Auta, wszędzie auta – wzdłuż arkad, pod łukiem triumfalnym, wokół pomnika Józefa I. – Jeszcze w latach 90. Praca do Comercio był jednym wielkim parkingiem – wyjaśnia przewodniczka Carmo, widząc moje zdziwienie. Patrzę na zdjęcie w Lisbon Story Center i nie wierzę: brama stolicy, miejsce, gdzie witała przybyszy ze świata, oddane na pastwę samochodów.
– Jak wiele rodzin przyjechaliśmy do Lizbony w latach 70., ojciec dostał pracę w stoczni. Po obu stronach Tagu działało wtedy mnóstwo zakładów – wspomina Carmo. Z czasem fabryki podupadły, pustoszejące hale i parkingi odcięły miasto od rzeki. Dziś Lizbona buduje promenady i znów otwiera się na wodę. A przy okazji ujawnia tajemnice z przeszłości.
NA TEMAT:
– XVIII-wieczny mur nadbudowano na resztkach nabrzeża zniszczonego przez trzęsienie ziemi w 1755 r. – archeolożka Claudia Manso oprowadza nas po wykopaliskach na Campo das Cebolas. Powstaje tu podziemny parking, dzięki któremu i stąd znikną auta.
– Dawne nabrzeże zbudował Manuel I. Przeniósł siedzibę z zamku na wzgórzu do pałacu nad rzeką, by mieć oko na morski handel – opowiada Claudia i pokazuje cuda, które 500 lat temu przywiozły statki: majolikę z Florencji, chińską porcelanę, szklane ozdoby weneckich mistrzów. Są i znaleziska przypominające o mrocznej stronie morskich wojaży.
– Kauri służyły w Afryce jako środek płatniczy – Claudia kładzie na dłoni maleńką muszlę. – Trafiła tu pewnie z niewolnikami. Ludźmi handlowano w Lizbonie właśnie tu, naprzeciw słynnego Casa Dos Bicos.
Lizbona - co warto zobaczyć w stolicy Portugalii? SPRAWDŹ!
Muzeum Sztuki, Architektury i Technologii
Biała, lśniąca fasada nadwiesza się nad rzeką niczym widoczne w oddali portowe dźwigi. Albo wielka fala, która odświeżyła oblicze Belem. Otwarte w 2016 roku MAAT, Muzeum Sztuki, Architektury i Technologii, mieści się w nowoczesnym gmachu i w stojącej tuż obok elektrowni z 1909 r. W przemysłowych wnętrzach urządzono wystawę poświęconą energii elektrycznej. Muzeum zgromadziło kolekcję portugalskiej sztuki współczesnej, a w owalnej sali nowego budynku zaproszeni artyści tworzą instalacje.
Obok w 2015 r. otwarto nową siedzibę Museu Nacional dos Coches z jedną z najwspanialszych na świecie kolekcji zabytkowych powozów.
Mercado da Ribeira
Cais do Sodre było ponoć szemraną okolicą: trochę portowych spelun, dzielnica czerwonych latarni. Porządni lizbończycy jeśli tu przychodzili, to tylko po ryby i warzywa do zabytkowej hali Mercado da Ribeira. Potem pojawili się imprezowicze, których z sąsiedniego Bairro Alto wygnał nakaz zamykania barów o trzeciej w nocy, wywalczony przez wiecznie niewyspanych mieszkańców. Po nich przyszli hipsterzy, restauratorzy i inwestorzy. Mercado da Ribeira zamienili w targ kulinarny Time Out Market, portowe nabrzeże – w promenadę Ribeira das Naus. W dawnych magazynach pozakładali restauracje i kluby, np. Ibo serwującą dania z Mozambiku czy B.Leza, gdzie można potańczyć do rytmów z Wysp Zielonego Przylądka i Angoli.
