Varaždin obsiadły anioły. Dosłownie. Właściwie nikt nie wie, kiedy dokładnie się to stało, ale co chwila napotykam ich spojrzenia. Skryte na balkonach, między liśćmi winorośli, obserwują świat z wysoka. Miejscowy artysta stworzył tu muzeum aniołów oraz... Andjelinjak. W malutkim podwórku-studni zawieszone między niebem a ziemią trwają dziesiątki cherubinów. Zmieniające się światło i płynąca muzyka tworzą niezwykły klimat. A skoro są anioły, to jest i miłość. Aby zatrzymać ją na dłużej, można zawiesić kłódkę na metalowej rzeźbie w kształcie sukni.
Zagórze
Tymczasem czekają na mnie inne miejsca na północy Chorwacji. Z Węgier wjechaliśmy do krainy zwanej Zagórzem (Zagorje). Położona jest ona jak w bajce: za siedmioma górami, za siedmioma rzekami, za siedmioma lasami... Daleko, tajemniczo, niezwykle.
Choćby taki Ludbreg. Niby miasto jak każde inne, a tymczasem to właśnie tu dla Chorwatów jest centrum świata, a przynajmniej Europy. W czasach Austro- -Węgier sprawdzono, że najważniejsze ówczesne miasta kontynentu – Budapeszt i Wiedeń – oddalone są od Ludbregu równo o 225 km. Wierzy się też, że w 1411 r. zdarzył się tu cud eucharystyczny. W kielichu mszalnym pojawiła się krew. 1 kwietnia, w rocznicę cudu, każdy przyjezdny zostanie poczęstowany ciastem i winem płynącym z tutejszej fontanny. I nie jest to prima aprilis!
Fot. Shutterstock.com
Chorwacja - wakacje na własną rękę! Sprawdź najlepsze pomysły!
Marija Bistrica – chorwacka Częstochowa
Rzesze pielgrzymów przyciąga też chorwacka Częstochowa – Marija Bistrica. Miasteczko słynie z cudownej rzeźby Matki Bożej Królowej Chorwatów (podobnie jak u nas tutejszy posąg ma czarne oblicze).
Najważniejsze uroczystości obchodzone są w połowie sierpnia – malutką miejscowość odwiedza wtedy nawet pół miliona wiernych! Większość z nich na pamiątkę kupuje licitary: czerwone serduszka, wyrabiane tu od stuleci i wpisane na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO. Zła wiadomość dla łasuchów: serduszka są niejadalne i służą wyłącznie dekoracji. Bo choć wyrabia się je z tradycyjnego ciasta piernikowego, to zdobione bywają nawet lusterkami. A poza tym są tak śliczne, że szkoda byłoby je zjadać. Na pociechę zostają miodowe pierniczki (i miodowy napój).
Dzieci pewnie będą oczarowane drewnianymi zabawkami. Choć większe wrażenie robią one chyba na dorosłych. Wyglądają jak kwintesencja bajkowego dzieciństwa: malutkie koniki na kółkach lub sekretarzyki na skarby. Wszystko malowane na biało, błękitno, czerwono i czarno. I, rzecz jasna, nie ma mowy o podróbkach z Chin – wszystko to tworzą miejscowi rękodzielnicy. Ta tradycja również doczekała się wpisu na listę UNESCO.
Cały artykuł o Chorwacji przeczytasz w lipcowym wydaniu miesięcznika „Podróże”.