EKWADOR

Utracony raj Galapagos. Zwierzęta walczą o przetrwanie

Jaonna Szyndler, 29.05.2017

Żółwik na Galapagos

fot.: www.shutterstock.com

Żółwik na Galapagos
Można się tu poczuć częścią przyrody. Nie intruzem, przed którym uciekają dzikie stworzenia tego świata. Spojrzy się w oczy głuptakom, iguanom i zatęskni za czasami, do których nikt już nie sięga pamięcią. Galapagos to nie park narodowy jednego kraju. To park całego świata.

Samiec fregaty nadyma duży, czerwony worek pod gardłem. Chce się przypodobać samiczce. W gnieździe obok jaja wysiaduje inny samiec. Wśród fregat panuje równouprawnienie. Dzielą się obowiązkami domowymi pół na pół. Ptak stroszy ciemnoszmaragdowe pióra, by zapewnić jajom dobrą wentylację. W cieniu kamienia chowa się przed słońcem żółto-brązowa iguana. Cień na Simurze Północnym jest na wagę złota. Słońce wypala ostatnie listki niewielkich drzew o srebrnej korze – palo santo. Zielenią się tylko odporne na piekielne temperatury opuncje.

Zaledwie dwa metry od legwanów, fregat, niebieskonogich głuptaków przechadza się stosunkowo nowy na Galapagos gatunek. Chodzi na dwóch nogach, spalony jest na raka. Miejscowe zwierzęta się go nie boją, zachowuje się przyjaźnie i spokojnie. Ma koszulkę z żółwiem, aparat w ręce, co pewien czas wydaje z siebie odgłosy zachwytu.

NA TEMAT:

Galapagos i Darwin

Na Galapagos człowiek pojawił się dosyć niedawno. Wyspy będące rajem dla zwierząt nigdy nie były przyjazne ludziom. Prawie pozbawione wody pitnej stały się jedynie przystankiem na drodze żeglarzy, zwłaszcza piratów, którzy zaopatrywali się tu w mięso żółwi na dalszą drogę. Przypływali wielorybnicy i łowcy lwów morskich.

Archipelag wzbudzał też coraz większe zainteresowanie wśród naukowców. 15 września 1835 r. do jego wybrzeży dopłynął Okręt Jego Królewskiej Mości „Beagle”. Na pokładzie znajdował się dwudziestosześcioletni badacz – Karol Darwin. Już od prawie 4 lat krążył on po świecie, obserwując i badając przyrodę. Na pierwszy rzut oka wyspy wydały mu się nieprzyjazne i nieciekawe – wyschłe, spękane i pozbawione życia. Szybko jednak zaczęła się rodzić fascynacja. Żeglarze i mieszkańcy opowiadali Darwinowi, jak to bezbłędnie potrafią rozróżnić, z której wyspy pochodzi schwytany żółw. Zwierzęta mają różne skorupy, kolory, a nawet ich mięso smakuje inaczej.

Biolog obserwował też iguany i ptaki, zwłaszcza łuszczaki i drozdy przedrzeźniacze. Zastanawiał się, czemu na tak blisko siebie położonych wyspach podobne organizmy wykształciły różne cechy. Czy dla każdej wysepki Bóg chciał stworzyć oddzielny gatunek? Choć Darwin pomieszał zebrane okazy galapagoskich ptaków i swoją książkę „O powstaniu gatunków” oparł przede wszystkim na badaniach z innych stron świata, to Galapagos przeszło do historii jako miejsce, gdzie kiełkowała teoria ewolucji.

galapagos

Fot. shutterstock.com

19 wysp

Każda z 19 wysp archipelagu, rozrzuconych na przestrzeni prawie 60 tys. km², jest inna. Jedne płaskie jak blat kuchenny, inne górzyste i poszarpane. Czasem w przybrzeżnych basenach kąpią się małe lwy morskie, na innych wykluwają się żółwiki. Zaczynamy wizytę od wyspy Baltra, gdzie znajduje się lotnisko. Baltra, zwana też Simurem Południowym, zupełnie nie zapowiada cudów, które czekają nas w kolejnych dniach. Podczas II wojny światowej Amerykanie stworzyli tu bazy wojskowe, przez co większość gatunków z Baltry wyginęła.

Santa Cruz

Po przepłynięciu kanału Itabaca jesteśmy już na Santa Cruz. Krajobraz zmienia się z każdym przejechanym w głąb wyspy metrem. Powietrze staje się wilgotne, na coraz wyższych drzewach pojawiają się tzw. brody Świętego Mikołaja – zwisające z gałęzi mchy, które łapią wilgoć. Santa Cruz jest najgęściej zamieszkałą przez ludzi wyspą, tu znajduje się też największe miasteczko Galapagos i centrum turystyki – Puerto Ayora.

Na archipelag nie można się po prostu przeprowadzić, choć wielu Ekwadorczyków bardzo by chciało. Zarabia się lepiej, poziom życia jest wyższy, jednak przestrzeń, na której można budować jest ograniczona. – Trzeba się tu urodzić albo wżenić – śmieje się przewodnik po Parku Narodowym Galapagos, Luis. Choć życie wcale nie jest tu takie proste. Wszędzie jest daleko, od kontynentu wyspy dzieli około 1000 kilometrów, wachlarz zawodów ograniczony, jest drogo, często brakuje wody czy prądu. Ale gdzie indziej można ustawić się w kolejce po ryby za pelikanem?

