Porady

Nauka języka w podróży. Dzięki tym metodom porozumiesz się szybciej niż myślisz!

Małgorzata Straszewska, 8.11.2017

Języka obcego można uczyć się nawet w tańcu

fot.: www.shutterstock.com

Języka obcego można uczyć się nawet w tańcu
Chyba nie ma lepszego sposobu na naukę języka obcego niż otoczenie się nim w kraju jego pochodzenia. Zwłaszcza jeśli po zajęciach mamy do wyboru wiele atrakcji – od lokalnych świąt po lekcje surfingu.

Na początku jestem zestresowana. Trudno mi się oswoić z tym, że w kontakcie ze światem mogę polegać tylko na mojej znajomości angielskiego. Jeśli nie pokonam lęków związanych z mówieniem w obcym języku, nie uda mi się niczego załatwić. Choćby tego, co zrobić z cudzą walizką zabraną przez pomyłkę z lotniska. Zadanie mam tym trudniejsze, że wylądowałam w Edynburgu. Akcent rodziny, u której mam spędzić najbliższy miesiąc, w niczym nie przypomina języka, którego się uczyłam.

Kiedy następnego dnia idę do szkoły, by napisać test kwalifikujący mnie do odpowiedniej grupy, dowiaduję się, że nie spotkam nikogo z Polski. Najbliższy miesiąc spędzę z ludźmi z WłochBelgii, Szwajcarii, Hiszpanii i Japonii. W ramach zajęć będę oglądać spektakle, wystawy i koncerty z całego świata, a następnie na bieżąco omawiać je i opisywać na lekcjach.

Stolica Szkocji to miasto festiwali, w sierpniu odbywają się aż cztery: International Festival, Fringe, Art Festival i International Book Festival. Moja szkoła organizuje kursy powiązane z tymi wydarzeniami – część biletów wstępu wliczona jest w cenę, na pozostałe otrzymujemy zniżki. Dzielę się artystycznymi wrażeniami, poszerzam słownictwo i mimochodem przełamuję bariery związane z mówieniem. A gdy chcę odpocząć, w weekend mogę wybrać się na krótką wycieczkę np. nad Loch Lomond.

Szkocję opuszczam nie tylko zachwycona festiwalową atmosferą i malowniczymi krajobrazami, ale przede wszystkim z umiejętnością płynnego porozumiewania się po angielsku.

NA TEMAT:

Nauka przez baśnie, taniec i... surfing

Pomysłów na połączenie kursu językowego ze zgłębianiem lokalnej kultury jest wiele. Niezależnie od kraju bogaty program zajęć pozalekcyjnych, takich jak pokazy filmów, zwiedzanie okolicy czy wspólne wyjścia na imprezę, jest dziś standardem. Można jednak iść o krok dalej i połączyć zajęcia z języka z lekcjami z dziedzin czy aktywności typowych dla danego regionu.

Ciekawie wygląda oferta szkół języka rosyjskiego – najwięcej jest ich w Moskwie i Petersburgu, ale można się wybrać nawet do Irkucka. Wiele osób uczy się rosyjskiego pod wpływem literatury i filmów. Szkoły wychodzą naprzeciw tym oczekiwaniom i organizują specjalne moduły zajęć poświęconych kinematografii, dziełom Tołstoja i Dostojewskiego, a także rosyjskiej muzyce. Jeden z ośrodków w Petersburgu (www.derzhavin.com) oferuje lekcje na temat legend i baśni oraz możliwość uczestniczenia w hucznych obchodach Maslenicy, czyli trwającego tydzień święta pożegnania zimy.

Kulturalne atrakcje zapewniają również szkoły niemieckiego w Wiedniu – poza omawianiem sztuki można np. uczyć się walca. W Mediolanie natomiast głodni dodatkowej wiedzy wezmą udział w kursie projektowania ubioru i wnętrz oraz zgłębią historię włoskiej mody.

