Organizacja trekkingu nie jest sprawą trudną. Szlaki są doskonałe, ponieważ najczęściej są to po prostu lokalne dróżki piesze, którymi Szerpowie i inne plemiona przemieszczają się na co dzień. Dzięki temu w górach niemal nie sposób zgubić drogi, a najdalej po 2 godzinach marszu z pewnością spotkamy jakąś lokalną duszę, choćby cztero- czy sześcioletnią, która upewni nas w kwestii obranego kierunku. Mapy wszystkich rejonów trekkingowych bez problemu można dostać w co drugim sklepie w Katmandu lub Pokharze.
Miejsc do spania i jedzenia nie brakuje. Nocleg nigdy nie kosztował nas więcej niż 200 rupii (8 zł) za dwuosobowy pokój i przy tej cenie aż szkoda było się targować. Bywa, że pokój z ciepłą, czasem lekko zatęchłą kołdrą można dostać za darmo, za samą obietnicę stołowania się w hotelu.
Jedzenie jest za to wyjątkowo drogie jak na warunki nepalskie, czyli przynajmniej dwukrotnie droższe niż na nizinach. Nadal jednak są to śmieszne pieniądze, bo ciepła zupka kosztuje 100-160 rupii (4-7 zł), gorąca herbata ok. 50 rupii, a obiad (spaghetti, ryż z warzywami, momosy czy dal bhat) ok. 200-300 rupii. Aż serce się ściska, że właścicielom gwarantuje to duży zysk, zważywszy że wszystkie towary zostały przyniesione na te wysokości przez konie lub zazwyczaj przez tragarzy – często przez kogoś z rodziny. Trzeba pamiętać, że marsz tragarza do wiosek położonych na 3500-4000 m trwa około 3 dni w jedną stronę.
NA TEMAT:
Wodę podobno można pić bezpośrednio z gór, czego jednak dla bezpieczeństwa nie praktykowaliśmy, stosując tabletki odkażające. Można również kupić wodę w hotelach (również wniesioną przez tragarzy) w cenie 100 – 150 rupii za butelkę. Warto mieć wówczas jednak na uwadze fakt, że świadomość ekologiczna w Nepalu, podobnie jak w Indiach, zupełnie nie istnieje i jeśli plastik nie wyląduje na stoku, to zostanie spalony.
Średni dzienny budżet na osobę to ok. 700 - 1000 rupii (30-40 zł). Spokojnie wystarczy to na 2-3 posiłki dziennie, nocleg oraz okazjonalne herbatki.
Na czas trekkingu można również wynająć tragarza (ok. 500-800 rupii dziennie), który spokojnie przeniesie 2 duże plecaki, czyli 20-30 kg. My sami targaliśmy nasz dobytek, który ważył odpowiednio 9 i 13 kg. Składały się na niego:
- kurtka przeciwdeszczowa, polar, 2 koszulki, bielizna, czapka polarowa, rękawiczki, kijki trekingowe – wszystko się przydało
- po 200 g orzeszków ziemnych i 3 batony (w większości wróciły z nami do Katmandu)
- po 2 litry wody, podstawowa apteczka
- gps, 2 aparaty, baterie, latarka czołowa (konieczna – zasilania prądem w górach nie ma!!!)