CZARNOGÓRA

Bałkany: Kraina szczęśliwej powolności

Dawne miasteczko rybackie zamieniło się w jeden z najdroższych hoteli w Europie, umiłowany przez gwiazdy i gwiazdeczki

fot.: shutterstock

Dawne miasteczko rybackie zamieniło się w jeden z najdroższych hoteli w Europie, umiłowany przez gwiazdy i gwiazdeczki
„Ci, którzy szukają raju na ziemi, powinni udać się do Dubrownika”, stwierdził George Bernard Shaw. „Światło Mostaru towarzyszyło mi od rana do wieczora, a gdy stąd wyjechałem, pozostało już we mnie na zawsze”, napisał noblista Iwo Andrić. „That’s hot!”, powiedziała o Wyspie Świętego Stefana Paris Hilton. Nie ma wątpliwości – Bałkany zachwycą każdego

Pocztówkowy lazur chorwackiego morza, kolorowe zaułki weneckich miasteczek Czarnogóry i orientalny czar bośniackiego Sarajewa – oto najlepszy początek poznawania Bałkanów, malowniczego regionu o burzliwej historii, który wciąż jawi się jako odległy i egzotyczny. W kotle bałkańskim animozje ucichły już wiele lat temu, a odrodzona kraina ma do zaoferowania plaże ze złotym piaskiem i dzikie góry, zagubione w lasach monastyry i olśniewające meczety, anielskie białe wino i kawę czarną i mocną jak diabeł. Czarnogóra, Chorwacja, Bośnia i Hercegowina – trzy bardzo odmienne kraje, które przeszłość splotła węzłami chwały, tragizmu i piękna.

NA TEMAT:

Bałkany, czyli koniec świata. Jakbym płynęła przez trójwymiarową widokówkę: nade mną niebo bez jednej chmury, a z obu stron zielone ściany gór i szmaragdowe kałuże jezior. Stary, turkoczący pociąg sunie na nitce szyn, zawieszonych nad gigantycznymi górskimi przepaściami, i tak jadę powoli, z Serbii do Czarnogóry, z Belgradu do Baru, przez tę dziwną krainę, która zawsze sprawiała Europie Zachodniej kłopot. Aż do końca XIX wieku, mimo wzrastającej liczby „relacji z końca świata”, w oczach Zachodu Bałkany pozostawały ziemią nieznaną, a jeśli znaną, to przez pryzmat stereotypów: że kres cywilizacji, że barbarzyństwo, brud i ubóstwo, nieokrzesanie i przemoc. Tu, na Bałkanach, szybko zrozumiałam, że ani w Chorwacji, ani w Czarnogórze, ani nawet w Bośni nie znajdę tak łatwo tego, co kojarzy się z bałkańską egzotyką i tajemniczością – globalizacja okryła cały świat neonowym płaszczem. Na głównej ulicy Sarajewa pyszni się logo McDonald's, a z wystawy markowego sklepu z ubraniami różowe czaszki szczerzą białe zęby. Na głównej plaży czarnogórskiej Budvy rosyjscy dżentelmeni prezentują kapitał ulokowany w złotych łańcuchach i trajkoczą przez komórki, a niektóre zakątki chorwackiego Dubrownika i Splitu do złudzenia przypominają wypolerowane miasteczka Lazurowego Wybrzeża.

Bez wątpienia współczesne Bałkany przynależą do Europy bardziej niż kiedykolwiek. To w Chorwacji najlepiej udało się „zapominanie wojny”, która w latach 90. szarpała półwyspem – na pierwszy rzut oka nie został po niej żaden ślad. Zniszczeń nie widać też w Czarnogórze, choć tutaj ludzie mówią o wojnie chętniej, a ich uczucia są bardziej ambiwalentne. Najwięcej bólu zostało w Bośni, która niemal przez cały czas była areną pustoszących walk – ale i tutaj wojnę udało się przerobić na turystyczną anegdotę, bo wśród pamiątek sprzedawanych w sarajewskich sklepikach największym powodzeniem cieszą się długopisy z łusek pocisków, które jeszcze kilkanaście lat temu zasypywały miasto krwawym deszczem. Wojenne rany się goją, w Chorwacji – jak na psie, w Bośni – zostawiając blizny. Choć językoznawcy twierdzą, że nazwa „Bałkany” pochodzi od tureckiego słowa oznaczającego zalesione góry lub łańcuch górski, w turystycznych przewodnikach karierę robi teoria, że Bałkany to zlepek tureckich słów miód (bal) i krew (kan), czyli „kraina miodu i krwi”. To poetyckie określenie wydaje się idealnie podsumowywać spojrzenie Zachodu na Bałkany, wyobrażane jako mityczna ziemia pełna urody i okrucieństwa. Współcześnie ów kraniec Europy, bezpieczny, kwitnący, zachwycający pejzażami i kulturalnym bogactwem, przyciąga rosnące rzesze turystów szukających piękna i odmienności.

 

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym wydaniu magazynu Podróże.

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.