Język włoski najczęściej idzie jednak w parze z kuchnią. Zajęcia kulinarne popularne są szczególnie w szkołach w Kalabrii – regionie znanym ze słabej znajomości angielskiego wśród mieszkańców, co bardzo sprzyja oswajaniu się z lokalną mową.

W przypadku hiszpańskiego na pierwszym miejscu, zarówno w Hiszpanii, jak i krajach latynoamerykańskich, jest taniec. Znajomość języka pogłębimy więc w rytmie flamenco, salsy lub kubańskiej rumby. Z kolei w Portugalii znajdziemy kursy połączone z nauką surfingu. Nurkować można, ucząc się angielskiego na Malcie lub hiszpańskiego w Meksyku. Lekcjom chińskiego towarzyszą zajęcia tai-chi lub tradycyjnego malarstwa. Jak widać, naprawdę jest w czym wybierać.

Malta
Malta jest dobrym kierunkiem dla tych, którzy chcą szlifować angielski, fot. Shutterstock.com

Sposoby na naukę: szkoły języków obcych

Najłatwiej skorzystać z usług biura organizującego tego typu wyjazdy (np. JDJ, ATJ Lingwista, Almatur). Warto jednak wiedzieć, że przeglądając strony internetowe agencji, nie zawsze znajdziemy dokładne informacje na temat danej szkoły. Ceny podawane są zwykle za tydzień nauki (to minimalny czas, na jaki można się zapisać) z ubezpieczeniem. Zakwaterowanie jest organizowane przez szkołę. Agencja może nam kupić bilety lotnicze. Jeśli jest taka potrzeba, niektóre biura oferują opiekę na trasie przelotu lub organizują wyjazdy grupowe. Interesującą nas szkołę możemy również znaleźć samodzielnie. Jako że nocleg jest z reguły zapewniany, pozostaje nam zatroszczyć się o transport i ewentualnie ubezpieczenie.

Szkoły oferują najczęściej kursy standardowe po 20-25 godzin tygodniowo, part-time, czyli 10 godzin, jak również naukę w grupie lub indywidualnie. Są oferty przeznaczone dla młodzieży, dorosłych (od 16. lub 18. roku życia) oraz dla seniorów – zajęcia odbywają się w mniejszych grupach, a ich tematyka w dużym stopniu zależy od uczestników. Są też specjalne oferty długoterminowe obejmujące 24 tygodnie.

Jeśli chcemy urozmaicenia, można w trakcie wyjazdu zmieniać szkoły i co tydzień przenosić się w inne miejsce. W przypadku wyjazdów językowych najpopularniejsze są dwie formy noclegu: rezydencja szkolna, czyli po prostu akademik, lub u rodziny goszczącej, co pozwala mocniej doświadczyć zanurzenia się w innej kulturze. Często uczestnicy kursu są kwaterowani w pokojach razem z osobami z innych krajów. Szkoły zapewniają o pełnej kontroli nad dobieraniem osób przyjmujących studentów pod swój dach. Mnie jednak w Dublinie zdarzyło się trafić do rodziny z poważnym problemem alkoholowym – w łazience było więcej butelek whisky niż kosmetyków, a w nocy nie raz słyszałam awantury. W takiej sytuacji trzeba zgłosić się do administracji szkoły i poprosić o zmianę.

Nauka hiszpańskiego w Gwatemali

Anita Demianowicz (www.banita.travel.pl) swoją samotną podróż po Ameryce Środkowej wykorzystała jako okazję do nauki hiszpańskiego od podstaw. – Poruszanie się przez takie kraje jak Gwatemala, Honduras, Salwador bez znajomości języka wydawało się bardzo trudne – opowiada. – Na miejscu poszłam więc do szkoły językowej. W Gwatemali lekcje odbywają się zwykle jeden na jeden. Uczyłam się w kilku różnych szkołach, a w przerwach podróżowałam i ćwiczyłam język w praktyce. Już po dwóch miesiącach pobytu mogłam się porozumieć. Po pięciu wróciłam do Polski z bardzo dobrą znajomością języka. Dowiedziałam się też wiele o kulturze, tradycji i codziennym życiu. Najbardziej podobało mi się to, że mieszkałam z rodziną, w której nikt nie mówił po angielsku. Moi nauczyciele również z reguły znali tylko hiszpański. To bardzo przyspieszyło naukę.