Miasto w mieście
Alegria do trabalho, radość pracy – zadzieram głowę, by przeczytać napis na wieży ciśnień. Ponad nią niebo przecina most 25 Kwietnia. Hasło wymalowano w zakładach włókienniczych z połowy XIX w., niegdyś jednej z największych fabryk stolicy. Dziś znów się tu pracuje, choć raczej głową niż rękami. W ceglanych i betonowych gmachach w 2008 r. powstała Lx Factory.
– To miasto w mieście. Są knajpy, fryzjer, studio tatuażu, hostel. W zasadzie można tu zamieszkać – śmieje się Sofia. W butiku Preta sprzedaje ubrania z mozambickich tkanin. Na niebanalne zakupy warto wpaść też do Rutz z butami z korka, Nae z obuwiem wegańskim lub księgarni Ler Devagar w dawnej drukarni.
Muzeum Wody
Wąski korytarz zakręca to w lewo, to w prawo, kamienne ściany nikną w mroku. Nad głowami dudni, to chyba tramwaj. – Przechodzimy właśnie pod Largo do Rato – wyjaśnia Barbara, przewodniczka z Muzeum Wody. Prowadzi nas podziemnym korytarzem XVIII-wiecznych wodociągów. Aż do 1967 r. płynęła tędy woda dostarczana do miasta kilkunastokilometrowym akweduktem. Zasilała pierwsze lizbońskie manufaktury, a także barokowe fontanny. – Kazał je pobudować król Jan V, nasz portugalski Ludwik XIV – dodaje Barbara.
Z podziemi wychodzimy na Praça do Principe Real. Okolice placu są największym w Lizbonie zagłębiem sklepów z antykami. – Pierwszy z nich, Solar, założył w 1957 r. mój ojciec. Od początku specjalizowaliśmy się w zabytkowych kaflach – opowiada obecny właściciel Manuel Leitao. Antykwariat wygląda jak muzeum azulejos – niektóre mają po kilkaset lat.
Królowie spoczęli na słoniach
W Ameryce Południowej rysownik umieścił kolorowe ary, w Afryce – kamienny fort, chatki o spiczastych dachach, lwa i zielone papugi. Kopia portugalskiej mapy z 1502 r. z najstarszym kartograficznym wyobrażeniem Brazylii przenosi w czasy wielkich wypraw i odkryć. Na odświeżonej niedawno wystawie w Muzeum Marynarki zobaczymy też drewnianą figurę archanioła Rafała z karaweli Pedra da Gamy, przenośny ołtarz ze statku jego słynniejszego brata Vasca, wielkie dzbany na przyprawy. Nie przypadkiem zbiory umieszczono w skrzydle klasztoru hieronimitów w Belem. Wzniesiona w podzięce za morskie sukcesy budowla jest pełna egzotycznych motywów. Kolumny w nawie głównej przypominają gigantyczne palmy, a sarkofagi członków rodziny królewskiej wsparte są na grzbietach kamiennych słoni.
Informacje praktyczne
Jak dojechać
Do Lizbony najwygodniej dolecimy z Warszawy liniami TAP (od 600 zł w obie strony). Loty z Warszawy, Gdańska i Katowic oferuje Wizz Air, a z Krakowa, Modlina i Wrocławia – Ryanair.
Gdzie na fado
Kameralne koncerty połączone z kolacją i winem odbywają się w maleńkiej restauracji Maria da Mouraria (www.mariadamouraria.pt). Przeczytaj, gdzie jeszcze posłuchać fado w Lizbonie.
Gdzie jeść
Time Out Market to świetne wprowadzenie do kuchni portugalskiej (i nie tylko). Na tradycyjny lizboński obiad warto wpaść do Casa da India przy Rua do Loreto w Bairro Alto, a po smaki z Wysp Zielonego Przylądka, Mozambiku czy Angoli (a czasem też na koncert) – do Casa Mocambo. Przeczytaj o 7 smakach Lizbony!
Sprawdź, co jeszcze warto zobaczyć w Lizbonie.