Poranki na Skopelos pachną żywicą, bryzą morską i pomarańczami. Niedojrzałymi jeszcze latem. Zielonymi jak cała, otulona lasami, wyspa. To dzięki gąszczom pinii, południowej odmiany sosny, lato na Skopelos trwa dłużej niż gdzie indziej i ma bardziej intensywny kolor. Szmaragdowy. Zmianę pór roku zapowiada powietrze znad morza: orzeźwiające latem, mroźne zimą. Dociera do każdego zakamarka na lądzie, przenika przez szpary w drzwiach, muska twarze mieszkańców. Nie jest ich dużo, na tej greckiej wyspie wielkości Koszalina żyje zaledwie 3 tysiące osób. Wiodą spokojne życie. Hodują kozy, uprawiają oliwki, łowią ryby.
Skopelos leży na Sporadach, w zachodniej części Morza Egejskiego. Ma własną stolicę, o tej samej nazwie co wyspa. Zarazem to jedyne miasto tutaj. Po zmierzchu w porcie robi się gwarno. Z ciągnących się wzdłuż wybrzeża tawern dolatuje muzyka. Sprawny akompaniator muska struny buzuki, a pieśniarz prowadzi narrację o miłości, rozstaniu, ojczyźnie. Grecy zasiadają do tradycyjnej wieczornej biesiady. Na stołach pojawiają się typowe dania i przekąski: feta, oliwki z oliwą, mięsna zapiekanka musaka i wegetariańska tiropita, mnóstwo owoców morza, szklanki pełne żywicznej retsiny i małe kieliszki z ouzo. Właściciel tawerny krąży między stolikami, zagaja bywalców, życzy smacznego. – Tutaj niedaleko jest znana agencja turystyczna. Słynie ona z tego, że przechowuje klapki Pierce'a Brosnana. Aktor zgubił je podczas kręcenia filmu na wyspie – chwali się restaurator, stając przy naszym stoliku.
Mamma Mia!
Kilka lat temu spokój greckiej wyspy został nagle zmącony. Na Skopelos dotarła gwarna ekipa filmowa i gwiazdy światowej sławy: Meryl Streep, Pierce Brosnan, Colin Firth. Rozbili na wyspie obóz, rozstawili kamery i zaczęli kręcić musical. „Mamma Mia!” to raczej banalna historia miłosna, opowiadana poprzez taniec i piosenki Abby. W połączeniu z bajeczną scenerią wyspy robi jednak niesamowite wrażenie. – Zdjęcia odbywały się w kilku miejscach: na plaży Kastani, górzystym półwyspie Glisteri, w okolicach kościoła Agios Ioannis – mówi Eva, mieszkanka Skopelos.
Plaża na wyspie Skopelos (shutterstock.com)
Każdy, kto oglądał film, z pewnością pamięta uroczy kościółek na samotnej skale. To kapliczka św. Jana, postawiona w miejscu, gdzie podobno dawno temu znaleziono ikonę. Wiedzie do niej setka wydrążonych w kamieniu stopni. A z góry roztacza się szeroki widok na wschodnią stronę wyspy. – Zanim powstał musical, w kapliczce odbywał się jeden ślub na kilka lat. Teraz orszaki weselne często przybijają do brzegu – mówi Eva. Popularność kościółek zawdzięcza ostatniej scenie filmu, w której główni bohaterowie pobierają się – a jakżeby inaczej – na szczycie skały.
Pamiątka ze Skopelos
Mimo że przybycie 12-osobowej obsady filmowej było dla mieszkańców nie lada zaskoczeniem, to ze sztuką Skopelos ma do czynienia na co dzień. Wyspa słynie z rękodzieła. Na początku XX w. Rodios Nikos, przekopując ogródek, trafił na fragment starożytnej ceramiki. Był doświadczonym garncarzem, więc badał skład, mieszał glinę, eksperymentował z wypalaniem – aż w końcu odkrył sekret tworzenia naczyń z czarnej ceramiki. Pomysł opatentował, a tajemnicę przekazał synowi. Ten zaś – swojemu. Dziś na Skopelos pracuje jego wnuk, również Rodios Nikos. Wykonuje przedmioty codziennego użytku w sposób bardzo zbliżony do starożytnego. Podobne modele można zobaczyć tylko w muzeum.
Innego rodzaju rzemieślnikiem jest Patsis Christos. – Takie dostaniesz jedynie na Skopelos – chwali się ręcznie wykonanymi nożami. Małymi dziełami tradycyjnej sztuki. Christos twierdzi, że jest ostatnim reprezentantem swojego zawodu. Uprawia go od niemal siedemdziesięciu lat. – Kupuję worki z kozim rogiem, suszę przez dwa lata, a potem prostuję. Z prostego rogu wykonuję rękojeści do noży. Czasem farbuję je na czarno – opowiada. Kiedyś pracował w grupie z kilkoma innymi osobami, ale reszta towarzyszy już zmarła. Podobnie jak uczniowie, więc Christos nie ma komu przekazać zawodu. – Sam robię dwa noże dziennie. Dziś sprzedałem je za granicę: do RPA i Stanów Zjednoczonych – nie kryje zadowolenia rzemieślnik.