Zwierzęta z Galapagos rzadko czują strach przed ludźmi. Nie uciekają, gdy na ich wyspy przypływają jachty z turystami. Same też odwiedzają miasteczka. Spotkanie wylegującego się na pomoście w Puerto Ayora samca lwa morskiego to żadna sensacja. – Nie raz po wyjściu z domu niemalże potknąłem się o lwa zasypiającego w cieniu ogródka – wspomina Luis. Głośna jest też historia o lwie morskim, który wszedł do banku w Puerto Ayora. Chciał porozkoszować się klimatyzacją.

Zagrożone wyginięciem

Na większą skalę ludzie zaczęli osiedlać się na Galapagos dopiero po II wojnie światowej. Już w 1959 r. powstał park narodowy, który chroni obecnie prawie 98% powierzchni wszystkich wysp. Od tego czasu ludzie zaczęli bardziej pomagać niż szkodzić. Nie wszystko dało się jednak naprawić.

Większość z tutejszych gatunków to endemity, wiele z nich wyginęło, niektóre wciąż są zagrożone. Największe niebezpieczeństwo dla przyrody stanowią gatunki obce, które pojawiły się na wyspach wraz z ludźmi. Wyjątkowo groźne okazały się szczury i kozy. Pierwsze wyjadają jaja, drugie, skubiąc trawę, pozbawiają żółwie pożywienia. Wśród roślin spustoszenie sieją jeżyny.

Szalenie niebezpieczny okazał się też gatunek pewnej pasożytniczej muchy. Pojawiła się ona na wyspach dość niedawno i jako ciepłe, przyjemne miejsce do składania jaj wybrała dzioby piskląt kłowacza namorzynowego. Ptaki są teraz bliskie wyginięcia. Naukowcy rozważali sprowadzenie gatunku, który żywi się muszkami. Obawiają się jednak, że nowe zwierzę mogłoby spowodować kolejne, nieprzewidziane naruszenie równowagi biologicznej. Na razie wokół gniazd sadzone są rośliny stanowiące naturalne repelenty.

Dzikie zwierzęta przede wszystkim

Negatywny wpływ ludzi na przyrodę próbuje się na Galapagos  ograniczyć do minimum. Na lotnisku bagaże są skrupulatnie sprawdzane, czy nie wwozi się np. nasion. Turyści mogą poruszać się tylko po określonych szlakach, zawsze pod okiem przewodnika. Mieszkańcy wysp na posiadanie psa czy kota muszą uzyskać zezwolenie. Domowe zwierzaki są czipowane, a za ich zgubienie grozi grzywna. W poszukiwaniu uciekinierów drogi regularnie przemierzają hycle. Mimo czipów ich praca wcale nie jest łatwa. Psy nauczyły się rozpoznawać warkot hyclowskich silników i w ostatniej chwili znikają z pola widzenia.

galapagos

Fot. shutterstock.com

Na ratunek żółwiom

Poza ograniczeniami i restrykcjami przyrodę chroni się w sposób czynny. Pracownicy i wolontariusze Fundacji Darwina zbierają jaja żółwi, zaznaczają, z jakiej wyspy pochodzą i zawożą do inkubatorów. Tam zarówno jaja, jak i później młode żółwiki, chronione są przed gryzoniami. Maluchy mają skorupy miękkie jak gąbka i stanowią wyjątkowo łatwą zdobycz. W inkubatorach nastawia się odpowiednią temperaturę i czeka na wyklucie. Dzięki temperaturze można regulować płeć żółwi. Wyższa oznaczać będzie samicę, niższa – samca. Dużo częściej inkubatory nastawiane są na wyższe temperatury.

Przez wieki żółwie stanowiły łatwy łup dla żeglarzy. Podczas gdy samce zamieszkiwały centralne rejony wysp, na plażach znajdowano przede wszystkim samice. Do nich dostęp był łatwiejszy i to ich najbardziej brakuje przyrodzie.

Z 15 podgatunków galapagoskich żółwi słoniowatych do dziś przetrwało jedynie 10. Ostatni przedstawiciel z wyspy Pinta zmarł w 2012 r. Żółw, który przeszedł do historii jako Samotny George, ostatnie lata życia spędzał w Stacji Biologicznej Fundacji Darwina. Trwała walka z czasem. W świat poszły ogłoszenia matrymonialne. W ogrodach zoologicznych wszystkich kontynentów szukano dziewczyny dla George’a. Wyznaczono nawet nagrodę 10 000 dolarów dla posiadacza samiczki z tego podgatunku. Próbowano także skrzyżować samotnika z żółwicami zbliżonych podgatunków. George zmarł jednak bezpotomnie.

Ochrona Galapagos wykracza daleko poza granice archipelagu. – mówi Luis. – Moim zdaniem wysp nie powinno się nawet nazywać parkiem narodowym Ekwadoru. To park całego naszego świata.

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.