Piękne okoliczności przyrody, namiot i hipnotyzujący płomień ogniska. Biwak na dziko to synonim wolności i przygody. Niestety, często zakazanej. Przepisy i zwyczaje dotyczące biwakowania bywają w Europie różne. Za ogólną zasadę należy przyjąć zakaz rozpalania ognisk (poza miejscami wyznaczonymi) i obozowania w parkach narodowych (są liczne wyjątki). Postanowiliśmy przyjrzeć się zarówno literze prawa, jak i jego stosowaniu, przyznając krajom śledzie – im ich więcej, tym bardziej państwo sprzyja rozbijaniu namiotu na dziko.
Kraje 3-śledziowe. Legalne biwakowanie na dziko
Norwegia, Szwecja i Finlandia to najbardziej przyjazne biwakowiczom kraje Europy. Obowiązuje tu Allemansratten, „prawo wszystkich ludzi” do kontaktu z naturą. Możemy obozować minimum 150 m od zabudowań, na nieuprawianej ziemi i nie dłużej niż dwa dni.
Na Islandii namiot teoretycznie wolno rozbić na każdym terenie niezamieszkanym, niezależnie od tego, kto jest właścicielem. Wzdłuż okalającej wyspę drogi w wielu miejscach zakazano jednak ostatnio biwakowania w wyniku braku kultury turystów. W interiorze prawo swobodnego dostępu do natury funkcjonuje bez zakłóceń. W wielu miejscach nie można jednak spać w kamperze.
Aspirująca do bycia częścią Skandynawii Estonia też ma liberalne prawo – można biwakować nawet w Parku Narodowym Lahemaa. Litwa i Łotwa nie pozwalają spać w rezerwatach, poza tym nie ma większych ograniczeń.
Obozowanie na dziko minimum 100 m od drogi jest legalne w Szkocji. Wyjątkami są niektóre z Hebrydów czy parki narodowe.
Na Bałkanach spanie na dziko jest dość popularne, ale jasne przepisy obowiązują tylko w Kosowie i Bośni. W drugim z tych krajów uważajmy na miny. Choć wypadków nie było od dawna, nie ignorujmy czerwonych tabliczek z trupią czaszką i unikajmy miejsc, co do których mamy choćby cień podejrzenia.
Kraje 2-śledziowe – przyjazne biwakowaniu na dziko
Biwakowanie na dziko akceptuje się w byłych krajach komunistycznych, gdzie dużo ziemi wciąż należy do państwa. Przepisy bywają niejasne, a praktyka nijak ma się do litery prawa. O ile nie będziemy palić ognisk ani spać w parkach narodowych, możemy spokojnie rozbijać namioty w Rumunii, Bułgarii, Czarnogórze i Serbii.
W Rosji, na Białorusi i Ukrainie trzeba bardzo narozrabiać, żeby dostać mandat. Wyjątkiem jest sezon pożarów, gdy wstęp do lasu bywa ograniczany, a służby surowo karzą za palenie ognia.
Na Słowacji obozowanie jest legalne poza parkami narodowymi i lasami. Leśnicy nie biegają jednak w poszukiwaniu biwakowiczów.
W Polsce obozować na dziko nie wolno. Na szczęście wyznaczonych miejsc do rozbicia namiotu jest sporo. Jeżeli chcemy przespać się wśród drzew, zajrzyjmy na stronę www.czaswlas.pl z mapą miejsc do spania i/lub palenia ognisk. Najlepiej zadzwonić do nadleśnictwa i poprosić o pozwolenie na biwak.
Kraje 1-śledziowe. Spanie na dziko jest tolerowane
- Choć w Grecji przepisy mówią jasno, że obozować na dziko nie wolno, to nikt się tym raczej nie przejmuje.
- Sytuacja nie jest tak oczywista w Portugalii, choć poza sezonem i z dala od miejsc turystycznych nie powinniśmy zwrócić niczyjej uwagi.
- We Francji spanie na dziko jest nielegalne, ale w wielu regionach tolerowane (nie dotyczy to Alp). Nieliczne gminy oficjalnie pozwalają na biwaki, można też spytać o zgodę właściciela ziemi.
- W Chorwacji biwakować nie wolno, ale zakaz egzekwuje się głównie nad Adriatykiem. Za spanie na plaży grożą wysokie mandaty.
- Podobnie jest na Węgrzech, które z braku morza chronią brzegi Balatonu.
- Ciekawym przypadkiem jest Hiszpania. Zgodnie z ustawą można biwakować „z dala od miejsc wyznaczonych, min. 200 m od morza, w nie więcej niż trzech namiotach, nie dłużej niż trzy dni”. Spać na dziko nie wolno na obszarach chronionych. Powyższe zasady nie mają jednak zastosowania w Andaluzji, Aragonii, Asturii, Estremadurze, Galicji, Nawarze i Walencji, gdzie biwaki są całkiem zakazane. Ze względu na ryzyko pożarów Hiszpanie nie tolerują rozpalania ognia.
- W Anglii, Walii i Irlandii spanie na dziko jest nielegalne, ale wyspiarze liberalnie podchodzą do obozowania z dala od zabudowań (należy zapytać o zgodę), w górach, a nawet niektórych parkach narodowych. W Dartmoor biwakowanie jest oficjalnie dozwolone 100 m od dróg, a w Lake District „tolerowane, o ile grupa jest mała i potrafi się zachować”.
Kraje bez śledzi. Spanie na dziko jest zabronione
Włochy, zwłaszcza północ, to kraj nieprzyjazny biwakom na dziko. Są one nielegalne i słabo tolerowane przez służby. Na pocieszenie zostaje mnóstwo kempingów i górskich schronisk w rozsądnych cenach.
Również Niemcy nie przepadają za namiotami. Dosłownie – zgodnie z prawem poza obszarami chronionymi można przespać się np. pod płachtą biwakową. Podobnie jest w Austrii i Czechach, gdzie (poza rezerwatami) wolno spać bez namiotu jedną noc.
Astronomiczne grzywny odstraszają od samej myśli o dzikim biwaku w Szwajcarii. Mniejsze, choć dotkliwe kary ryzykujemy w górach Słowenii. Na nizinach i z dala od rejonów turystycznych raczej nic nam nie grozi. W obu państwach warto pytać o zgodę na rozbicie się na prywatnych gruntach.
Ze skandynawskiego frontu wyłamuje się Dania. Spanie na dziko jest tu nielegalne, chyba że nie używamy namiotu. Możemy jednak rozbić go w 40 wyznaczonych lasach, ale już nie na plaży, gdzie grozi 75 euro mandatu.
W Holandii, Belgii i Luksemburgu spania na dziko nie toleruje się wcale.