Czkawką odbił się pobyt na Wyspach Cooka rodzinie z Nowej Zelandii, która spędziła w egzotycznym miejscu 9 dni. Po bajecznych wakacjach turyści zostali obciążeni dodatkowym rachunkiem wysokości 780 dolarów (ok. 3 tys zł). Uzasadnienie? Klienci Kaireva Beach House mieli okazać się "najbrudniejszymi gośćmi wszech czasów" – takim epitetem określili ich w e-mailu właściciele wynajmowanego domu, Susanne i Robert Wigmore. – Ogromna ilość śmieci, zlew pełen brudnych naczyń, resztki jedzenia poutykane dosłownie wszędzie, poplamione prześcieradła, nadające się tylko do wyrzucenia, poplamiona sofa, uszkodzona łazienka oraz zlekceważenie ogólnych zasad użytkowania domu i brak szacunku dla gospodarzy – opisują sytuację hotelarze.
A może egzotyczna Tunezja? Podpowiadamy, jak zaplanować wyjazd:
NA TEMAT:
Zgoła inną wersję wydarzeń przedstawiają turyści. – Lot powrotny mieliśmy wcześnie rano, a w dodatku nie widziałam żadnych środków czyszczących czy odkurzacza. Byłam więc zszokowana otrzymaniem takiego e-maila – wyjaśnia pani Henderson, obciążona rachunkiem klienta Kaireva Beach House. Rodzina utrzymuje również, że nie dostała informacji o tym, że sprzątanie nie jest wliczone w cenę. Warto podkreślić, że za cały pobyt Hendersonowie zapłacili bagatela 4 tys. dolarów (ok. 15,5 tys. zł).
Klient nasz pan?
Właściciele domu na Wyspach Cooka szybko pożałowali swej decyzji. Cook Islands Tourism (CITIC) dbający o rozwój turystyki na wyspach, upomniał państwa Wigmore i ostrzegł, że takim zachowaniem mogą stracić certyfikat.
"Właścicielom doradzono zachowanie profesjonalizmu i uczciwości w stosunku do gości. Poinformowani ich również, że jeżeli pojawią się jakiekolwiek dalsze problemy, ich akredytacja może zostać wycofana" – czytamy w oświadczeniu lokalnej izby turystyki.
Ostatecznie właściciele domu zreflektowali się i wycofali żądanie zapłaty 3 tysięcy złotych skierowane do rodziny Hendersonów.