„Slum Hotel” powstał w Khar Danda, w zachodniej części Mumbaju (Bombaju). Mieszkańcy slumsów oferują turystom nocleg w swoim domu. Za równowartość ok. 100 zł dwie osoby mogą przenocować w osobnym pokoju z jednym materacem na podłodze. Łazienka i toaleta są publiczne.
Na profilu na Facebooku czytamy, że „Slum Hotel” prowadzi Ravi, jego siostrzenica Varsha i pozostali członkowie 16-osobowej rodziny. Cały dochód zostaje w ich rękach.
Pomysłodawcą projektu jest 32-letni Holender, David Bijl, który pracuje dla jednej z organizacji pozarządowych w Mumbaju. Twierdzi, że inicjatywa jest skierowana do osób, dla których podróżowanie oznacza zdobywanie nowych doświadczeń i które jednocześnie chciałyby wesprzeć lokalną społeczność – w tym przypadku swoich gospodarzy.
„Nie jest to oferta dla turystów szukających luksusu i wygody. Ale jeśli jesteś gotowy opuścić swoją strefę komfortu i otworzyć się na nowy świat, zdobędziesz wiedzę i bezcenne doświadczenie” – czytamy w ogłoszeniu na Facebooku.
Dzięki rubryce z najczęściej zadawanymi pytaniami dowiemy się, czy gospodarze mówią po angielsku, czy to na pewno bezpieczne i higieniczne miejsce i czy podobny hotel można znaleźć w innej lokalizacji. Poruszono tu również kwestię etyczną – czy nocleg w slumsach nie promuje turystyki biedy?
Turystyka biedy
Davida zainspirowały jego wcześniejsze wizyty oraz praca w wielu indyjskich slumsach. Jak tłumaczy, zauważył, że mieszkańcy często doceniają zainteresowanie ludzi „z zewnątrz”. Dzięki odwiedzinom turystów mogą czuć się bardziej akceptowani przez społeczeństwo. „Zbliżenie obu tych grup, które w innych okolicznościach by się raczej nie spotkały, może wpłynąć na większe zrozumienie po obu stronach i jednocześnie poprawić sytuację materialną rodziny znajdującej się na samym dole piramidy” – odpowiada 32-latek na jedno z najczęściej zadawanych pytań.
Pomysł wywołuje jednak wiele kontrowersji. The Telegraph przywołuje krytyczne słowa Jockina Arphutama z organizacji Slum Dwellers International, którego zdaniem podobne działania nie mają sensu. Arphutam podkreśla, że mieszkańcy slumsów to nie obiekty w muzeum ani zwierzęta w zoo, a prawdziwi ludzie wiodący prawdziwe życie. „Nocleg nie pomoże w niczym ani gościom ani gospodarzom” – skwitował.
Antropolożka Aleksandra Gutowska w artykule dla Post-Turysty tłumaczy, że znaczenie turystyki po slumsach rośnie już od lat 80. XX wieku. Razem z coraz większym zainteresowaniem pojawiły się firmy oprowadzające ludzi po najuboższych dzielnicach miast na całym świecie. Gutowska przywołuje opinię, że podglądanie mieszkańców slumsów w pewien sposób ich uprzedmiotawia. Traktowanie biedy jako atrakcji turystycznej budzi wiele wątpliwości moralnych.
Badaczka zwraca jednak uwagę również na drugi punkt widzenia. „Jeśli mieszkańcy slumsów nie tylko wyrażają zgodę na organizację wycieczek, ale także aktywnie angażują się w oprowadzanie turystów po slumsach, jednoznaczna i negatywna ocena tego zjawiska z perspektywy uprzywilejowanego przedstawiciela zachodu, również może być odebrana jako pewna forma uprzedmiotawiania i odbierania podmiotowości mieszkańcom slumsów” – podkreśla.
Oprowadzanie turystów po slumsach i otwieranie przed nimi swoich domów może być próbą wyjścia z ubóstwa.
***
Źródło: The Telegraph