Mówi się, że w Sewilli jest więcej kościołów niż w Rzymie, dlatego od Niedzieli Palmowej do Niedzieli Wielkanocnej odbywa się tu aż 70 procesji. Codziennie wyrusza ich od 5 do 7. Pierwsza zaczyna się o 3:00 w nocy, ostatnia kończy 24 godziny później. Każda trwa co najmniej 9 godzin. Przypadkowi widzowie w międzyczasie robią sobie krótkie przerwy na kawę, wino i tapas.
Nocą, w świetle księżyca i świec, gdy tłum sunie wśród zapachu kwiatów i kadzideł, ludzie dodają sobie sił kieliszkiem wzmocnionego wina jerez. Dla uczestników procesji, którzy niosą figury, i podążających ich śladem wiernych też zaplanowano postoje, z tą jednak różnicą, że nie uwzględniono w nich ziemskich uciech.
Semana Santa: kto jest kim w procesji wielkanocnej?
Każdy kościół organizuje własną procesję. Nad jej prawidłowym przebiegiem czuwają członkowie kościelnego bractwa. Najstarsze w Sewilli założono w XII w., najmłodsze powstało w latach 80. zeszłego stulecia. Pierwsi w szeregu to tzw. Los Nazarenos, ubrani w habity koloru swojej wspólnoty. Poruszają się zwykle w dwóch równych rzędach, jak armia. Noszą wysokie, stożkowate kaptury zakrywające twarz, w rękach trzymają świece bądź emblematy bractwa. Są to członkowie, którzy anonimowo chcą ponieść jakieś wyrzeczenia np. idą boso albo nie piją i nie jedzą przez cały dzień. Często kapią sobie gorącym woskiem na ręce, aby zademonstrować umartwienie.
Za platformami kroczą inni członkowie bractwa, Los Penitentes, czyli zakapturzeni pokutnicy w czarnych habitach i z odsłoniętą twarzą. Przeważnie w ramach umartwienia idą boso, niosąc krzyż.
Poza członkami wspólnot kościelnych w procesjach uczestniczą wierni w strojach ministrantów, niosący krzyże, kadzidła i emblematy bractwa. Ich obowiązkiem jest pilnowanie, aby kwiaty na platformach były świeże, a świece zawsze zapalone.
Główne procesje wiążą się z kultem przechowywanych w kościołach renesansowych rzeźb sakralnych, które kolejno obnosi się ulicami miasta na specjalnych platformach zwanych paso. Figury ubrane są często w liczące ponad 400 lat korony i odświętne szaty, bogato haftowane złotem. Na platformie mieszczą się także kolumny pokryte srebrem, kandelabry, świece, kwiaty i baldachimy. To wszystko jest niezwykle ciężkie – pojedyncza platforma potrafi ważyć od 500 kg do tony. Dla wiernych i członków bractw niosących figury, tzw. Costaleros, noszenie tego ciężaru jest także formą pokuty.
Aby przecisnąć się przez gąszcz wąskich i stromych uliczek Sewilli, potrzebni są także mistrzowie ceremonii, Los Capazos, których głośne okrzyki dają wskazówki, o ile kroków należy skręcić w prawo czy w lewo, kiedy następuje np. postój.
Podczas przerw uczestnicy każdej procesji wsłuchują się w skupieniu w las saetas, przejmujące pieśni opowiadające o Męce Pańskiej. Śpiewak, kobieta lub mężczyzna, przeważnie stoi na balkonie ponad tłumem. Jest to niezwykły moment w procesji. W jednej chwili wszyscy się zatrzymują, milkną rozmowy, gasną świece. W ciemności, ponad głowami rozlega się śpiew w stylu cante jondo, który przypomina łkanie i głośnym echem odbija się od budynków niczym pieśń muezina.
Istotnie, śpiewne nawoływanie do modlitwy z okien minaretów w tradycji muzułmańskiej bardzo przypomina rozdzierający serca śpiew paschalny: Andaluzja przez wieki była pod panowaniem muzułmanów. Obszar ten stanowił jeden z najbardziej multikulturowych regionów ówczesnej Europy, gdzie tradycje religijne islamu, chrześcijaństwa i judaizmu mieszały się aż do nadejścia wojen wyznaniowych i hiszpańskiej inkwizycji.
Wokół procesji
W Sewilli największą czcią otoczone są figury Jesus del Gran Poder (Chrystus niosący krzyż), El Cachorro, czyli Chrystus na krzyżu podczas ostatniego tchnienia (wyrzeźbiona przez Antonio Ruiz Gijona) oraz oczywiście La Macarena, symbol Sewilli, czyli Madonna, po której twarzy spływają diamentowe łzy.
Każde bractwo wychwala pod niebiosa urodę swojej świętej figury. Jednocześnie w barach na trasie procesji powszechny jest widok kieliszka podniesionego w geście toastu w kierunku figury Madonny, a towarzyszy temu na ogół okrzyk „que Guapa!”, czyli „hej, Piękna!”.
Na procesjach młodzież otwarcie flirtuje ze sobą (choć zbytnia bliskość fizyczna i spoufalanie się nie byłyby dobrze widziane), dzieci biegają wśród tłumu do późnych godzin nocnych, a wieczorne zakończenia procesji często stanowią okazję do wypicia kieliszka z sąsiadami.
Semana Santa ściąga tłumy
Semana Santa, czyli Wielki Tydzień, jest tak popularny w Andaluzji, że rezerwację hotelu należy zrobić pół roku wcześniej. Ceny pokoi są w tym czasie oczywiście wyższe. Nie tylko turyści zmierzają tłumnie na wybrzeże, sami Hiszpanie chętnie odwiedzają wówczas południe kraju.
Najlepiej mieć znajomych w Sewilli, pierwszym na liście obleganym miastem podczas Semana Santa. Jeśli któryś z naszych krewnych przynależy do bractwa, można nawet pomarzyć o miejscu siedzącym na trasie przemarszu procesji. Co bardziej majętni i zasłużeni obywatele mają wykupione siedzenia na trybunach, tzw. Los Palcos.
W poniedziałek wielkanocny nie widać już nigdzie śladów obchodów. Ulice są czyste, stearyna rozlewana przez cały tydzień na jezdnię została usunięta. Autobusy jeżdżą normalnie na wszystkich trasach i sklepy czynne są w zwykłych godzinach. Na wystawach zaś królują już kolorowe stroje flamenco – sukienki z falbanami, mantones, czyli jedwabne haftowane chusty, duże okrągłe kolczyki, sztuczne kwiaty i grzebienie do włosów. Innymi słowy, wszystko to, czego kobieta potrzebuje, by się wystroić na Feria de Abril. Kwietniowy festiwal flamenco zaczyna się już dwa tygodnie po obchodach Wielkanocy i ponownie ściągnie do Andaluzji tłumy.