Gwatemala
W Gwatemali szybko można podszkolić hiszpański, fot. Shutterstock.com

Wolontariat i praca

Jeśli marzy nam się dłuższa podróż i jeszcze głębsze zanurzenie się w innej kulturze, naukę języka połączmy z wolontariatem lub praktykami. Na przykład sieć szkół Sprachcaffe (www.sprachcaffe.com) ma 30 placówek na całym świecie, w których można uczyć się siedmiu języków, i oferuje program Working Holiday. Trwa on od 22 do 48 tygodni i obejmuje 8-12-tygodniowy kurs, po którym odbywa się praktyki w wybranym miejscu. Do wyboru jest m.in. pobyt na ranczu w USA, rezerwacie pand w Chinach lub praca w domu dziecka w Meksyku. Przystępując do programu, trzeba mieć jednak nie więcej niż 30 lat (w USA – 38 lat).

Łączenie nauki z wolontariatem jest bardzo popularne w krajach latynoamerykańskich. Możliwości jest naprawdę wiele: od pracy z dziećmi po pomoc w rezerwacie żółwi morskich. Aplikować można przez szkołę językową lub np. za pośrednictwem organizacji Maximo Nivel (www.maximonivel.com), dzięki której wybierzemy się do Peru, Gwatemali i Kostaryki.

Niektóre szkoły dają możliwość nauki w zamian za pracę. Na przykład w Petersburgu (www.derzhavin.com) w pierwszej połowie dnia weźmiemy udział w zajęciach, by popołudniami pracować w administracji, dziale marketingu lub nagrywając relacje wideo z wydarzeń z programu dodatkowego. Z tego typu możliwości korzystała Marta Piskorek (www.martapiskorek.com), która podróż po Ameryce Środkowej wykorzystała zarówno na wolontariat, jak i naukę języka w szkole. Zgłosiła się do stadniny koni w Kostaryce, oferując usługi fotograficzne oraz pomoc przy pracy. Razem z córką spędziły tam miesiąc, a potem postanowiły przenieść się do Nikaragui na kurs językowy z zakwaterowaniem u rodziny.

– Wszystko zorganizowałam samodzielnie – mówi. – Kurs hiszpańskiego zarezerwowałam spontanicznie, będąc już w Kostaryce. Jednak moim zdaniem najważniejsza jest sama możliwość obcowania z mieszkańcami – podczas podróży bezwiednie przełamujemy barierę językową, jako że musimy przecież komunikować się z ludźmi.

Pandaw Chinach
Języka można uczyć się nawet podczas praktyk w rezerwacie pand w Chinach, fot. Shutterstock.com

Nauka języka w podróży: ile to kosztuje

Za standardowy kurs angielskiego na Malcie z noclegiem u rodziny, wyżywieniem i transferem z lotniska od 2000 zł/tydz. (www.ielsmalta.com), w Londynie – od 5000 zł/2 tyg. (www.ef.pl), w Nowym Jorku z noclegiem w akademiku – od 11 800 zł/2 tyg., (www.jdj.com.pl).

Rosyjski w Petersburgu z modułem nt. baśni i legend – od 2800 zł/tydz. (www.derzhavin.com). Włoski w Kalabrii z zajęciami kulinarnymi – od 2500 zł/tydz. z noclegiem w apartamencie (www.jdj.com.pl). Chiński w Szanghaju lub Pekinie – od 3300 zł/tydz., (www.mandarinhouse.com).

Za program obejmujący 2 tygodnie wolontariatu i 2 tygodnie nauki hiszpańskiego w Cuzco w Peru zapłacimy od 4700 zł (www.maximonivel.com).

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.