Porady

Planujesz wyprawę, ale brakuje Ci pieniędzy? Dowiedz się, jak znaleźć sponsora

Grzegorz Dzięgielewski, 19.05.2014

Polowanie na sponsora

fot.: Tomasz Walenta

Polowanie na sponsora
Większość ludzi, których nosi po świecie, doskonale wie, że na dalekie, ekstremalne wyprawy niełatwo jest zgromadzić fundusze, po prostu odkładając ze średniej krajowej pensji. Istnieją jednak sposoby, by spełniać marzenia o odległych krajach, nie będąc milionerem ani celebrytą. Jednym z nich jest znalezienie sponsora.

Kilka lat temu byłem na spotkaniu z Markiem Kamińskim, na którym opowiadał o swoich wyprawach na biegun i nie tylko. Po prezentacji przyszedł czas na pytania z sali i wtedy jeden ze słuchaczy wstał i zapytał wprost – A skąd pan bierze pieniądze na te wszystkie podróże? Pan Marek nie dał się zbić z tropu i odpowiedział rozbrajająco: – Z głowy. Po chwili dodał, że niektórym wydaje się, że liczne osiągnięcia i znane nazwisko otwierają każde drzwi, ale przecież gdy zaczynał, nie miał ani jednego ani drugiego, a poradził sobie nie najgorzej.

Większość ludzi, których nosi po świecie, szybko zdaje sobie sprawę, że na dalekie, ekstremalne wyprawy niełatwo jest zgromadzić fundusze, po prostu odkładając ze średniej krajowej pensji. To jednak nie powód, by rezygnować z ambitnych planów...

NA TEMAT:

Sponsor pilnie poszukiwany

Dzięki redakcyjnej skrzynce e-mailowej jesteśmy na bieżąco z aktualnymi projektami podróżniczymi. Nie ma tygodnia, by ktoś nie poinformował nas o swoim wkrótce rozpoczynającym się wyjeździe, dołączając prośbę o wsparcie. Medialne lub finansowe. Część z tych pomysłów jest bardzo interesująca, ale większość wygląda tak: „W maju wyruszamy z dziewczyną na dwa tygodnie na Bałkany. Wyjazd będziemy opisywali na naszym blogu. Możemy zaoferować umieszczenie na nim banera Podróży w zamian za patronat nad naszą wyprawą”. Cytat jest fikcyjny, ale bardzo podobny do rzeczywistych. Wynika z niego, że autor słyszał co nieco o podróżnikach, którzy pozyskali do swoich projektów patronów medialnych i sponsorów, chciałby pójść w ich ślady, ale nie bardzo wie, jak.

– Nie nazwałabym wyprawą wyjazdu do Maroka czy Chorwacji, w miejsca, gdzie łatwo się dostać i gdzie mnóstwo ludzi spędza wakacje z biurem podróży; choćby z samego szacunku do ludzi, którzy jeżdżą na autentyczne wyprawy i dokonują prawdziwych wyczynów – mówi Paulina Kozub, podróżniczka zakochana w Indiach i wysokich górach.

Jeśli chcemy, by naszym projektem zainteresowały się pisma i stacje telewizyjne, musi on wykraczać poza schemat typowych wyjazdów turystycznych, tak żeby media również same z siebie chciały o nim informować. Wtedy też łatwiej będzie znaleźć sponsorów, którzy pomogą nam sfinansować to przedsięwzięcie. Najczęściej bowiem w takie układy wchodzą prywatne firmy, jednak nie robią tego bezinteresownie. Zależy im na rozgłosie i promocji, która przekłada się na realne profity. Dla przykładu, firma Red Bull zainwestowała w projekt Red Bull Stratos aż 50 mln dolarów, ale zyskała uwagę całego świata (80 stacji z całego świata pokazywało na żywo skok Felixa Baumgartnera z kosmosu) i 13-procentowy wzrost sprzedaży tylko w 2012 r.

Najważniejszy dobry pomysł

Trudno wymyślić projekt o podobnym rozmachu w podróżniczym świecie, gdzie od dawna nie ma już białych plam na mapach. Kreatywni wciąż mają jednak spore pole do podpisu, jeśli są w stanie osadzić swoją wyprawę w szerszym kontekście i opowiedzieć za jej pomocą jakąś historię. Tak było z przedsięwzięciem Tomasza Grzywaczewskiego, Bartosza Malinowskiego i Filipa Dróżdża – Long Walk Plus Expedition. Trasa wyprawy z Jakucka na Syberii do indyjskiej Kalkuty biegła śladem uciekinierów z sowieckiego łagru z 1941 r., którzy musieli pieszo pokonać tak wielki dystans, by znaleźć się w sojuszniczym kraju. Projekt, który miał przypomnieć ten heroiczny wyczyn, od razu spotkał się z dużym zainteresowaniem mediów i choć podróżnicy nie mieli dużego dorobku na koncie, łatwo znaleźli sponsora w postaci operatora sieci komórkowej Plus. Na ich korzyść działał też plan, by owocem wyprawy był film, książka i liczne pokazy slajdów.

Z kolei Paulina Kozub do projektu na nieco mniejszą skalę zaczęła poszukiwania sponsora na własnym podwórku. Firma Igloo, która sfinansowała jej wyjazdy w góry Tienszan i Kaukaz, działa w jej rodzinnej Bochni, a jako że produkuje sprzęt chłodniczy, jej logo na banerze rozpostartym przez Paulinę dobrze komponowało się z górskimi lodowcami w tle. Monika Witkowska, podróżniczka, miłośniczka gór i żeglarstwa, zwraca jednak uwagę, że sponsor często oczekuje, że w naszych relacjach będzie się ukazywało jego logo czy nazwa. Tymczasem wiele pism nie chce publikować tego typu treści bez dodatkowych umów.

– Gdy obiecujemy coś, warto zastanowić się, czy jest to w ogóle wykonalne i czy jesteśmy to potem w stanie medialnie spłacić – radzi Monika.

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.