IZRAEL

Izrael. Z Biblią zamiast przewodnika

Jerozolima - Kopuła Skały

fot.: Jupiterimages

Jerozolima - Kopuła Skały
Najnowocześniejsze państwo na Bliskim Wschodzie. Religijna stolica świata. Święte miejsce trzech wielkich monoteistycznych religii: chrześcijaństwa, judaizmu i islamu. Pobyt tam dostarcza bardzo silnych bodźców emocjonalnych i duchowych. Zapraszam do Izraela.

Na świecie Izrael kojarzy się przede wszystkim z konfliktem z Palestyną. Jednak po siedmiu dniach podróży przez ten kraj wróciłam zachwycona. Tydzień to "wystarczająco krótko", aby zobaczyć główne pomniki historii tego fascynującego zakątka świata. Przedstawiam swój wybiórczy dziennik podróży.

NA TEMAT:

PRZYSTANEK PIERWSZY: TEL AWIW

Miasto, uznawane za stolicę Izraela przez międzynarodową społeczność, ale nie przez Żydów, dla których jest nią Jerozolima, liczy zaledwie sto lat. To tu 14 maja 1948 r. Ben Gurion ogłosił powstanie państwa Izrael. Dziś to miasto szerokich bulwarów, bardzo nowoczesnych budynków i dzielnic dla yuppies.

Nasz przewodnik Mark (urodzony w Rosji Polak, od 1960 r. w Izraelu) cytuje powiedzenie: Jerozolima się modli, Hajfa pracuje, Tel Awiw się bawi. Rzeczywiście. W starej portowej dzielnicy działa mnóstwo klubów, dyskotek i pubów. Prosto z baru można wyskoczyć na plażę, która ciągnie się kilometrami.  A potem  na zakupy do eleganckich sklepów albo na bazar. Suk, tak kolorowy, że aż się kręci w głowie. Piękna dzielnica Jaffa aż prosi, aby zgubić się w gąszczu wąskich uliczek.

PRZYSTANEK DRUGI: CEZAREA

Jedziemy  na północ Tel Awiwu wzdłuż wybrzeża Morza Śródziemnego. Mark pokazuje nowoczesne apartamentowce i lśniące gmachy fabryk. Nowe technologie i przemysł wojskowy to główne źródła dochodu Izraela. Dopiero na trzecim miejscu jest turystyka. Dojeżdżamy do Cezarei, Beverly Hills Izraela. To eleganckie miasteczko, pełne zieleni. 

W miejscu gdzie odnaleziono grób Poncjusza Piłata, jest perła nad perłami - stary port. Oglądając go, odkrywam geniusz Heroda I Wielkiego. Król Judei w latach 39-4 p.n.e. był wizjonerem. Zbudował pierwsze sztuczne nabrzeże, najdłuższe na świecie. Do największego wówczas portu ściągały statki z całego globu. W Cezarei powstał pierwszy teatr na Bliskim Wschodzie i rozwinął się przemysł rozrywkowy. Genialne interaktywne muzeum pokazuje powstanie i upadek miasta, zmiany, jakie wprowadzili Żydzi, chrześcijanie, Arabowie.

PRZYSTANEK TRZECI: BINYAMINA - WINNICE TISHBI

"Błogosławiony jesteś, Panie Boże wszechświata, bo stworzyłeś owoc winnego krzewu" - takie słowa recytują pochyleni nad kielichem wina Żydzi w szabat przed każdym posiłkiem. Wino w Izraelu było zawsze, ale nowe szczepy sprowadził w 1882 r. baron Rothschild, francuski milioner i ojciec osadnictwa żydowskiego. Jedną z 200 izraelskich winnic jest Tishbi. Jonathan Tishbi, szef i właściciel, już jako przedstawiciel piątego pokolenia produkuje tu 25 gatunków koszernych win. Owoce zbierane są co cztery lata, a niewierni nie mogą dotykać ani ich, ani beczek, w których wino dojrzewa. Siadamy w restauracji pod pnączami krzewów winorośli, aby spróbować winnego trunku. Jonathan opowiada, że w firmie pracuje cała jego rodzina. Wącha pusty kieliszek i tłumaczy: "Płyn do mycia naczyń może zniszczyć bukiet doskonałego wina".

