Z turystów żyją nie tylko właściciele pensjonatów, restauracji i sprzedawcy pamiątek. Sezon urlopowy to także czas żniw dla złodziei. Wakacyjna beztroska sprzyja roztargnieniu, a wtedy najłatwiej zostać okradzionym. Co zrobić, żeby wymarzona podróż nie zmieniła się w koszmar?
O bezpieczeństwie pieniędzy powinniśmy pomyśleć jeszcze przed urlopem. Zwykle skupiamy się na tym, w jaką walutę najlepiej się zaopatrzyć, ale pamiętajmy też o podziale budżetu. Reguła, by nie wkładać wszystkich jaj do jednego koszyka, sprawdza się przy inwestycjach i oszczędzaniu, ale uchroni nas też przed kłopotami w podróży.
W drogę weźmy skromną sumę w lokalnej walucie na płatności bezpośrednio po przyjeździe. Gotówki nie nośmy tylko w portfelu, ale rozlokujmy w bagażu, najlepiej w mniejszych sumach – część w podręcznym, a resztę np. w kosmetyczce.
Karta zamiast gotówki?
Jeżeli stawiamy na płatności elektroniczne, nie nośmy karty razem z gotówką. Optymalnym rozwiązaniem jest zabranie dwóch kart płatniczych – na jednej trzymamy odliczoną sumę na bieżące wydatki, drugą chowamy głęboko na sytuacje awaryjne. Dobrze, by każda działała w innym z dwóch najpopularniejszych systemów: Visa i MasterCard; dobrze też, by były to wersje z chipem (nie z paskiem magnetycznym), trudniejsze do sklonowania i podrobienia. Jeżeli posiadamy ich więcej, resztę zostawmy w domu.
Niektórzy podróżnicy korzystają z dwóch kont, a kartę podpinają tylko do jednego. Środki na bieżące rozliczenia w miarę potrzeb przelewają przez internet na konto z kartą. W razie kradzieży portfela reszta pieniędzy jest bezpieczna na drugim rachunku.
Związek Banków Polskich uruchomił całodobową linię: (+48) 828 828 828. Możemy dzięki niej jednym połączeniem zablokować wszystkie karty w różnych bankach.
Przed wyjazdem zapiszmy numer do szybkiego zastrzegania kart. Związek Banków Polskich uruchomił całodobową linię: (+48) 828 828 828. Możemy dzięki niej jednym połączeniem zablokować wszystkie karty w różnych bankach. Od momentu zastrzeżenia bank ponosi odpowiedzialność za nieuprawnione transakcje. Jeśli złodziej skutecznie użyje karty przed jej zastrzeżeniem, zwrot środków może okazać się skomplikowany albo niemożliwy. Warto więc rozważyć dodatkowe ubezpieczenie kart i wyłączyć płatności zbliżeniowe, niewymagające autoryzacji.
Przyjrzyjmy się też dziennym limitom transakcji i – jeśli nasz bank to umożliwia – ustawmy powiadomienia na smartfona o każdej zrealizowanej operacji. Będziemy mieć lepszą kontrolę nad wydatkami i stały wgląd w to, czy ktoś nie posługuje się naszą sklonowaną kartą albo czy obsługa kawiarni nie zawyżyła rachunku.
Jak uchronić się przed kradzieżą?
- Warto pomyśleć o akcesoriach do ukrycia pieniędzy przed złodziejami. W sklepach turystycznych dostępne są pasy na pieniądze i saszetki na szyję lub udo: zakładane pod ubranie i dyskretne.
- Dobrym pomysłem jest wydzielanie gotówki na kolejne dni. Na wycieczki zabieramy niewielką sumę, a resztę zostawiamy w hotelu – najlepiej w depozycie lub sejfie, bo w pokojach zdarzają się kradzieże.
- Korzystając z kart, pamiętajmy o możliwości ich sklonowania i nie spuszczajmy z oczu np. w restauracji.
- W bankomatach zwróćmy uwagę, czy przy czytniku nie ma nakładek skanujących lub innych podejrzanych urządzeń. Najlepiej korzystać z maszyn w placówkach bankowych.
- Walutę też najbezpieczniej wymieniać w bankach lub w kantorach. Unikajmy ulicznych cinkciarzy. Dobry kurs oferowany na dworcach czy w miejscach turystycznych to zwykle haczyk, którego połknięcie może sporo kosztować.
Uwaga, kieszonkowcy!
Turyści narażeni są też na kieszonkowców. Serwis TripAdvisor opracowuje w oparciu o opinie turystów rankingi miejsc, gdzie najłatwiej o utratę portfela. Światową stolicą kieszonkowców jest w nim Barcelona, a najwięcej drobnych kradzieży zdarza się na Rambli. Kolejne na liście są Rzym, Praga, Madryt, Paryż, Florencja, Amsterdam i Ateny, a także Buenos Aires i Hanoi.
Złodzieje szukają ofiar w miejscach zatłoczonych i takich, gdzie naszą uwagę pochłaniają inne rzeczy. Miejmy się na baczności przy atrakcjach turystycznych, na targach, w komunikacji miejskiej. Nie nośmy pieniędzy w tylnej kieszeni spodni lub plecaka. Lepiej też nie epatować zamożnością. Drogi aparat, biżuteria, markowe ciuchy prędzej czy później wzbudzą zainteresowanie.
Osobną kategorią czyhających na nasze pieniądze osób są drobni oszuści. Za europejską stolicę naciągaczy uchodzi Paryż, ale spotkamy ich wszędzie, gdzie są turyści. Naciągacz zwykle proponuje nam jakiś przedmiot lub przysługę. Jest miły i budzi zaufanie, ale gdy pokaże nam już drogę, zrobi zdjęcie lub przypnie znaczek, zaczyna domagać się pieniędzy – najczęściej wysokich sum. Z czasem robi się coraz bardziej agresywny, więc gdy w negocjacjach zejdziemy do 15 euro za plastikową bransoletkę, z ulgą płacimy, byle tylko zakończyć nieprzyjemną rozmowę. Lepiej nie reagować więc na zaczepki (nawet po polsku) i nie wdawać się w dyskusje. Kluczem do sukcesu są asertywność i pewność siebie.
>>> Przeczytaj: 30 trików naciągaczy. Jak nie dać się oszukać w podróży <<<
Najbardziej przykrymi sytuacjami, z jakimi możemy się zetknąć jako turyści, są rozboje, czyli kradzieże z użyciem przemocy. Na szczęście nie zdarzają się często. O tym, gdzie w danym kraju jesteśmy szczególnie narażeni na utratę pieniędzy, dowiemy się z podróżniczych forów internetowych. Przed wyruszeniem w nieznane rejony warto też zasięgnąć opinii zaufanych miejscowych. Jeśli trasa wiedzie przez nieciekawe okolice, dobrze mieć pod ręką drugi portfel, który bez żalu oddamy rabusiom, a w nim trochę drobnych, parę wizytówek i przeterminowaną kartę. A jeśli dojdzie do konfrontacji ze złodziejami, pamiętajmy, że najcenniejsze nie są pieniądze, ale życie i zdrowie.