HISZPANIA

Podczas karnawału na Teneryfie wszystkie chwyty są dozwolone

Artur Kot, 18.01.2018

Karnawał na Teneryfie na ponad miesiąc potrafi przyćmić główne atrakcje wyspy

fot.: Artur Kot

Karnawał na Teneryfie na ponad miesiąc potrafi przyćmić główne atrakcje wyspy
Karnawał na Teneryfie od lat cieszy się sławą jednego z największych w Europie. Rankingi nie mają tu jednak żadnego znaczenia. Cała zabawa polega na tym, aby wyłamać się z szeregu.

Tuż przed wylotem na karnawał na Teneryfie odbieram telefon od organizatorów. – Wszystko gotowe? Przyjeżdżasz? Jako kto wystąpisz? Waham się, ale mówię jak jest: – Nie planowałem się przebierać… W słuchawce niepocieszone westchnienie. – Nie rozumiesz. Żeby tego doświadczyć, musisz mieć jakiś kostium.

Najwyraźniej moje „nie przebieram się” brzmi równie żałośnie jak „dziękuję, nie tańczę” na dobrej imprezie. Czas goni. Mamy zastanowić się na miejscu. W ostatniej chwili w osiedlowym sklepiku kupuję ręcznie robioną maskę. Niech będzie – w końcu szansa na udział w najprawdziwszym karnawale nie trafia się często, a tradycja zobowiązuje. Będę wilkiem.

NA TEMAT:

Historia karnawału na Teneryfie

Chociaż trudno odmówić mu południowoamerykańskiego temperamentu, w rzeczywistości korzenie karnawału wywodzą się z Europy. Na Wyspy Kanaryjskie razem z żeglarzami dotarł dopiero w XVI w., kiedy Stary Kontynent zdążył się już trochę wyszaleć. Paradoksalnie w średniowieczu okazji było całkiem sporo. Mimo że rytm codzienności dość rygorystycznie podporządkowany był naukom Kościoła, nie brakowało zakusów, by raz na jakiś czas ten pobożny porządek postawić na głowie. Uroczyście obchodzono między innymi Święto Osła czy Głupców, a odpusty i winobrania zwykle wymykały się spod kontroli.

Szaleństwa karnawałowe uzasadniała bliskość Wielkiego Postu, w którym należało oddać się zadumie albo chociaż powstrzymać od jedzenia mięsa. Prawdopodobnie właśnie stąd karnawał wziął swoją nazwę – „Carne, vale!” oznacza „Mięso, żegnaj!”. W obliczu nadchodzących wyrzeczeń do ostatniej chwili pito i ucztowano. Biesiadom oraz tańcom zależnie od regionu towarzyszyły rozmaite zabawy. Jedni oblewali się przy tej okazji atramentem czy perfumami, inni – obrzucali jajkami. Przebrania miały ucieleśniać grzechy i obnażać ludzkie przywary, jednak gdy uczestnicy zbytnio się w tym zapędzili, nieraz dochodziło do rękoczynów. O dziwo, Kościół patrzył na wszystko łaskawym okiem i przez lata nie tylko karnawału nie potępiał, ale wręcz w tym „namacalnym obrazie rozpusty” doszukiwał się funkcji dydaktycznych.

Obecny kształt obchody zyskały dopiero w XIX w. To wtedy do plebejskich wygłupów dołączyła również arystokracja, naciskając na ucywilizowanie szaleństw i zastąpienie spontanicznej gorączki uroczystościami na modłę paryskich balów ulicznych. Na Teneryfie karnawał był na tyle huczny, że już w latach 20. XX w. do niewielkiego wówczas Santa Cruz ściągali ludzie z całego świata. Wkrótce sam ratusz zabrał się do porządnej organizacji imprezy. Bawiono się nawet wbrew oficjalnemu zakazowi generała Franco, który obchodzenia święta zabronił w całej Hiszpanii (choć na to, co działo się na odległej o 2000 kilometrów Teneryfie, zwykle przymykał oko). Tradycja przetrwała.

***

Cały artykuł o karnawale na Teneryfie przeczytasz w lutowym wydaniu magazynu „Podróże”.

Podróże - luty 2018

Polub nas na Facebooku!

Żaden utwór zamieszczony w serwisie nie może być powielany i rozpowszechniany lub dalej rozpowszechniany w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny) na jakimkolwiek polu eksploatacji w jakiejkolwiek formie, włącznie z umieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody TIME S.A. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części z naruszeniem prawa tzn. bez zgody TIME S.A. jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.