Obwołane „Różą Północy” i usytuowane na wysokości 316 m n.p.m. w otoczeniu gór i bujnej zieleni Chiang Mai jest zdecydowanie przyjemniejsze niż Bangkok. Pełne setek błyszczących świątyń, kuszące dżunglą, przepysznym jedzeniem i gwarnymi miejskimi targowiskami szybko stało się ulubieńcem nie tylko turystów z całego świata. Równie często jest wybierane przez tych, którzy realizują swoje marzenie o osiedleniu się w Azji Południowo-Wschodniej na dłużej.
Dlaczego decydują się tu przyjechać? Znajdują mieszankę starej buddyjskiej kultury i nowoczesnej Tajlandii, ciągle żywej historii i natury czającej się tuż za rogiem.
To jedno z tych miejsc w Tajlandii, gdzie Wschód spotyka Zachód, a historyczne i współczesne oblicze kraju idealnie ze sobą koegzystują. Tę dychotomię najłatwiej zaobserwować w starej części miasta, gdzie obok kilkusetletnich świątyń znajdują się butikowe hotele, a obok starych miejskich murów wielopiętrowe, nowoczesne budynki. Wszystko to tworzy niezwykle atrakcyjną całość.
NA TEMAT:
Historia Chiang Mai
Aż trudno uwierzyć, że Chiang Mai ponad dwadzieścia lat temu obchodziło swoje siedemsetne urodziny. Do lat dwudziestych ubiegłego wieku do miasta można było dotrzeć, odbywając długą i uciążliwą podróż rzeką lub na grzbiecie słonia. Założone w 1296 r. przez króla Mengrai stało się nową stolicą Królestwa Lanna i centrum buddyzmu. To wówczas król ufundował wiele ze świątyń, z których niektóre przetrwały do dziś.
Mam je oczywiście na swojej liście miejsc wartych odwiedzenia w Chiang Mai. Mówi się jednak, że miasto to nie tylko świątynie, że aby w pełni docenić jego smak, należy skosztować khao soi, najbardziej popularnego w północnej części kraju tajskiego dania. W tym celu udaję się w okolice znanego niedzielnego targu.
Smaki północnej Tajlandii
W każde niedzielne popołudnie władze miasta Chiang Mai zamykają dla ruchu ulicznego większą część Ratchadamnoen Road. Kiedy mijam skąpaną w promieniach zachodzącego słońca bramę Tha Phae, na ulicy panuje już tłok, a wśród straganów przelewają się fale gapiów i kupujących. Sprzedający oferują lokalne rękodzieło z północy Tajlandii oraz krajów sąsiednich, mniej lub bardziej kiczowate obrazy i biżuterię, parasolki, drewniane kukiełki, breloczki, wyroby z jedwabiu, papieru, tkanin, drewna, metalu, szkła i ceramiki. Wszystko to, o czym mogą marzyć turyści lub odwiedzający targowisko mieszkańcy Chiang Mai. Wszystko, co może się sprzedać.
Sprzedawcy kuszą i głośno przekonują, kupujący namiętnie się targują, a kiedy w końcu nogi odmawiają posłuszeństwa, a portfel zaczyna świecić pustkami, prawie każdy zagląda do którejś z ulicznych jadłodajni. A czegóż w nich nie ma! Wybór tak wielki, że niełatwo się zdecydować. Bo są i chińskie przysmaki, i japońskie pierożki gyoza, różnego rodzaju tempury i makarony, tajskie sataye i kolorowe curry, owoce morza, indyjskie samosy, grzyby, jajka, owocowe soki, najróżniejsze małe przekąski. A nawet wyszukane sushi i frykasy w postaci pieczonych pasikoników. I to, co interesuje mnie najbardziej, czyli khao soi.
Kuchnia tajska - khao soi, fot. Shutterstock.com
Będąc w Chiang Mai, nie sposób nie skosztować tego smacznego kremowego dania. Kiedy więc siadam przy niewielkim stoliku, nie waham się ani przez moment. Już po chwili uśmiechnięty starszy Taj stawia przede mną miskę pełną przygotowywanej na bazie mleka kokosowego i nieprawdopodobnie bogatej w smaku zupy z dodatkiem chrupiącego makaronu, kurczaka, szalotki, limonki oraz kolendry. I z dużą ilością pikantnego chili, rzecz jasna. Decyzja o tym, żeby khao soi włączyć w poczet moich ulubionych tajskich dań zajmuje mi zaledwie chwilę. Jedna z ikon tajskiej północy jest tam na zaszczytnym trzecim miejscu, zaraz po zielonym curry i pad thai.
