Porady

Jak być piękną w podróży? Mały, podręczny zestaw „spa” na długą drogę

Maria Brzezińska, 7.03.2017

Selfie na plaży

fot.: www.shutterstock.com

Selfie na plaży
Podróżowanie niby zwalnia nas z codziennych obowiązków, a jednak nie o wszystkich potrafimy zapomnieć. Dla wielu pań poranna toaleta nie może obyć się np. bez mycia głowy czy makijażu. A co gdy okoliczności nie sprzyjają kosmetyce? Trzeba ratować się w inny sposób...

Pielęgnacja twarzy

W samolotach największą zmorą jest wysuszone powietrze, co w pierwszym rzędzie odczuje delikatna skóra twarzy. Dobrze jest zabrać ze sobą niewielką buteleczkę wody termalnej, która zadziała jak orzeźwiająca mgiełka i od razu odświeży cerę. Przydatne są bibułki matujące (zamiast nich można też użyć papieru ryżowego) – odświeżymy nimi czoło, brodę i nos.

NA TEMAT:

Pakowanie się w podróż
Pakowanie się w podróż, fot. shutterstock.com

Chusteczki nawilżające

Nieodzowny element wyposażenia w podróży to chusteczki nawilżające. Są niezastąpione, jeśli na przykład chcemy się odświeżyć podczas całonocnej jazdy autobusem lub w skwarze tropików. Kiedy trafiłam do Indii w okresie dużych upałów, sięgających 50 stopni, trzeba było się przyzwyczaić, że skórę nieustannie pokrywa lepka warstwa – ale kiedy co jakiś przecierałam ręce, twarz i dekolt wilgotną chusteczką, przynosiło to prawdziwą ulgę. Jedynym mankamentem jest ich waga, ale zabierałam je ze sobą nawet w góry wysokie, pomimo że liczy się tam każdy gram. W namiocie, gdzie wodę na herbatę topi się ze śniegu, nie było wyboru – parę sztuk musiało zastąpić cały prysznic. Wierzcie lub nie, na chusteczkach dało się przeżyć i dziesięć dni bez kąpieli.

 

W podróży najlepiej sprawdzają sie spięte włosy
W podróży najlepiej sprawdzają sie spięte włosy, fot. shutterstock.ocm

Jak dbać o włosy w drodze?

Skoro jesteśmy przy włosach, warto pamiętać, że upięte nie brudzą się tak szybko, a przy okazji, nie widać też, jeśli nie są pierwszej świeżości. Poza klasycznym końskim ogonem, polecam fryzurę łatwą do wykonania, do której potrzeba jedynie kilka wsuwek. Dzielimy włosy na średniej grubości pasma, skręcamy, po czym zawijamy skręcone kosmyki w drobne mini-koczki, przypinamy wsuwką i gotowe. Gwarantuję, że artystyczno-podróżniczy nieład odwróci uwagę od tego, ile dni nie myliśmy głowy... A przy okazji, spięte włosy nie wkręcą się w szelki od plecaka.

Suchy szampon

Wyobraxmy sobie taką sytuację. Lecimy na inny kontynent, sam lot trwa wiele godzin, do tego przesiadki, czasem trzeba spędzić całą noc na lotnisku, a w kraju docelowym czeka nas długa podróż pociągiem lub autokarem. Co jeszcze może nam się przydać, by zadbać o higienę i dobre samopoczucie? Oczywiście nie namawiam do tego, by wzorem Niemek układać fryzurę specjalnie do samolotu (choć według sondaży czyni tak 99% tamtejszych kobiet...), zresztą i tak nie wytrzymałaby ona zbyt długo. Natomiast dobrym wyborem jest suchy szampon – w proszku lub aerozolu (10-90 zł).

Jeśli jest w proszku, staramy się go równomiernie rozprowadzić u nasady włosów; jeśli w aerozolu, pryskamy, ale z niezbyt bliskiej odległości (15-20 cm od głowy), aby na głowie nie zrobiły się białe plamy. Te w sprayu mają to do siebie, że dodatkowo unoszą włosy, nadając im puszystość. Po zaaplikowaniu odczekujemy kilka lub kilkanaście minut. Szampon „pracuje” wtedy nad naszymi kędziorami, wchłaniając z nich tłuszcz. Nadmiar usuwamy szczotką lub ręcznikiem.

Szampon z... mąki albo skrobii

Co ciekawe, podobnie można sobie poradzić domowym sposobem. Wystarczy użyć... mąki ziemniaczanej lub skrobii kukurydzianej. Oczywiście nie będzie to idealny zamiennik, ale jeśli w danym momencie nie mamy innej możliwości, warto spróbować. Brunetki mogą dodać kakao w proszku, dzięki czemu nie rozjaśnią sobie zanadto fryzury.

Tatuaż z henny
Tatuaż z henny, fot. shutterstock.com

Podpatruj lokalne patenty urodowe

Dodatkowo w podróży zawsze ciekawa jestem, czego używają miejscowe kobiety – często okazuje się, że lokalne wyroby są równie dobre lub lepsze niż drogie kosmetyki wyprodukowane w sterylnych laboratoriach. Choć nie zawsze! Kiedyś znajoma przywiozła mi z Birmy żółtawy krem z drzewa tanaka, używany tam dla ochrony przed słońcem i dla złagodzenia podrażnień – ja miałam jednak wrażenie, że raczej wysusza on i podrażnia skórę.

Natomiast wytwarzany w Maroku olejek arganowy na dobre zagościł w mojej kosmetyczce. Nie dziwię się jego popularności, „płynne złoto Berberów” naprawdę świetnie pielęgnuje skórę – wystarczy rozprowadzić kilka kropli, a cera staje się jedwabista. Oczywiście dużo taniej jest kupić go na miejscu, podczas podróży.

Jeśli w ramach naszych peregrynacji trafimy do któregoś z  krajów Afryki, możemy zaopatrzyć się na przykład w olejek z nasion baobabu. Tamtejsze kobiety używają go od wieków, by chronić skórę, paznokcie i włosy przed palącym słońcem na sawannie. Przy okazji, jego składniki mają właściwości przeciwzapalne i antyalergiczne.

Takie przykłady można mnożyć bez liku – we Francji kupimy mydło i olejek lawendowy, w krajach azjatyckich puder perłowy (szczególnie popularny w Chinach czy Japonii, gdzie kobiety używają go do rozjaśniania twarzy), w Indiach hennę, nad Morzem Martwym mineralne kosmetyki, a np. w Bułgarii olejek z róży damasceńskiej.

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.