zabytków. Pod koniec II wojny światowej niemal całe miasto zostało zburzone. W najbardziej okazałej z ocalałych budowli – gotyckiej katedrze pw. Wniebowzięcia NMP – spotykamy dwie wycieczki szkolne. – Ten ogromny świecznik wykonano w 1327 r. To unikat w skali europejskiej – przewodnik rozpoczyna beznadziejną walkę o uwagę nastolatków. Nas historia lichtarza zaciekawia. Po wojnie trafił na złomowisko w Koszalinie. Przypadkiem odnalazł go i uratował przed przetopieniem Jan Frankowski, lokalny patriota i założyciel Muzeum Regionalnego. Siedmioramienny świecznik wspiera się na grzbietach trzech lwów, ponad nimi dostrzegamy postaci apostołów, wśród których wiją się pnącza winorośli.
Z wmurowanych w ściany katedry płyt nagrobnych spoglądają puste, kamienne oczy szlachciców odzianych w paradne zbroje, na balustradzie drewnianej stalli skrzydlaty smok pożera wymachującego rękami nieszczęśnika. Wszystkie te wizerunki przenoszą nas w odległą przeszłość.
Historia Kołobrzegu rozpoczęła się wszak na długo przed budową pruskich fortyfikacji czy przyjazdem pierwszych kuracjuszy. To właśnie tu w 1000 r. powstała jedna z kilku erygowanych na zjeździe gnieźnieńskim diecezji, o czym przypomina pomnik przed katedrą. Nie wspomniano na nim jednak, że siedziba biskupa znajdowała się nie w miejscu, gdzie obecnie wznosi się katedra, lecz w pobliskim Budzistowie.