Świątynie Chiang Mai
Nad Chiang Mai góruje świątynia Phra That Doi Suthep. Przyjeżdżam dokładnie w święto Visakha Puja, podczas którego buddyści na całym świecie celebrują urodziny i oświecenie Buddy. To właśnie tym uroczystościom świątynia zawdzięcza swój niecodzienny wygląd. Jest nieprzeciętnie tłoczno, oszałamiająco gwarnie i niezwykle kolorowo. Wiele z posągów przyozdobiono misternymi girlandami, a na ołtarzach stanęły wyszukane dekoracje. Przed drzwiami wiodącymi do przybytków zostawiono dziesiątki znoszonych butów. W ofierze złożone zostają tysiące smukłych kwiatów lotosu i zapalane są tysiące świeczek. Złożone dłonie dotykają pokornie pochylonego czoła.
Starsi i młodsi wyznawcy buddyzmu powoli poruszają się w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara. Wśród zgromadzonych wiernych kręcą się ciekawscy turyści. Ponad trzysta stromych stopni wiodących do Wat Phra That Doi Suthep pokonują kolejne rzesze ludzi. Tłum wydaje się nie mieć końca.
Phra That Doi Suthep – najważniejsza świątynia Chiang Mai, fot. Shutterstock.com
Pierwsza stupa w tej najważniejszej świątyni w Chiang Mai powstała jeszcze w XIV w. Według popularnej legendy w okolicy pojawił się mnich z relikwią – kością Buddy. Oryginalny plan zakładał złożenie jej w świątyni Wat Suan Dok, zanim jednak zdołano go zrealizować, kość pękła na dwie części. Wówczas król Nu Naone zdecydował zdać się na los i umieścił relikwię na grzbiecie świętego białego słonia, którego potem puścił swobodnie. Słoń wspiął się na Doi Suthep, ósmą pod względem wysokości górę w Tajlandii, i głośno zatrąbił na moment przed własną śmiercią. Król odczytał to jako sygnał i na szczycie góry wybudował stupę.
W następnych stuleciach powstawały kolejne święte przybytki, a dziś Wat Phra That Doi Suthep to wielki, ociekający złotem kompleks i jedna z najczęściej odwiedzanych świątyń w całym kraju. Nie tak łatwo tam o chwilę spokoju, ale udaje mi się w końcu znaleźć relatywnie ciche miejsce, z którego roztacza się wspaniała panorama na dolinę i miasto Chiang Mai.
Czując na skórze powiew bryzy, z delikatną niechęcią myślę, że niebawem trzeba będzie tam wrócić. Choć na szczęście Chiang Mai wyróżnia się na plus wśród aglomeracji Azji Południowo-Wschodniej.
Chiang Mai praktycznie
Dojazd
Loty z Bangkoku do Chiang Mai są kilka razy dziennie (np. Air Asia, Bangkok Airways), od 150 zł w jedną stronę. Najtańszy jest lokalny autobus (12 godz., od 40 zł). Podróż pociągiem jest tańsza, ale trwa jeszcze dłużej.
Poruszanie się na miejscu
Stare miasto w Chiang Mai najlepiej zwiedzać na piechotę. Jadąc dalej, można wypożyczyć skuter lub skorzystać z tuk-tuka (4-10 zł w zależności od trasy i zdolności negocjacyjnych).
Songthaew to popularne w Tajlandii pojazdy z siedzeniami w dwóch rzędach naprzeciw siebie. Białe, niebieskie, żółte i zielone jeżdżą na z góry wyznaczonych trasach (przejazd 2 zł). W czerwonych trasę i cenę ustala się z kierowcą.
Noclegi
Chiang Mai to prawdziwe zagłębie hotelowe, w którym znajdzie się miejsce na każdą kieszeń. Począwszy od tanich hosteli (od 10 zł), poprzez przyjemne pensjonaty (60-100 zł), aż po eleganckie hotele.