PRZYSTANEK CZWARTY: JEZIORO GALILEJSKIE

Jedziemy dalej, przez Akkę i Hajfę, potem przez Nazaret, Tyberiadę, wokół Jeziora Galilejskiego. W Kanie Galilejskiej, gdzie Jezus zamienił wodę w wino, podobnie jak inni pielgrzymi, kupuję słodkie lokalne wino. W tych okolicach rozsiadło się dużo rolniczych wspólnot - kibuców. Zatrzymujemy się w Ginnosar. Jest cicho. Werandy domów przyozdobione są po hippisowsku. Po chwili dostrzegam tabliczkę z datą. Kibuc założono w 1937 r. Lata świetności ma za sobą. Mark tłumaczy mi, że życie w kibucu to ciężka praca. Wspólna kasa i stołówka. A także kobiety i dzieci. Pierwszy kibuc, Degania, powstał w 1910 r. w Galilei. Do dziś funkcjonuje około 270 wspólnot, w większości ich mieszkańcy pracują już na własny rachunek. Wiele wspólnot ratuje się turystyką.

PRZYSTANEK PIĄTY: WZGÓRZA GOLAN

Jedziemy w stronę wzgórz Golan, terenów zajętych przez Izrael po wojnie z Syrią. Czuć konflikt wiszący w powietrzu: bariery, drut kolczasty. Tabliczki "Uwaga miny" straszą turystów. Mark tłumaczy, że do wojska chłopcy idą na trzy lata, a dziewczyny na dwa. Potem co roku, aż do ukończenia 35. roku życia, wracają na miesiąc, na ćwiczenia. Dzięki temu armia utrzymuje w gotowości bojowej milion żołnierzy! Ale wydaje się, że wojna trwa w innym świecie... Spokojnie funkcjonuje farma Vered Hagalil, oferująca m.in. konne przejażdżki po wzgórzach Golan. Gdy jedziemy konno po wzgórzach, nie mogę uwierzyć, że jestem o krok od strefy kontrolowanej przez ONZ. Podobnie - podczas przejażdżki terenowym autem wzdłuż plantacji bananów, oliwek, cytrusów. Pewien dowcipny starszy pan, Yehonatan Avramzon, od kilku lat organizuje Jeep Tours. Wozi turystów po ścieżkach i bezdrożach Doliny Jordanu. Pada lekki deszcz. Częstując nas własnej produkcji kozim serem, Yehonatan mówi z uśmiechem: "Nie jest ważne, czy pada w Izraelu. Ważne, żeby padało w USA". Większość żywności jest importowana do Izraela z USA.

PRZYSTANEK SZÓSTY: MORZE MARTWE

W drodze nad Morze Martwe zatrzymujemy się w niesamowitym miejscu. Wielka płaska góra - Masada. Tu, w zbudowanej przez Heroda I Wielkiego twierdzy, skryli się w 68 r. n.e. Żydzi, uciekający z Jerozolimy po powstaniu rozgromionym przez Rzymian. Po wielu miesiącach oblężenia przez 10 tysięcy Rzymian wszyscy Żydzi, czyli tysiąc wojowników, popełnili samobójstwo, by uniknąć niewoli. Do dziś Masada jest symbolem odwagi i bohaterstwa. Przyjeżdżają tu uczyć się patriotyzmu izraelscy żołnierze.

Kiedy za chwilę mijamy najniższy punkt na świecie, 390 m p.p.m., widzę niezwykły kolor wody. Jasnozielony, czasem lazurowy, bardzo intensywny. Nasycona w 30 proc. minerałami woda zawiera jod, brom, potas i magnez. Pozwala przeżyć tylko mikroorganizmom. Zapach Morza Martwego nie należy do miłych. Ale kąpiel jest niesamowita. Moje ciało unosi się na powierzchni, wypychane przez minerały. Uważam, aby woda nie chlapnęła mi do oka. Bo strasznie szczypie, zdążyłam się przekonać.

