W Meksyku możemy liczyć na spotkanie z wieloma gatunkami zwierząt, swoim bogactwem zadziwia również flora. W górach Sierra Madre Oriental można natknąć się m.in. na pumy, jaguary czy kojoty. Na wyspach San Benito żyją słonie morskie. W Zatoce Kalifornijskiej pływają lwy morskie. Niektórym udaje się tu wypatrzyć wieloryba. Płetwale błękitne na okres godowy tłumnie ściągają do Laguny San Ignacio.
W stanie Quintana Roo na Jukatanie powstał Rezerwat Biosfery Sian Ka’an chroniący tropikalne lasy deszczowe, sawanny i część rafy koralowej. Można spotkać tu wyjce, oceloty, pumy, jaguary, krokodyle, małpy... Gdyby tylko zechciały pozować do zdjęć!
Meksyk to również raj dla miłośników ptaków. Nieopodal Meridy, w lagunie Celestun, znajduje się rezerwat flamingów. Isla Mujeres to oaza czapli i kormoranów.
Flamingi w Meksyku, fot. Shutterstock.com
Kanion Sumidero
Choć Kanion Sumidero można obejrzeć z punktów widokowych, to stokroć większe wrażenie zrobi pokonanie go łodzią z indiańskim przewodnikiem. Część wąwozu położona jest w parku narodowym (poruszanie się po nim bez przewodnika jest niemożliwe). W motorówkach po wpłynięciu do parku gasną silniki. Nikt nie chce spłoszyć ptactwa i leniwych aligatorów, które przyglądają się turystom z bezpiecznej odległości.
Z kanionem wiąże się dramatyczna historia. W czasach konkwisty setki Indian miały popełnić tu zbiorowe samobójstwo. Nie chcąc poddać się konkwistadorom, rzucili się z urwiska. Legenda głosi, że miejsce jest nawiedzone.
Kanion Sumidero w Meksyku, fot. Shutterstock.com
Zoo w Tuxtla Gutierrez
Tuxtla Gutierrez oznacza „miejsce królików” i jest stolicą stanu Chiapas. Jeden dzień warto poświęcić na wycieczkę do... ogrodu zoologicznego. Mało który może równać się z tym w Chiapas.
W Zoologico Miguel Alvarez del Toro w naturalnej scenerii żyją m.in. tapiry (spotkać się z takim nosem w nos to dopiero przygoda!), oceloty, jaguary, liczne gatunki małp i kozic.
Wioski indiańskie w górach Chiapas
Kto ma dość taniej cepeliady dla turystów, czyli „tradycyjnych” pokazów na ulicach miast, niech jedzie do San Cristobal de las Casas – kolebki partyzantów ukrywających się w górach i walczących o prawa Indian.
Miasto położone w malowniczych górach zamieszkują Majowie, którzy do dziś zachowali swoje tradycje. Wycieczkę taksówką do wsi San Juan Chamula można połączyć z odwiedzeniem osady Zinacantan. W obu zachowały się do dziś bractwa kapłańskie (tzw. cofradias) pełniące rolę rady starszych.
W kościele San Juan Chamula (udostępnionym turystom do zwiedzania) można przyjrzeć się tradycyjnym obrzędom. Ksiądz przydzielony do tej parafii został poproszony o opuszczenie wsi, ławki i obrazy wyniesiono, a kościół... zaadaptowano na modłę indiańską. Jego wnętrze wyściełane sianem zapełniają indiańskie rodziny, które ucztują, piją pox (lokalny bimber) i plotkują. Czasem ktoś wylewa na ziemię odrobinę alkoholu lub pepsi-coli. To ofiara dla duchów zmarłych.
San Juan Chamula, fot. Shutterstock.com
Wąwóz Miedzi
Zwiedzając północ Meksyku, nie można pominąć wąwozu Barranca del Cobre – głębszego od amerykańskiego Wielkiego Kanionu. W jaskiniach i drewnianych domkach żyją Indianie Tarahumara. Ich tradycje zachowały się w niezmienionej formie przez setki lat.
To tutaj przyjeżdżał francuski wizjoner, aktor i poeta, Antonin Artaud, aby wraz z Indianami żuć peyotl (roślinę o właściwościach halucynogennych) i otwierać swój umysł na niezwykłe doznania.
Na nowe, urzekające wizje powinien nastawić się też każdy mieszczuch. Łańcuch jarów o powierzchni 64 tys. km kw., 300-metrowy wodospad Cascada de Basaseachi, doliny pełne pieczar i skaliste szczyty najlepiej podziwiać z pociągu. Linia kolejowa biegnąca z Chihuahua do Los Mochis nie bez powodu nazywana jest najbardziej widowiskową linią kolejową świata.