Niegdyś przez centrum Walencji płynęły wody Turii. Dziś pozostało po niej tylko wyschnięte koryto. 14 października 1957 r. miasto nawiedziła ogromna powódź, niszcząc zabudowania i pozbawiając życia 81 osób. Generał Franco obiecał odbudować miasto i zapobiec podobnym katastrofom w przyszłości. Postanowiono zmienić bieg rzeki i skierować jej wody na południowe obrzeża Walencji, trzy kilometry od naturalnego koryta. Wbrew pierwotnym planom w miejscu dawnej rzeki nie powstała droga szybkiego ruchu.
Dziś, po ponad 40 latach od przekierowania wody poza miasto, wyschnięte koryto wcale nie jest miejscem smutnym i pozbawionym życia. Na szczęście ktoś miał na nie zupełnie inny pomysł.
NA TEMAT:
Ogrody Turii
Każdego dnia jako pierwsze budzą się do życia. Zaraz po wschodzie słońca pojawiają się biegacze, szybko dołączają do nich rowerzyści mknący do pracy, potem matki spacerujące z wózkami. Popołudniami na rozłożonych kocach zaczynają gromadzić się uczniowie, piknikują rodziny i przyjaciele. I tak pas zieleni w samym centrum miasta tętni życiem aż do nocy.
Dawne koryto Turii zadrzewiono i zamieniono w największy w Hiszpanii park pełen alejek i ścieżek, ciągnący się przez 6,5 kilometra. Wciąż prowadzą nad nim mosty. Najstarszy pochodzi z XV wieku, najnowsze wybudowano już po powodzi. Łatwo zapomnieć tu o zgiełku miasta. Jednak prawdziwa niespodzianka czeka na wszystkich w miejscu, gdzie niegdyś Turia kończyła swój bieg. Kilometr od wybrzeża powstało Miasto Sztuki i Nauki.
Nadmorska promenada w Walencji, fot. Joanna Szyndler
Walencja najbardziej otwartym miastem Hiszpanii
„Walencja to prawdziwie śródziemnomorskie miasto jak Neapol, Palermo czy Rzym. To najbardziej otwarte miasto Hiszpanii. Dużo bardziej niż Barcelona. Walencja jest inna, bardziej liberalna, kosmopolityczna, panuje tu większa swoboda. Dlatego, że historycznie zawsze była miastem handlowym” – powiedział w wywiadzie dla CNN architekt Miasta Sztuki i Nauki, Santiago Calatrava.
„Myślisz, że rozpocząłeś nową epokę dla Walencji?” – zapytał Calatravę dziennikarz. „Myślę, że tak. Architektura może tchnąć w miasto nowego ducha. Zaczęliśmy budować Miasto Sztuki i Nauki w najbardziej depresyjnej części Walencji. Nie było tam nic poza budynkami przemysłowymi, opuszczonymi domami. To było zaplecze portu, zaplecze miasta. Nikt tam nie chciał mieszkać. Mieliśmy ambicję, by projekt wpływał na otoczenie. Walencja postanowiła wykorzystać Miasto, aby się odrodzić”.
Największa atrakcja Walencji
W Walencji czas liczy się przed i po Calatravie. Największy z budynków – L’Hemisferic – wraz z odbiciem w wodzie tworzy kształt oka, z powiekami i źrenicą. W nim mieści się planetarium i sala kinowa IMAX. W budynku obok, przypominającym szkielet dinozaura, stworzono Muzeum Nauki. Największe wrażenie robi jednak Pałac Sztuki Królowej Zofii, gdzie odbywają się koncerty i spektakle.
Cały park, a zwłaszcza należące do kompleksu oceanarium, jest najchętniej odwiedzanym przez turystów miejscem w Walencji.
Zanim powstał projekt Calatravy, miasto nie miało swojego wyróżnika, symbolu kojarzonego tylko i wyłącznie z Walencją. Co nie znaczy, że poza parkiem nie ma tu nic do zobaczenia.
Spór o wodę
Spacerujemy po uliczkach starego miasta, pełnego knajpek i zaułków. Wchodzimy do największej w Hiszpanii hali targowej, zbudowanej z żelaza i szkła. Na straganach piętrzą się świeże owoce i warzywa, ryby, dojrzewają sery i szynki. Tuż obok znajduje się gotycka Giełda Jedwabiu, której sklepienie podpierają spiralne kolumny.
Po kilkunastu minutach docieramy do katedry, gdzie według tradycji przechowywany jest święty Graal. Mamy szczęście – jest czwartek i zaraz wybije południe. Zgodnie z ponad tysiącletnią tradycją, przed katedrą zbierze się Trybunał Wodny. Ośmiu członków trybunału reprezentować będzie rolników z całego regionu. W języku walenckim rozstrzygnięte zostaną spory związane z dostępem do wody w regionie. Wyrok będzie niepodważalny. Woda od lat oznaczała tutaj życie.
Weekend w Walencji
Wybierasz się na weekend do Walencji? W GALERII podpowiadamy, dokąd się wybrać i czego spróbować, by w tak krótkim czasie poznać miasto i poczuć jego atmosferę.