Powitanie z jogą - Powitanie Słońca
Pierwszy raz zetknąłem się z jogą na otwartych zajęciach organizowanych latem w miejskim parku. Ponadgodzinna sesja polegała na przyjmowaniu specyficznych pozycji o dziwnie brzmiących nazwach i zastyganiu w nich na około minutę. Na pierwszy rzut oka wyglądało to jak udziwniona wersja gimnastyki znanej ze szkolnego WF-u. Później dowiedziałem się, że jest dokładnie na odwrót. Joga jest tysiące lat starsza od fitnessu czy aerobiku, a jej korzenie sięgają starożytnych Indii. Według legendy wiedzę tę przekazał bóg Śiwa swojej małżonce Parwati, by dzięki ćwiczeniom pozostała wiecznie młoda. W historii tej musi tkwić ziarno prawdy, bo większość instruktorów, których spotkałem, tryska zdrowiem i wygląda na góra 25 lat.
Obecność bóstw jest zresztą nieprzypadkowa, przez wiele stuleci jogę praktykowano przede wszystkim jako dyscyplinę duchową o religijnym charakterze. Jej spotykana dziś na Zachodzie forma sprowadza się głównie do ćwiczeń sprawnościowych, jednak elementy starożytnej filozofii są wciąż wyczuwalne. Samo słowo „joga” oznacza „scalanie/łączenie” sfer ciała, umysłu i ducha w jedno. To holistyczne podejście wyczuje każdy, już podczas pierwszych zajęć – wykonując otwierającą je zwykle sekwencję Surya Namaskar (Powitanie Słońca). Tu ważniejsze od siły wkładanej w ćwiczenia jest medytacyjne tempo ruchu, precyzja i świadomość własnego ciała. I naturalnie oddech! Przyzwyczajeni do pompek i przysiadów odruchowo chcemy załatwić sprawę szybko i z zaciśniętymi zębami. Tymczasem układając się w każdej z asan (pozycji jogi) należy rozluźnić się, a potem wykonać kilka pełnych oddechów, by przewentylować całe ciało, uwalniając je od napięć. Wtedy energia swobodnie płynie do każdej z komórek.
Pozycje jogi
Asan, czyli jogicznych pozycji jest kilkadziesiąt, wiele ich nazw pochodzi od zwierząt, gdyż u ich genezy leży przyglądanie się naturze. I tak Urdhvamukhaśvanasana to pies z głową do góry, a Adhomukhaśvanasana – pies z głową w dół, bo obie figury żywo przypominają przeciągającego się czworonoga. Z kolei pozycja, w której staje się na jednej nodze, stopę drugiej opierając na udzie, a złączone dłonie wznosi do góry to Vrksasana, czyli drzewo. A jedna z moich ulubionych to głęboko relaksująca Balasana, czyli przysiad na piętach i skulenie się z opartym o matę czołem i rękami wyciągniętymi daleko do przodu, nazywana po prostu pozycją dziecka.
Po co ćwiczyć jogę?
Prawidłowe wykonanie asan odblokowuje naturalny przepływ witalnej energii, co przynosi lepsze samopoczucie i większą swobodę myśli. Ponadto ciało z czasem „uczy się” jak samo z siebie utrzymywać prawidłową postawę. Regularnie ćwicząc, coraz rzadziej garbimy się i przyjmujemy nieprawidłową postawę. Wystarczy przyjrzeć się, jak wyprostowani chodzą ci, którzy ćwiczą jogę już od kilku lat. Nie jest to takie żołnierskie wyprężenie się „na baczność”, tylko naturalna sprawność, którą każdy może osiągnąć.
Odmiany jogi
Spośród licznych odmian jogi, największą karierę międzynarodową zrobiła hatha joga pozbawiona elementów metafizycznych i skupiająca się głównie na pracy z ciałem, a przez to uniwersalna i odpowiednia dla wszystkich. Większość polskich szkół uczy właśnie klasycznej hatha jogi. Metoda ta zawiera również kilka stylów i odmian. Wśród nich bardzo popularna staje się ashtanga – joga dynamiczna, gdzie sekwencje zmieniają się szybko, a płynne przechodzenie z jednej asany do drugiej jest zsynchronizowane z oddechem. Wielu zwolenników ma też technika B.K.S Iyengara, polecana osobom, które preferują wolniejsze tempo. Dużą wagę przywiązuje się w niej do precyzji wykonania asan, a do pomocy używa się klocków, pasów i koców.
