Z lotu ptaka robi jeszcze większe wrażenie, ale mało kto ma szansę zobaczyć ją z tej perspektywy. A szkoda. Ujrzałby wtedy kilkadziesiąt strzelistych elementów spojonych w jedną całość. Biały czworobok Filharmonii im. M. Karłowicza odcina się od sąsiednich budynków z czerwonej cegły.
– To pionowa architektura, charakterystyczna dla zabudowy w Szczecinie – mówi Alberto Veiga, hiszpański architekt i współautor projektu. Wprawne architektoniczne oko łatwo zauważy nawiązania do popularnych w regionie kamienic hanzeatyckich – wąskich, wysokich budynków z trójkątnym szczytem. Cienkie pionowe elementy pokrywają bryłę jak ażurowa nakładka. Kojarzą się z neogotyckim gmachem policji stojącym tuż obok, zdobionym koronkowymi, ceglanymi elementami. Śmiała architektura to nie wszystko.
– Kiedy się tu wprowadziliśmy w 2014 r., pojawił się przed nami ogrom nowych możliwości – mówi Maciej Skrzetuski kierujący działem promocji. – Koncerty klasyczne to dopiero początek tego, co się u nas dzieje. Przez cały sezon trwają cykle tematyczne, takie jak Film-harmony poświęcony muzyce filmowej, jazzowy Espressivo czy Energico – nasz najświeższy cykl zestawiający klasykę ze sztuką popularną. Eksperymentujemy z muzyką elektroniczną, mamy też sporo wydarzeń niestandardowych. W zeszłym roku na przykład zorganizowaliśmy koncert chórów w przestrzeni miejskiej, który zakończył się wielkim finałem w środku. W holu zmieściło się kilkuset chórzystów! Na 4. piętrze co miesiąc otwiera się nowa wystawa. A latem ruszamy z projekcją filmów: tu, w holu, pojawią się leżaki. Czasami mam wrażenie, że jesteśmy raczej centrum kultury – śmieje się Maciej.
Fot. Maria Brzezińska
Stara Rzeźnia
Pewnego spokojnego wieczoru w centrum nagle zapada się parking pod nowym biurowcem. Katastrofa przyczynia się do odkrycia tajemniczych podziemi, a potem kolejnych historycznych niespodzianek. Tak rozpoczyna się „Sedinum”, powieść Leszka Hermana o Szczecinie. Autor jest również architektem i współtwórcą projektu, w wyniku którego na Łasztowni tchnięto nowe życie w jedyny zachowany w Szczecinie kompleks XIX-wiecznego budownictwa przemysłowego – Starą Rzeźnię.
Przebudowę zainicjowała Laura Hołowacz, prezes prywatnej firmy, która dziś na piętrze Starej Rzeźni ma swoją siedzibę. Parter oddała kulturze. Galeria, restauracja, której smaki nawiązują do portowej historii miejsca, czy wreszcie Kubryk Literacki – księgarnia promująca tutejsze wydawnictwa, w tym właśnie książkę „Sedinum”.
Centrum Dialogu Przełomy
Nie jest łatwo żyć na pograniczu, a tym bardziej, jeśli przez długi czas kwestia granicy nie jest ostatecznie rozstrzygnięta. W styczniu tego roku na placu naprzeciw filharmonii ruszyło Centrum Dialogu Przełomy. Jego celem jest ukazanie przełomowych momentów w historii Pomorza.
Fot. Maria Brzezińska
Podziemne Trasy Szczecina
Tunel wydaje się nie mieć końca. Napis na żółtej bramce głosi: „Wejdź w przestrzeń!”. Już od pierwszej chwili w chłodnych podziemiach czuć, że to inny świat.
– To największy schron w Szczecinie, mógł pomieścić nawet 5000 osób. W budowie wykorzystano system forteczny jeszcze z czasów pruskich – mówi Agnieszka Fader, kustosz Podziemnych Tras Szczecina.
Najpierw idziemy trasą „II wojna światowa”. Stopnie pomalowane są farbą fosforyzującą, aby nawet po wyłączeniu światła było je widać. – Schron ma własny system wentylacji, oświetlenia, kanalizacji. Co parę metrów były tu krany, toalety ze spłuczką, pod ziemią można było spędzić wiele dni. Kiedyś spotkałam starszą Niemkę, która była w schronie jako 18-latka. Mówiła, że czuła się tu bardzo bezpiecznie. Ściany są grube aż na trzy metry! – opowiada.
Budowali go w dużej mierze Polacy. Część z nich została po wojnie już na stałe w Szczecinie. O tym, co działo się po 1945 r. (schron był m.in. miejscem ćwiczeń w ramach obrony cywilnej), usłyszymy na trasie „Zimna wojna – życie w PRL-u”.
Pionier 1907 - najstarsze kino świata
Kiedyś była tylko bywalcem kina, lubiła patrzeć na światło wędrujące z kamery na ekran. Teraz poznaje ten świat od kuchni i sama opowiada innym, jak powstaje film. Wanda Szewczyk od 2005 r. pomaga prowadzić Pionier 1907 – najstarsze nieprzerwanie działające kino na świecie.
Potwierdza to certyfikat wpisu do Księgi rekordów Guinnessa. Wisi na ścianie przy wejściu, tuż obok zabytkowego projektora. Wskazuje na 1909 r., ale jakiś czas temu udało się dotrzeć do dokumentów potwierdzających, że już w 1907 r. wyświetlano pierwsze filmy.
– Nie pokazujemy komercji, nie mamy popcornu. Podczas projekcji w kiniarni siedzimy przy stoliku przy kawie czy lampce wina. I na początku tak wyglądało nasze kino – uśmiecha się pani Wanda. – A kiedy oglądamy filmy nieme, na pianinie przygrywa nam taper.