W drodze na Lofoty zwiedzamy Trondheim – historyczną stolicę Norwegii. Oglądamy nabrzeże i wąskie uliczki z drewnianymi domkami, pałac królewski Stiftsgarden, most Gamle Bybro, górującą nad miastem fortecę Kristiansten oraz monumentalną gotycką katedrę Nidarosdomen. Podczas przeprawy z Bodo na wyspy widzimy tzw. Ścianę Lofotów – góry wyrastające prosto z morza na ponad kilometr robią piorunujące wrażenie.
Po przejechaniu 2500 km kwaterujemy się w ślicznym domku, zwanym rorbuer, w Henningsvær, malutkiej wiosce rybackiej. Rorbuer, dawniej domy rybaków, są dziś popularnym miejscem wypoczynku – zbudowane na palach nad samą wodą, z widokiem na morze i tarasem, na którym możemy jeść posiłki i się opalać. Do lat 80. XX w. do Henningsvær można było dostać się jedynie drogą morską. Dziś wiodą tu mosty, ale wioska – położona na kilku wysepkach i nazywana Wenecją Lofotów – zachowała cały swój urok.
NA TEMAT:
Następnego dnia jedziemy odwiedzić Muzeum Wikingów, położone w Borg nieopodal Bostad. Muzeum znajduje się w dawnej osadzie, w której znaleziono pozostałości największego na świecie budynku wikingów – siedziby lokalnego władcy. Zrekonstruowany dom można zwiedzać, a kopiami wikińskich łodzi powiosłować. W drodze powrotnej kupujemy lokalny przysmak – czipsy ze sztokfisza, czyli suszonego dorsza.
Dzień polarny na Lofotach
Kolejny dzień to długa podróż na ostatnią i uznawaną za najpiękniejszą wyspę archipelagu – Moskenesoyę. Do miasteczka Reine jedziemy malowniczą drogą wiodącą brzegiem morza, pokonujemy kilka mostów. Panorama z punktu widokowego tuż za wioską robi ogromne wrażenie. To jedno z najpiękniejszych miejsc na Lofotach.
Nieopodal zaczyna się szlak prowadzący na szczyt Reinebringen. Po godzinie wędrówki naszym oczom ukazują się niebywały widok na wioskę i strome, wyrastające prosto z morza ściany innych wysp archipelagu.
Po południu ruszamy z Reine statkiem w rejs po okolicznych fiordach. Godzinna wycieczka dostarcza kolejnych niezapomnianych wrażeń. A długi dzień pozwala nam dotrzeć jeszcze do najdalej wysuniętego na południe miasta wyspy Moskenesøya – Å. Jego ultrakrótka nazwa jest jednocześnie ostatnią literą norweskiego alfabetu.
Zaglądamy do muzeum rybołówstwa i spacerujemy, wdychając wszechobecny zapach suszonych ryb. Wracając, podjeżdżamy na plażę w Rambergu. Leżąc na piasku w słońcu, nie możemy uwierzyć, że znajdujemy się za kołem podbiegunowym i że jest już noc.
Safari na Lofotach
Ostatni dzień na Lofotach to ukoronowanie całej wyprawy. Wcześnie rano ruszamy do miejscowości Sto, gdzie czeka nas wielorybnicze safari. Rejs trwa prawie 10 godzin. Płyniemy najpierw do podwodnego kanionu Bleik, gdzie jest szansa na spotkanie z kaszalotem – największym żyjącym współcześnie zwierzęciem mięsożernym. Samce mierzą ponad 20 m długości, ważą koło 70 ton i potrafią zanurzyć się na głębokość aż 1,5 km!
Po drodze wypatrujemy też innych morskich stworzeń. Spotykamy kilkumetrowe grindwale długopłetwe, orki, potężne humbaki, delfiny białobokie i morświny. Na pokładzie dostajemy gorącą zupę rybną z lokalnymi ziołami.
A przed powrotem do Stø zawijamy jeszcze na wyspę Anda, gdzie oglądamy tysiące ptaków i wylegujące się na skałach foki. Wyprawa kosztuje niemało, ale możliwość zobaczenia z bliska tych wspaniałych zwierząt jest warta każdej ceny.