„Prawidłowe wykonanie asan odblokowuje naturalny przepływ witalnej energii, co przynosi lepsze samopoczucie i większą swobodę myśli”
Jak zacząć i gdzie ćwiczyć?
W wyborze odpowiedniej metody pomóc mogą dni otwarte, które jesienią organizuje wiele szkół jogi. To bezpłatne zajęcia, gdzie poziom trudności dostosowany jest do możliwości osób początkujących, połączone z wprowadzającym wykładem i konsultacjami z nauczycielem. Regularnie aktualizowaną listą tego rodzaju wydarzeń w całej Polsce dysponuje portal Joga-joga.pl.
Ważne jest, by osoby, które chcą zacząć ćwiczyć, nie uczyły się same z książek czy internetu. Początkujący popełniają mnóstwo błędów, ustawiając się w pozycjach, w których mięśnie nie pracują, albo niepotrzebnie forsując się zbyt mocno, co grozi urazami. Rolą nauczyciela jest wypatrzyć nasze niedociągnięcia i delikatnie je skorygować. Dobry instruktor podpowie też, kiedy możemy przejść do asan trudniejszych i da nam zielone światło, byśmy po raz pierwszy z jego asekuracją zrobili np. Setubandhasarvangasanę (mostek).
Nie warto też ćwiczyć w miejscach typu fitness club, gdzie joga jest tylko jedną z propozycji, lepiej znaleźć szkołę poświęconą wyłącznie jodze. Karnet na cztery wejścia w miesiącu kosztuje zazwyczaj ok. 100 zł, choć zdarzają się zniżki i specjalne oferty np. dla par. Niewątpliwą zaletą jogi jest to, że decydując się na praktykę, nie musimy inwestować w żaden niezbędny sprzęt. Większość szkół zapewnia nawet wspólne maty do ćwiczeń tym osobom, które jeszcze jej nie nabyły.
Blisko natury
Gdy już czujemy się pewniej, nic nie stoi na przeszkodzie, by ćwiczyć także poza salką szkoleniową. Na przykład wczesnym rankiem (to najlepsza pora do praktyki) zamiast kawy z mlekiem robimy 5 powitań słońca. Budzą równie skutecznie! Joga świetnie komponuje się z innymi aktywnościami, jak bieganie, wspinaczka, dlatego warto zabierać matę ze sobą w podróż i ćwiczyć w naturze. Wiele szkół jogi organizuje kilkudniowe wyjazdy, po to, by ćwiczyć pod gołym niebem. Wyjazd jest też okazją, by spędzić więcej czasu z praktykującymi osobami i wejść głębiej w świat jogi. Tych, co wsiąkną na dobre, prędzej czy później prawdopodobnie czeka wyprawa „do źródeł” i nauka u mistrzów tej sztuki na subkontynencie indyjskim.
Tak naprawdę ćwiczyć można jednak niemal wszędzie. Wystarczy ciche, ustronne miejsce do rozwinięcia maty. U mnie za każdym razem efekty sesji jogi są niemal identyczne: ciało sprawia wrażenie solidnie wymasowanego od wewnątrz, głowy nie męczy przeładowanie informacjami, umysł jest świeży. Przez kilka następnych dni czuję się świetnie. To niby niewiele, ale sam się właściwe dopiero rozkręcam. Wciąż mam przed sobą swoje pierwsze stanie na głowie.
Jaką matę wybrać?
Doświadczeni jogini radzą sobie na gołej posadzce, jednak dla początkujących dobra mata jest niezbędna. Zapewnia izolację od twardego podłoża i przylepia się do parkietu, tak by podczas pozycji trójkąta czy wojownika, nogi się nie rozjeżdżały. Dobra przyczepność jest zresztą kluczową cechą maty do jogi. Wiele z nich posiada warstwę impregnacyjną, co niestety powoduje, że spocone ręce i stopy łatwo się po nich ślizgają. Zwykle pomaga przetarcie maty gąbką z płynem lub wypranie jej w temperaturze 30 stopni oraz... ćwiczenia, które z czasem „uzdatniają” matę do użytku. Dla profesjonalistów polecane są maty Manduka z dożywotnią gwarancją, unikalną powłoką antybakteryjną (która nie wymaga prania) i świetną przyczepnością.
Ceny od 150 do 350 zł.