W hotelu Oasis pracuje Polka, Jola, która od 15 lat jest w Izraelu. Hotel ma dwie części. Jedną - normalną, dla całych rodzin. Drugą - cichą, dla tych, którzy chcą oczyścić ciało i duszę. Tu obowiązuje dieta wegetariańska i nie wolno mieć komórek. Aby Jola mogła nas tu przyjąć i ugościć mięsnym daniem, musiała zapytać o pozwolenie rabina. Wszystkie żydowskie hotele w Izraelu są koszerne, co oznacza m.in., że sztućce do mięsa nie mogą dotykać potraw mlecznych.

PRZYSTANEK SIÓDMY: JEROZOLIMA

Wymoczona w Morzu Martwym jestem gotowa na cud nad cudami. Licząca ponad 4,5 tys. lat Jerozolima to prawdziwa stolica Izraela, odzyskana w wyniku wojny sześciodniowej w 1967 r. Żydzi podkreślają to na każdym kroku. I choć betonowy mur, który jest wznoszony, aby odgradzał ich od Palestyńczyków i zapobiegał atakom terrorystycznym, wyraźnie dzieli zwaśnione religie, to żydzi, muzułmanie i chrześcijanie w tym mieście modlą się obok siebie.

Do najświętszych miejsc wyznawców trzech religii wiedzie Via Dolorosa, która biegnie przez bazarową część arabskiej dzielnicy. Tą drogą cierpienia szedł  Jezus, dźwigając krzyż na Golgotę. W niektórych miejscach, naprzeciwko kolejnych stacji drogi krzyżowej, widzę tłum przy sklepikach z pamiątkami. Mark opowiada mi, że znalezione w wykopaliskach kamienie sprzed 2 tysięcy lat nie zostały zamknięte w muzeum, tylko pozostawione na ulicy. Najprawdopodobniej stąpamy więc po tych samych kamieniach, po których szedł Jezus! W bazylice Grobu Bożego tysiące turystów patrzy uważnie na każdy kamień i obrazek, wypatrując znaków. To tu umierał Jezus. A tam złożony był w grocie. Pełna skupienia i żarliwej modlitwy atmosfera przenika mnie do głębi. Ludzie uśmiechają się do siebie, natchnieni, wzruszeni. Ja, tak jak wielu, trzymam Biblię, idąc śladami Jezusa.

Podążając za grupami ubranych odświętnie Żydów, dochodzę do Ściany Płaczu. Jest to jedyna pozostałość Świątyni Jerozolimskiej, zniszczonej przez Rzymian w 68 r. n.e. To najświętsze miejsce judaizmu. Wierni wkładają między kamienne ściany karteczki z prośbami do Boga. Każda dziurka zapchana ciasno zwiniętymi papierkami. Kto nie może tu dotrzeć, może przesłać swoją prośbę do Boga e-mailem lub faksem. Zostanie ona wydrukowana i włożona między kamienie. Każdy jednak woli sam ją tam umieścić. Tłok ogromny. Oddzielone od mężczyzn wysokim parawanem kobiety modlą się. Poruszają głowami i całym ciałem jakby w transie. I medytują. Jednej łzy spływają po policzkach. Inna chowa twarz w modlitewniku. Ile w tym  bólu i cierpienia... Wspinam się na plastikowe krzesełko i wyglądam przez płot na męską stronę placu, gdzie trwają uroczystości bar micwy. Kilku 13-letnich chłopców otaczają grupy dorosłych mężczyzn. Wszyscy mają umocowane na czole i na lewym ramieniu skórzane pudełeczka zawierające pergaminy z wersetami Tory. Gdy 13-latek po raz pierwszy odczytuje fragment Tory i wygłasza do niej komentarz, zostaje uznany za dorosłego. Bar micwa jest ogromnym przeżyciem dla całej rodziny.

