Petra to po grecku „skała”. Trudno o trafniejszą nazwę dla miasta, którego najważniejsze budowle zostały wykute w piaskowcowych urwiskach. Ich kolory zmieniają się w zależności od pory dnia – od żółtego po czerwony. Najbardziej charakterystyczny jest róż – stąd też mówi się, że Petra to „różowe miasto”.
Chwała Nabatejczykom
Przed wiekami trudno było do tej starożytnej metropolii trafić. Do ukrytego między wzgórzami „centrum” prowadziła tylko jedna droga, wijąca się przez długi i wąski wąwóz zwany Sik. Z punktu widzenia obrony, była to lokalizacja idealna, o czym świadczy fakt, że ta naturalna forteca ani razu nie została zdobyta, chociaż próbowały ją atakować silne armie, m.in. Heroda, króla Judei, i słynnej egipskiej królowej Kleopatry. Również i teraz zwiedzanie Petry rozpoczyna się od spaceru wąwozem Sik. Chyba że wolimy ten odcinek przejechać dwukółką ciągniętą przez rącze rumaki (araby, rzecz jasna). Pieszo jednak lepiej, bo i więcej się zauważa. Wznoszące się wysoko ku niebu skały to jedno, ale po drodze mija się też pozostałości dawnej kanalizacji, antyczne symbole religijne czy niespodzianki w postaci wyrytego w skale wizerunku kupca z wielbłądem. Większość tego, co w Petrze najciekawsze, to pozostałości po Nabatejczykach, arabskich nomadach, którzy założyli i rozbudowywali Petrę pomiędzy III i I wiekiem p.n.e., traktując ją jako stolicę swojego królestwa. Dawni pasterze szybko zmienili fach – podstawowym źródłem ich dochodów stał się handel (lubiano ich, gdyż mieli opinię bardzo uczciwych), zaopatrywanie przechodzących przez tutejsze tereny karawan, a także cła i podatki nakładane na transportowane srebro, kadzidła, mirrę, przyprawy czy kość słoniową. Nic dziwnego, że miasto szybko się rozwijało – w I wieku p.n.e. liczba mieszkańców wahała się między 30 a 40 tys.! Niestety, bogactwo sprawiło, że zainteresowali się nim Rzymianie. Żeby nie zadzierać z dużo silniejszym imperium, Nabatejczycy wykazali się sporą dozą dyplomacji – przyjęli zasadę, że zamiast walczyć, lepiej negocjować i zgodzili się płacić Rzymowi trybut, w zamian zachowując niezależność. Dopiero w 106 roku n.e., decyzją cesarza Trajana, włączono Petrę do rzymskiej prowincji nazwanej Arabia. Zmiana tras karawan, wyniszczające trzęsienia ziemi, a także kryzys cesarstwa rzymskiego w początkach IV wieku, stały się początkiem końca metropolii. Mieszkańcy zaczęli przenosić się w inne, łatwiej dostępne miejsca. Petra opustoszała.
Cały artykuł przeczytasz w najnowszym wydaniu magazynu Podróże.