Z tunelu powoli wyjeżdża kolejka. Żółte wagoniki wyglądają jak wycięte ze starego elementarza, gdzie ilustrowały czytankę o pracy w kopalni. A raczej wyglądałyby, gdyby nie jeden niepasujący detal – maszynista jedzie w szlafroku. Granatowym. Gdy pojazd zatrzymuje się, okazuje się, że szlafroki noszą też jego pasażerowie.
My także mamy je włożyć, zanim ruszymy w głąb góry. Posłusznie stosujemy się do instrukcji. Po paru minutach jazdy rozumiemy ich sens. Z każdą chwilą robi się cieplej i wkrótce pozbywamy się nawet szlafroków. Na stacji docelowej wszyscy wysiadają w strojach kąpielowych. Wokół panuje półmrok, wilgoć i temperatura ok. 40 stopni C. Znajdujemy się w korytarzu dawnej kopalni złota. Wydobywano je w dolinie Gastein już w starożytności, jednak w późniejszych wiekach zaprzestano eksploatacji.
Dawna kolejka górnicza w Gasteiner Heilstollen, fot. Gasteiner Heilstollen / materiały prasowe
Jak powstało naturalne spa w kopalni?
Pomysł, by ją wznowić, pojawił się w połowie XX w. Złota nie znaleziono, za to przypadkiem górnicy odkryli coś nieporównywalnie cenniejszego. Innym skarbem tych stron jest bowiem kilkanaście źródeł termalnych. Drążąc wnętrze góry, odnaleziono kolejne. Gorąca para wypełniła korytarze kopalni i ogrzewa je do dziś. To ona sprawia, że czujemy się jak w saunie. Każdy dostaje łóżko i układa się na nim wygodnie, jak podczas rutuału w SPA. Chodzi tu jednak nie tylko o ciepło i relaks. Wilgotne powietrze jest, tak jak same wody termalne, bogate w związki radonu, które mają dobroczynny wpływ na zdrowie.
Kuracjusze wysiadają z kolejki, fot. Gasteiner Heilstollen / materiały prasowe
Większość osób, które z nami przyjechały, bierze udział w kuracji w ramach pobytu w sanatorium. Ale na gorący seans w sztolni można też wybrać się ot tak, z ciekawości. Trwa on zaledwie pół godziny, ale w tych warunkach wydaje się to nieskończenie długo. Leżąc w ciemności w samym środku góry, momentalnie tracę poczucie czasu. Zamiast niego pojawiają się refleksje. Wśród nich taka, że znalazłem idealne przeciwieństwo tego, po co tu przyjechałem. Leżę bez ruchu w ciasnym, gorącym i ciemnym korytarzu, a miało być przecież zimno, biało i aktywnie. W końcu jesteśmy w Austrii, w samym sercu Alp.
Relaks w naturalnym SPA, fot. Gasteiner Heilstollen / materiały prasowe
Kuracjusze spędzają w Heilstollen godzinę. Zwykli goście o połowę mniej. Sztolnie dostepne są dla nich we wtorki i czwartki. Jedna sesja kosztuje 31 euro.