Tuż przy Ścianie Płaczu jest przejście do Wzgórza Świątynnego. Tu znajduje się Kopuła Skały, ogromny meczet kryjący nagą skałę, z której prorok Mahomet wyruszył w cudowną podróż do siódmego nieba, aby przynieść Koran. Dla muzułmanów skała wyznacza środek świata. Turyści nie mogą go zobaczyć, nie są wpuszczani do meczetu. Mogę więc tylko obejrzeć piękne niebieskie mozaiki, zdobiące świątynię. Śpiewy muezinów płynące z głośników słychać zarówno nad Ścianą Płaczu, jak i nad Golgotą. Donośne dzwony bazyliki Grobu Pańskiego brzmią wyraźnie nad prawie całą starą Jerozolimą. Lamenty  żydów spod Ściany Płaczu są najcichsze, ale podczas dużych świąt śpiewy potrafią się wzbić ponad muzułmańską Kopułę Skały.

W pobliżu meczetu i Ściany Płaczu obowiązują zaostrzone środki bezpieczeństwa. Trzeba przejść przez bramkę wykrywającą metal. Pokazać torby do sprawdzenia. Pod bazyliką Grobu stoi specjalny stalowy pojemnik na niezidentyfikowane paczki, w których mogą być bomby. Patrole wojskowe i policyjne w starej Jerozolimie można bardzo często spotkać. Widok oliwkowego munduru, okularów lustrzanek i karabinu M16 jest, po pierwszym szoku, czymś normalnym, zwyczajnym. Nic dziwnego, żołnierzom za zgubienie broni grozi przecież kara więzienia. Dlatego noszą karabiny ze sobą nawet po służbie...

Jedziemy do Yad Vashem. Tu znajduje się aleja Sprawiedliwi wśród Narodów Świata i muzeum ukazujące historię prześladowań i zagłady Żydów. Panują w nim powaga i skupienie. To, co widzę: rysunki, zdjęcia, wiersze, bardzo mnie porusza. To są próbki normalnego życia w getcie i potem w obozie. 14-latek Abramek Koplowicz, który zginął w Auschwitz, pisał w swoim pamiętniku: "Gdy będę mieć 20 lat, będę oglądać nasz piękny świat". Wchodzę do Memorial of Children - Sanktuarium Dzieci. Ogromne, ciemne pomieszczenie, wypełnione lustrami z odbijającymi się w nich ognikami świec, które są ak niewinne duszyczki. Słychać głos wyczytujący imiona, nazwiska, wiek i kraj pochodzenia wszystkich dzieci, które zginęły w czasie II wojny światowej. Zgładzono ich półtora miliona! Wychodzę z gmachu, na słońce. Poraża mnie zapach zieleni.

Przejeżdżamy przez dzielnicę Mea Shearim, zamieszkaną przez ortodoksyjnych żydów. Turyści są tu tolerowani, jeśli nie naruszają spokoju, np. poprzez zbyt natrętne wpatrywanie się lub robienie zdjęć. Zadaniem tutejszych mężczyzn jest modlitwa i studiowanie Tory. A kobiet - wychowywanie dzieci. "Nie ma z nich pożytku, bo nie służą w wojsku" - mówi Mark i pokazuje wywieszone na ścianach ulic wielkie plakaty - ogłoszenia szkół rabinackich, które pełnią rolę gazet, tu niedrukowanych. Zachodzi słońce. Wszystkie domy budowane są z jasnego, żółtego kamienia. Teraz lśnią niesamowicie. Rozumiem wreszcie czemu to niezwykłe miasto nazwano Złotym.

Połączenie lokalne z niebem

Dziś, w roku 5771 według kalendarza żydowskiego, w Izraelu, na tym małym skrawku ziemi mieszka 7,4 mln osób: 5,6 mln Żydów i 1,8 mln Arabów. To zarzewie konfliktów, ale też niezwykłe, magnetyczne miejsce. Spotykają się tu nie tylko religie, ale i tradycje, kultury i kuchnie wielu narodów. Wszystkiego tu w bród, także słońca. Jak to się mówi w Izraelu: "Pogodę łatwo możemy załatwić. To przecież lokalne połączenie!".

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.